Wsiadł pod wpływem alkoholu za kierownicę i zabił kobietę. "Będę tego żałował do końca życia"
W sobotę 25 lipca obchodzony jest Dzień Bezpiecznego Kierowcy. Swoją historię opowiedział w Polsat News mężczyzna skazany za spowodowanie pod wpływem alkoholu wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Mimo, że od zdarzenia minęło już kilka lat, wyrzuty sumienia nie dają zapomnieć o tragicznych konsekwencjach nieodpowiedzialnego zachowania.
Do tragicznego wypadku doszło w 2017 roku. - Wspominam ten dzień bardzo przykro. Czuje się winny tego, co zrobiłem. Nie chciałem tego, jest mi bardzo, bardzo przykro, że niewinna kobieta straciła życie z mojej winy - powiedział Polsat News sprawca skazany za spowodowanie wypadku.
Jak przyznał nie ma dnia, żeby nie myślał o tej tragedii. - Jeden ludzki błąd, albo ludzka głupota, doprowadził do wypadku, którego skutkiem była śmierć starszej kobiety - dodał mężczyzna.
"Emocje wzięły górę"
Sprawca wypadku wyjaśnił, że wsiadł do samochodu pod wpływem alkoholu po kłótni z żoną.
- Tego feralnego dnia trochę się pokłóciłem z żoną, teściowa trochę dodała, w nerwach wyszedłem z domu. (...) W pewnym momencie zauważyłem, że w kieszeni spodni mam kluczyki, więc postanowiłem pojechać po piwo i wtedy doprowadziłem do tego nieszczęsnego wypadku - opisywał mężczyzna w rozmowie z reporterem Polsat News.
ZOBACZ: Potrącił kobietę na pasach i uciekł. "Myślałem, że to pies"
- Wiedziałem, że jestem pijany, ale górę wzięły emocje, nerwy - tłumaczył.
- To było w nocy, dochodziła północ, było ciemno i ślisko, nie zauważyłem tej kobiety i stało się, jak się stało - wyjaśnił.
- Potrąciłem jadącą w tym samym kierunku rowerzystkę, w ogóle jej nie zauważyłem, usłyszałem tylko huk i zobaczyłem pękniętą szybę. Gdy się zatrzymałem, zobaczyłem, że kobieta jest w bardzo ciężkim stanie. Nie wiedziałem, co mam robić, żeby jej nie zaszkodzić, więc czekałem na przyjazd karetki - dodał.
"Załamałem się"
Potrącona kobieta zmarła następnego dnia w szpitalu. - Gdy się o tym dowiedziałem, załamałem się. Nie wiedziałem, co będzie ze mną, co będzie z moją rodziną, co będzie z rodziną tej poszkodowanej pani - mówił.
W chwili wypadku kierowca miał 1,2 promila alkoholu w organizmie. Usłyszał zarzuty zagrożone karą od 2 do 12 lat więzienia.
ZOBACZ: Pijany kierowca wjechał na chodnik i potrącił dwóch chłopców [ZDJĘCIA]
- Załamałem się, bo nigdy nie miałem konfliktu z prawem, nie miałem styczności z więzieniem, nigdy wcześniej nie znalazłem się w takiej sytuacji - stwierdził.
WIDEO: Rozmowa z mężczyzną skazanym za spowodowanie śmiertelnego wypadku pod wpływem alkoholu
Wyrok zapadł w 2017 roku przed świętami Bożego Narodzenia. Mężczyzna został skazany na 6,5 roku więzienia. Zostały mu jeszcze cztery lata.
ZOBACZ: Nietrzeźwy kierowca wjechał w kobietę na pasach. Policja publikuje nagranie
Podczas ogłaszania wyroku na sali sadowej był syn kobiety, która zginęła. - Powiedziałem "przepraszam", powiedziałem, że żałuję. Ale wiadomo, że słowo przepraszam życia nie wróci - dodał.
- Czuję się winny. Żałuję tego do dziś i będę żałował do końca życia. (...) Szczerze współczuję rodzinie poszkodowanej, bo zabrałem komuś matkę, babcię, najbliższą osobę i jest mi z tego powodu bardzo przykro - zapewnił.
"Życie ludzkie jest bezcenne"
Mężczyzna twierdzi, że przed wypadkiem był "raczej dobrym kierowcą". - Jeździłem przepisowo, nie miałem żadnego problemu z prawem, żadnych mandatów, nic. W tym przypadku główną przyczyną był alkohol - przyznał.
Opowiadając swoją historię zaapelował do kierowców "żeby nie wsiadać za kierownicę pod wpływem alkoholu lub środków odurzających". - Życie ludzkie jest bezcenne. Swoim zachowaniem odebrałem komuś bliską osobę i boję się, że stracę też własną rodzinę - powiedział.
Mężczyzna idąc do więzienia zostawił żonę i małe dziecko.
- W momencie wypadku moja córka miała osiem miesięcy. Czas spędzony w więzieniu, dla mnie jako ojca, jest ciężkim przeżyciem. Najważniejsze chwile w życiu dziecka - pierwsze kroki, pierwsze ząbki, to wszystko tak jakbym stracił, bo tego nie widziałem - kończy.
Czytaj więcej