Zmarł miesięczny chłopiec. Lekarze: mógł być bity od urodzenia

Polska
Zmarł miesięczny chłopiec. Lekarze: mógł być bity od urodzenia
Polsat News
Lekarzom raz udało się wznowić akcję serca miesięcznego chłopca. Dziecko zmarło jednak kilka godzin później

Nie było szans, aby operacja uratowała życie miesięcznego chłopca, który w ciężkim stanie trafił w środę do Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach - przyznali medycy. Prawdopodobnie był maltretowany od urodzenia; miał wiele złamań oraz urazy głowy. Policja i MOPS znają rodzinę dziecka. 14-miesięczna siostra chłopca trafiła do rodziny zastępczej, ale rodzice odzyskali możliwość opieki nad nią.

Niemowlę dotarło do górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w środę o godz. 15:20. Było w bardzo ciężkim stanie po zatrzymaniu akcji serca. 40-minutowa reanimacja udała się, dzięki czemu trafił na oddział intensywnej terapii. 

 

ZOBACZ: Miesięczne niemowlę zmarło. Trafiło do szpitala z objawami maltretowania

 

Pomoc do chłopczyka wezwała 29-letnia matka, którą chwilę wcześniej zaalarmował o rok starszy ojciec dziecka. Gdy kobieta była na spacerze z drugim dzieckiem, 14-miesięczną dziewczynką, mężczyzna przekazał jej, że chłopiec nie oddycha. 

 

Stan dziecka uniemożliwiał operację

 

W CZD lekarze ujawnili u miesięcznego niemowlęcia obrażenia świadczące o tym, że był maltretowany.

 

- Działo się to prawdopodobnie od urodzenia. Stwierdzono liczne złamania oraz obrażenia głowy - mówił dr Andrzej Bulandra, koordynator Centrum Urazowego CZD.

 

 

Po kilku rodzinach, mimo starań lekarzy, chłopczyk zmarł. - Nie było możliwości, aby przeprowadzić u niego operację. Uniemożliwiał to jego stan. Ponadto żadna operacja niczego by nie zmieniła - stwierdził dr Bulandra. 

 

WIDEO: Konferencja prasowa lekarzy ws. śmierci chłopczyka

  

 

Medyk dodał, że przyczyną śmierci niemowlęcia było zatrzymanie akcji serca związane z doznanym urazem. - Sekcja zwłok wykaże, które z licznych obrażeń bezpośrednio przyczyniło się do zgonu - powiedział. 

 

Narkotyki, kurator i niebieska karta

 

Tego samego dnia 14-miesięczna dziewczynka została przewieziona na badania do szpitala. Lekarze nie stwierdzili u niej widocznych śladów przemocy, lecz policja potwierdziła, że ona również padła ofiarą przemocy ze strony rodziców. Wiadomo, że również ona trafiła wcześniej do katowickiego Centrum Zdrowia Dziecka. 

 

ZOBACZ: 5-miesięczne dziecko na podłodze, obok zapłakana 3-latka. Rodziców nie było w domu

 

St. asp. Arkadiusz Ciozak z Komendy Miejskiej Policji w Rudzie Śląskiej potwierdził, że ta rodzina jest znana funkcjonariuszom. - Posiadała niebieską kartę oraz nadzór kuratora i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Ojciec był kilkukrotnie notowany za przestępstwa narkotykowe - wymienił.

 

WIDEO: Policja o swoich działaniach po śmierci niemowlęcia

  

 

Ciozak dodał, że śledczy prowadzili postępowanie wobec uszkodzenia ciała u 14-miesięcznej dziewczynki. - Przez pewien czas była w rodzinie zastępczej, ale rodzice odzyskali możliwość opieki nad nią - mówił. 

 

Jeszcze w środę policja zatrzymała matkę oraz ojca. - Prawdopodobnie w piątek zostaną przesłuchani - zapowiedział Ciozak.

wka/prz/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie