Ekonomiczne prognozy Polaków. Lęk przed drugą falą epidemii
Trzy czwarte Polaków obawia się, że jesienią gospodarkę może sparaliżować kolejny atak koronawirusa. Ponad 58 proc. ankietowanych uważa, że pogorszy się wówczas ich sytuacja materialna, a 27 proc. liczy się z utratą pracy.
Takie wnioski płyną z ogólnopolskiego badania przeprowadzonego przez UCE Research i SYNO Poland dla Grupy Kapitałowej DGA SA.
Oszczędności na wszelki wypadek
Głosy naukowców o możliwej drugiej fali pandemii wpływają na wyobraźnię społeczeństwa. Aż 74,9 proc. Polaków bierze pod uwagę taki scenariusz. Obawy konsumentów niekorzystnie wpływają na gospodarkę - spada konsumpcja, pojawiają się oszczędności robione "na wszelki wypadek". To sprawia, że wychodzenie z recesji może potrwać dłużej.
ZOBACZ: Wymyśl maszynę do zbierania truskawek i zostań milionerem
Aż 58,4 proc. respondentów obawia się, że wraz z nadejściem drugiej fali pandemii pogorszy się ich sytuacja materialna. Przeciwnego zdania jest 33,6 proc., a 8 proc. ankietowanych nie ma opinii na ten temat. Większość Polaków przypuszcza, że zarobi mniej, ale pracy raczej nie straci.
- Firmy ograniczają wszelkie koszty. W zależności od branży i priorytetów, mogą zawieszać budżety na szkolenia czy na dodatkowe działania promocyjne, a także zmniejszać wymiar etatów. Pracownicy mają świadomość, że w czasie kryzysu są mniejsze szanse na podwyżki czy premie. Poza tym mierzą się z istniejącą, a pewnie i rosnącą w najbliższych miesiącach inflacją i wiedzą, że realnie w portfelach zostanie im mniej pieniędzy. Z tego mogą wynikać odczucia większości badanych - podkreśla Joanna Juszczyszyn-Klimek, dyrektor departamentu zarządzania projektami w DGA SA.
Chomikowanie miejsc pracy
Respondenci zostali też zapytani, czy obawiają się, że wraz z nadejściem jesiennej fali pandemii utracą pracę. 58 proc z nich wybrało odpowiedzi przeczące, a 26,8 proc. - twierdzące. Zdania w tej sprawie nie ma 15,2 proc. badanych.
To, że prawie 60 proc. zatrudnionych czuje się bezpiecznie, to dobry wynik. Anna Szymańska, wiceprezes DGA SA podkreśla, że wiele firm podjęło działania reorganizujące pracę i próbuje zabezpieczać się przed ewentualnymi zagrożeniami. Wydaje się, że gdyby nadeszła druga fala koronawirusa, to sprawniej niż wiosną będą wprowadzane formy pracy zdalnej.
ZOBACZ: W co inwestować i jak odkładać pieniądze? O magii procentu składanego
Praktyka ostatnich miesięcy pokazuje, że przedsiębiorcy w porozumieniu z pracownikami położyli główny nacisk na utrzymanie miejsc pracy. Wykorzystali do tego możliwości stworzone przez tarcze antykryzysowe. Działania rządu wspomagają utrzymanie zatrudnienia, ale zakładają też obniżenie wymiaru czasu pracy, czyli de facto redukcję wynagrodzenia.
Dodatkowo, niektóre problemy rynku pracy ujawniają się z kilkumiesięcznym opóźnieniem. W tym momencie działają jeszcze mechanizmy wsparcia, pozwalające na utrzymanie zatrudnienia. Sytuację łagodzi także fakt, że pracownicy mają zapewnione okresy wypowiedzenia.
Jeszcze raz okazało się, że w dobie kryzysów gospodarczych ujawnia się zjawisko tak zwanego "chomikowania" miejsc pracy. Firmy odczuwają spadek sprzedaży, więc odkładają część zadań na lepsze czasy, jednak nie pozbywają się pracowników. Ponoszą przy tym większe koszty, ale zakładają, że nastąpi odbicie w gospodarce.
Czytaj więcej