Kobiety znów wyszły na ulice. Chodzi o konwencję antyprzemocową
Ulicami stolicy przeszedł w piątek po południu marsz pod hasłem "Nie dla legalizacji przemocy domowej". Podczas manifestacji zorganizowanej przez organizacja feministyczne wyrażano sprzeciw wobec planów wypowiedzenia przez Polskę konwencji antyprzemocowej, tzw. stambulskiej.
Protest odbywał się przed siedzibą organizacji "Ordo Iuris", która przygotowała petycję w tej sprawie.
- Rząd i "Ordo Iuris" podejmują już drugą próbę legalizacji przemocy domowej w Polsce. Tym razem robią to wspólnie, w sposób zorganizowany, dający im szanse powodzenia - powiedziała Polsat News jedna z organizatorek protestu Marta Lempart.
ZOBACZ: Wypowiedzenie "konwencji antyprzemocowej". Wicepremier zabrała głos
Przypomniała, że pierwsze takie próby pojawiły się w 2019 roku.
- Żeby zalegalizować przemoc domową w Polsce, zalegalizować pierwsze pobicie, skasować niebieską kartę, zmniejszyć katalog przemocy, muszą wypowiedzieć konwencję antyprzemocową i taki jest cel ich działania. Jeśli to się uda, to Polska będzie mogła zlikwidować jakiekolwiek przepisy dotyczące przemocy domowej - dodała.
"Przemoc karmi się milczeniem"
Wśród organizatorów manifestacji byli Centrum Praw Kobiet, Warszawskie Dziewuchy, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Wielka Koalicja za Równością i Wyborem i Warszawski Strajk Kobiet.
W przemarszu niesione były plakaty Strajku Kobiet, flagi Unii Europejskiej oraz w kolorach tęczy. Jego uczestnicy skandowali m.in. hasła: "Nie będziemy ofiarami", "Chrońcie córki, edukujcie synów", "Zostawcie plakaciary, ścigajcie gwałcicieli" i "Przemoc karmi się milczeniem".
Dziś pod siedzibą #OrdoIuris było nas kilkaset.
— Wanda Nowicka (@WandaNowicka) July 24, 2020
Nie zgadzamy się na wypowiedzenie Konwencji Antyprzemocowej!
Mówimy "Nie" dla legalizacji bicia kobiet i dzieci.#KonwencjaAntyprzemocowa #KonwencjaStambulska pic.twitter.com/SxkW925Tzn
ZOBACZ: Strajk kobiet w Szwajcarii. Chcą otrzymywać zapłatę za prace domowe
Manifestacja zakończyła się po godz. 19 przed siedzibą Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. "Wstyd, do dymisji" - skandowali jej uczestnicy przed budyniem MRPiPS pod adresem szefowej tego resortu Marleny Maląg.
Podobne manifestacje odbyły się w piątek w kilkunastu innych miastach w Polsce, m.in. w Poznaniu.
Konwencja stambulska
Konwencja Rady Europy z 2011 r. o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji; oparta jest na idei, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
ZOBACZ: Bosak chce wypowiedzenia konwencji stambulskiej
W konwencji znajduje się zapis, że kultura, zwyczaje, religia, tradycja czy tzw. "honor" nie będą uznawane za usprawiedliwienie dla wszelkich aktów przemocy objętych jej zakresem. Konwencja określa również tzw. płeć społeczno-kulturową, która oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn.
Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała - w 2015 r. Już wtedy budziła ona kontrowersje; przytaczano argumenty o jej niezgodności z konstytucją oraz o tym, że stanowi zagrożenie dla polskiej tradycji rodziny.
ZOBACZ: Błażej Kmieciak przewodniczącym państwowej komisji ds. pedofilii
W miniony czwartek w TV Trwam minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg poinformowała, że Polska złożyła zastrzeżenia do konwencji. Szefowa MRPiPS powiedziała w sobotę, że decyzja o wypowiedzeniu tzw. konwencji stambulskiej jeszcze nie została podjęta.
Zaznaczyła, że trwają w tej sprawie analizy. - Nie możemy pozwolić na narzucanie Polsce jakichkolwiek treści ideologicznych, które nie są zgodne z polską konstytucją i zasadami obowiązującymi w naszym kraju - powiedziała Maląg i podkreśliła, że decyzja będzie podjęta z zachowaniem praw wynikających z zapisów konwencji, z którymi nasz kraj się zgadza.
Czytaj więcej