Niewielki wzrost bezrobocia w czerwcu
Stopa bezrobocia wzrosła z 6,0 proc. w maju do 6,1 proc. w czerwcu. Oznacza to, że w ciągu miesiąca liczba oficjalnie zarejestrowanych osób bez pracy zwiększyła się o 15 tysięcy. Niektóre ośrodki analityczne podają w wątpliwość oficjalne statystyki.
Główny Urząd Statystyczny potwierdził wcześniejsze wyliczenia Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS), że liczba bezrobotnych między końcem maja, a końcem czerwca wzrosła z 1 mln 012 tysięcy do 1 mln 027 tysięcy.
Uwzględnianie pominiętych
Naukowcy związani z Uniwersytetem Warszawskim, GRAPE i CASE, którzy niedawno przeprowadzili badanie rynku pracy Diagnoza.plus, dyskutują z obrazem bezrobocia, który wyłania się z raportów GUS.
- Uważamy, że w okresie ekstremalnego lockdownu polskiej gospodarki liczba osób, które pracę straciły, chciały znów ją mieć i przygotowane były do jej podjęcia, wynosiła aż 1 600 tysięcy - mówiła prof. Joanna Tyrowicz z UW. Badaczka rynku pracy spodziewa się, że łagodzenie obostrzeń w działalności gospodarczej na pewno poprawia sytuację pracowników, ale - jak zastrzega - z drugiej strony, wielu pracodawców odkłada zwolnienia w czasie, na okres "po tarczy".
ZOBACZ: Prognozy NBP. Bezrobocie wzrośnie, inflacja spadnie
Autorzy Diagnozy.plus podkreślają, że w Polsce mamy bardzo słabe pośrednictwo pracy. Wiele osób szuka zajęcia przez znajomych i ogłoszenia, i w ten sposób umyka oficjalnym statystykom. Napływ interesantów do urzędów pracy był i ciągle jest ograniczony, bo wielu zwolnionych pracowników jest jeszcze w okresie wypowiedzenia (najczęściej trzymiesięcznego).
Niektórzy nie chcą być aktywni na rynku pracy dopóki nie minie zagrożenie zdrowotne. Skutkiem pandemii jest też wstrzymanie procesów rekrutacyjnych w wielu firmach, co sprawiło, że potencjalni kandydaci nie wierzą, że w obecnej sytuacji szukanie pracy ma sens.
Każdy liczy po swojemu
W ostatnich miesiącach narasta także - trudne do statystycznego policzenia - zjawisko półbezrobocia. Pracownicy dostają propozycje nie do odrzucenia: mniejsza płaca, zamiana etatu na pół etatu, maksymalny urlop wypoczynkowy od zaraz, czy nawet urlop bezpłatny do czasu wyjaśnienia w jakiej kondycji jest macierzysta firma.
Ministerstwo i GUS przy liczeniu stopy bezrobocia dzielą liczbę osób rejestrujących się w urzędach pracy przez liczbę Polaków aktywnych zawodowo. Ci z kolei to wszyscy pracujący i bezrobotni razem wzięci. Za niedoskonałość tej metody można uznać fakt, że częstym motywem rejestrujących się w urzędach pracy jest uzyskanie ubezpieczenia zdrowotnego, a nie rzeczywista chęć poszukiwania zatrudnienia.
ZOBACZ: Półbezrobotni - dotknięci przez kryzys, nieujęci w statystykach
Eurostat - europejska instytucja statystyczna - próbuje ominąć ten problem i w rezultacie regularnie informuje o stopie bezrobocia w Polsce dużo mniejszej, niż wynika to z wyliczeń GUS. Europejscy statystycy polską stopę szacują w tej chwili tylko na 3 proc., a liczbę bezrobotnych na niewiele ponad 500 tysięcy osób. Eurostat uznaje, że bezrobotni to wyłącznie osoby w wieku 15-74 lata pozostające bez pracy, które faktycznie poszukiwały zatrudnienia w ostatnich tygodniach i które gotowe są podjąć pracę w ciągu najbliższych 14 dni.
Choć ze statystyk GUS wynika, że liczba osób tracących etaty rośnie powoli, to rząd spodziewa się, że pod koniec roku oficjalna stopa bezrobocia może wzrosnąć do 8 proc. Wielu ekonomistów prognozuje, że w latach 2020-22 nie wrócimy do wyjątkowo niskiej 5-procentowej stopy bezrobocia notowanej jesienią 2019 roku.
Czytaj więcej