"Gdyby wygooglowali i przeczytali Wikipedię, byliby mądrzejsi". Szumowski o Szczerbie i Jońskim
- Uważam, że NIK jest instytucją niezwykle ważną, godną zaufania. Zawsze chętnie gościmy jej kontrolerów w ministerstwie - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski w "Gościu Wydarzeń", komentując zapowiedzianą przez Izbę kontrolę w resorcie. Odnosząc się do posłów KO, którzy wysunęli w piątek nowe zarzuty w kwestii wydatków na respiratory, odparł, iż "czytają dokumenty bez zrozumienia".
Posłowie KO Michał Szczerba i Dariusz Joński przekazali w piątek Najwyższej Izbie Kontroli dokumenty dotyczące zakupów sprzętu medycznego i środków ochrony osobistej przez resort zdrowia w związku z zapowiedzianą przez NIK kontrolą w tym zakresie.
ZOBACZ: Zamówienia na maseczki i respiratory. Jest wniosek o powołanie komisji śledczej
Szczerba podkreślał, że chodzi m.in. o 1241 respiratorów, za które resort wpłacił na konto spółki z Lublina "blisko 35 mln euro", czyli blisko 160 mln zł. Dodawał, że firma miała dostarczyć respiratory do końca czerwca, a ostatecznie ich nie dostarczyła, natomiast na konto MZ nie wróciły pieniądze.
"To dowód na zaufanie jakim cieszy się Izba i broniący jej niezależności Prezes Marian Banaś. Wkrótce Prezes podejmie decyzję o terminie i zakresie kontroli" - poinformowała na twitterze Najwyższa Izba Kontroli.
Dziękujemy posłom @MichalSzczerba @Dariusz_Jonski za przekazanie NIK dokumentów w sprawie zakupów @MZ_GOV_PL. To dowód na zaufanie jakim cieszy się Izba i broniący jej niezależności Prezes Marian Banaś. Wkrótce Prezes podejmie decyzję o terminie i zakresie kontroli #niezaleznyNIK
— Najwyższa Izba Kontroli (NIK) (@NIKgovPL) July 17, 2020
"Brak zrozumienia podstawowych dokumentów"
- Uważam, że Najwyższa Izba Kontroli jest instytucją niezwykle ważną, godną zaufania. Zawsze chętnie gościmy kontrolerów NIK-u w ministerstwie, bo pomagają nam usprawnić procedury - mówił minister zdrowia w "Gościu Wydarzeń".
Posłowie podkreślali w piątek, że dokonali "kolejnego odkrycia". - Dokonaliśmy analiz faktur pro forma, które wystawiał handlarz bronią i co się okazało? Handlarz bronią wystawił faktury nie na 1241 respiratorów, ale na 2200 respiratorów. Nie na kwotę przewidzianą w umowie ramowej i w zamówieniu, czyli na kwotę 200 mln zł, ale na kwotę 370 mln zł. Na szczęście ministerstwo te faktury pro forma zweryfikowało, ale do tej pory nie odzyskało pieniędzy, które powinny być na koncie Ministerstwa Zdrowia - mówił Michał Szczerba.
- Myślę, że panowie Joński i Szczerba czytają bez zrozumienia dokumenty, które dostają, ale to już nie jest mój problem - przekazał Szumowski.
Wideo: "Gdyby wygooglowali i przeczytali Wikipedię byliby mądrzejsi". Szumowski o posłach KO
Minister przyznał, że kontroli ws. respiratorów jeszcze nie było, ale jego resort "dostarcza wszystkie dokumenty bez opóźnień", bo nie ma tam "nic do ukrycia".
- Panowie (Szczerba i Joński) nawet gdyby wygooglowali, albo Wikipedię przeczytali, to już byli by mądrzejsi, że faktury pro forma nie są dokumentem księgowym. To brak zrozumienia podstawowych dokumentów - mówił minister zdrowia.
Szczerba odpowiada
Na słowa ministra zdrowia, Michał Szczerba odpowiedział za pośrednictwem Twittera.
"Wije się jak Szumowski. A handlarz bronią od trzech miesięcy obraca dziesiątkami milionów, które powinny wrócić 30 czerwca na konto ministerstwa zdrowia" - napisał poseł KO.
Wije się jak Szumowski. A handlarz bronią od trzech miesięcy obraca dziesiątkami milionów, które powinny wrócić 30 czerwca na konto @MZ_GOV_PL. Każdego dnia będziemy zadawać z @Dariusz_Jonski pytanie: Gdzie są pieniądze należące do polskich pacjentów? #AferaSzumowskiego pic.twitter.com/wUvgpcG5vA
— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) July 17, 2020
Jak dodał, każdego dnia będzie zadawał z posłem Jońskim pytanie: "Gdzie są pieniądze należące do polskich pacjentów?". Całość wpisu opatrzył hasłem "Afera Szumowskiego".
Zawiadomienie do prokuratury
Szczerba wraz z Jońskim kilkukrotnie prowadzili kontrolę poselską w MZ w związku z czterema zakupami sprzętu będących wynikiem pandemii koronawirusa.
W połowie czerwca posłowie KO złożyli w prokuraturze zawiadomienie o możliwości narażenia przez ministra zdrowia Skarbu Państwa na straty w związku z zakupem respiratorów.
Na początku czerwca "Gazeta Wyborcza" napisała, że "należąca do handlarza bronią spółka E&K, od której Ministerstwo Zdrowia kupiło 1,2 tys. respiratorów za 200 mln zł, nie dostarczyła jeszcze ani jednego aparatu". Według "GW" MZ kupiło respiratory od E&K po wyjątkowo wysokich cenach – za 1,2 tys. aparatów zapłaciło 44,5 mln euro, czyli ok. 200 mln zł. To średnio 165 tys. zł za sztukę, podczas gdy np. wysokiej klasy respirator firmy Draeger kosztuje 70-90 tys. zł. Cena respiratorów z dodatkowymi opcjami i oprzyrządowaniem to 110-120 tys. zł. Dostawy miały się zacząć w kwietniu i zakończyć w czerwcu.
Resort zdrowia na początku lipca informował, że łącznie planuje odebrać od dostawcy 200 respiratorów. W związku z niedotrzymaniem przez niego terminu dostaw sprzętu, który miał trafić do MZ w kwietniu i w maju, resort odstąpił od umowy i otrzymał zwrot przedpłaconych pieniędzy w kwocie ponad 14 mln euro. Na firmę nałożono też kary umowne w wysokości 10 proc. wartości niezrealizowanego zamówienia, a za opóźnienie w dostawie w wysokości 0,2 proc. wartości dostawy za każdy dzień zwłoki.
Czytaj więcej