Śmierć miesięcznego chłopca. Prokuratura podała przyczynę zgonu
Rozległy uraz czaszkowo-mózgowy był przyczyną śmierci miesięcznego chłopca z Rudy Śląskiej, który w środę zmarł w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach - podała w piątek Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, która przejęła śledztwo w tej sprawie. U czterotygodniowego dziecka były ślady innych, gojących się złamań. Rodzice zostali doprowadzeni w piątek do prokuratury.
O wynikach sekcji zwłok poinformowała prok. Joanna Smorczewska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Dodała, że prokuratura w piątek przesłuchuje zatrzymanych w środę rodziców dziecka - 29-letnią matkę i 30-letniego ojca. Podczas doprowadzenia matka zmarłego chłopczyka pokazała dziennikarzom obraźliwy gest.
Po przesłuchaniu rodziców dziecka, śledczy podejmą decyzję w sprawie ewentualnego tymczasowego aresztowania pary.
Operacja nie była możliwa
Według lekarzy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, którzy w środę przez 6 godzin walczyli o życie chłopca, trafił on tam z zespołem dziecka maltretowanego. Miał uraz głowy i liczne obrażenia wewnętrzne i złamania. Miały one - zdaniem biegłego - powstać na przestrzeni dłuższego czasu.
ZOBACZ: Zmarł miesięczny chłopiec. Lekarze: mógł być bity od urodzenia
Niemowlę dotarło do górnośląskiego CZD śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w środę o godz. 15:20. Było w bardzo ciężkim stanie po zatrzymaniu akcji serca. 40-minutowa reanimacja udała się, dzięki czemu trafił na oddział intensywnej terapii.
"Działo się to prawdopodobnie od urodzenia"
Pomoc do chłopczyka wezwała 29-letnia matka, którą chwilę wcześniej zaalarmował o rok starszy ojciec dziecka. Gdy kobieta była na spacerze z drugim dzieckiem, 14-miesięczną dziewczynką, mężczyzna przekazał jej, że chłopiec nie oddycha.
ZOBACZ: Miesięczne niemowlę zmarło. Trafiło do szpitala z objawami maltretowania
W CZD lekarze ujawnili u miesięcznego niemowlęcia obrażenia świadczące o tym, że był maltretowany.
- Działo się to prawdopodobnie od urodzenia. Stwierdzono liczne złamania oraz obrażenia głowy - mówił dr Andrzej Bulandra, koordynator Centrum Urazowego CZD.
Po kilku rodzinach, mimo starań lekarzy, chłopczyk zmarł. - Nie było możliwości, aby przeprowadzić u niego operację. Uniemożliwiał to jego stan. Ponadto żadna operacja niczego by nie zmieniła - stwierdził dr Bulandra.
WIDEO - Prokuratura o przyczynie śmierci miesięcznego chłopca, o którego skatowanie podejrzewani są rodzice
Starsza, 14-miesięczna siostra Wiktoria trafiła w środę najpierw do szpitala na badania, gdzie nie stwierdzono obrażeń, a potem umieszczono ją w pogotowiu opiekuńczym.
Wiadomo jednak, że prokuratura badała już wcześniej i umorzyła postępowanie ws. obrażeń ciała u tej dziewczynki. Opinia biegłego była jednak wówczas niejednoznaczna, nie wskazał on, w jaki sposób mogło dojść do urazu. Teraz to postępowanie wznowiono i połączono ze sprawą śmierci małego Wiktora.
Czytaj więcej