"Przyłbice nie chronią przed koronawirusem". Lekarze ostrzegają
Plastikowe przyłbice nie chronią przed koronawirusem w równym stopniu jak maseczki - ostrzegają szwajcarscy lekarze. W swoim badaniu opisali przypadek pracowników restauracji, którzy zostali zakażeni SARS-CoV-2, mimo zastosowania środków ochrony.
Do zaskakujących wniosków doszła dr Marina Jamnicki, która wraz z zespołem raportowała rozwój nowych zakażeń w Gryzonii - kantonie graniczącym z Włochami i Austrią. Jej zdaniem noszenie jedynie przyłbicy daje "fałszywe poczucie bezpieczeństwa".
ZOBACZ: Francuska minister nie wzięła maseczki. Zakrywała twarz dłońmi
- Dla pracowników restauracji, którzy nie mogli zachować co najmniej 1,5 metrowego odstępu od innych, noszenie maseczek okazało się lepszym wyjściem. U osób noszących jedynie przyłbice stwierdzano później zakażenie koronawirusem. Nie zapewniają one wystarczającej ochrony - przyznała lekarka cytowana przez agencję Reutera.
ZOBACZ: Szczury w maseczkach. Banksy "odkaził" londyńskie metro
Wnioski w rozmowie z agencją potwierdza Marc Tishhauser, dyrektor stowarzyszenia restauratorów w kantonie. Zapewnia, że właściciele lokali zdają sobie sprawę, że przyłbice odgrywają rolę jedynie "uzupełniającą". Niezbędne w pracy okazuje się trzymanie dystansu i niezdejmowanie maseczki.
Maseczki "bardziej efektywne"
Niemiecki Instytut Roberta Kocha informuje z kolei, że maseczki są bardziej efektywne ponieważ "spowalniają prędkość oddechu", co jest równoznaczne z "mniejszym wydzielaniem śliny". W przypadku przyłbic, drobnoustroje zatrzymują się na plastikowym ekranie.
Światowa Organizacja zdrowia zaleca noszenie maseczek w miejscach, gdzie nie ma możliwości zachowania minimalnego dystansu 1,5 metra i występuje "duże prawdopodobieństwo zakażenia". Wśród przykładowych stref podwyższonego ryzyka wymienia m.in. sklepy, transport publiczny i zatłoczone miejsca. Maseczka powinna składać się z co najmniej trzech warstw.
Czytaj więcej