"Dramatyczne historie, niezwykłe wydarzenia". Dyrektor Muzeum Historii Polski o prezydentach RP
- Prawie każda z prezydentur w II Rzeczpospolitej była w jakiś sensie dramatyczna i wiązała się z niezwykłymi wydarzeniami - mówił w "Gościu Wydarzeń" Robert Kostro, dyrektor Muzeum Historii Polski.
Kostro przypomniał, że prezydenturę Gabriela Narutowicza po kilku dniach zakończył zamachowiec Eligiusz Niewiadomski. Z kolei kadencja Stanisława Wojciechowskiego została przerwana przez zamach stanu, a Ignacego Mościckiego - przez wybuch drugiej wojny światowej.
ZOBACZ: Wieczór Wyborczy "Polska Wybiera – Wybory Prezydenckie 2020" [OGLĄDAJ]
- Mościcki właściwie nie był politykiem. Po zamachu stanu pierwszy na urząd prezydenta został wybrany Piłsudski. Ale on nie przyjął tej kandydatury, Mościcki był kandydatem numer dwa, naukowcem zaangażowanym w ruchu socjalistycznym - tłumaczył Kostro.
Dyrektor przypomniał, że prezydenci II Rzeczpospolitej byli wybierani przez Zgromadzenie Narodowe i nie mieli "tak silnego mandatu", jak prezydenci wybierani w wyborach powszechnych. - Prezydenci II Rzeczpospolitej, byli znacznie mniej znani. Nie mieli takich uprawnień jak współcześni prezydenci Polski. Może większą rozpoznawalność miał Ignacy Mościcki, ale to ze względu na przemiany ustrojowe, które się dokonały, zwłaszcza po śmierci Piłsudskiego. Rzeczywiście był jednym z tych ludzi, którzy obok marszałka Edwarda Rydz-Śmigłego realnie sprawowali władzę w Polsce. To zasługa już nie demokratycznego systemu - tłumaczył.
Kostro przypomniał, że urząd głowy państwa jako Naczelnik Państwa w latach 1918-22 sprawował Józef Piłsudski. - Otrzymał tę funkcję od Rady Regencyjnej, czyli organu monarchicznego. Tak naprawdę administracja w Polsce była stworzona przez okupacyjne władze niemieckie, jako właśnie Rada Regencyjna, która miała wybrać króla. Ale Rada nie wybrała króla, bo to Piłsudski był realnym kandydatem. To on zapowiedział, że to będzie republika i tak naprawdę Piłsudski, jako naczelnik państwa doprowadził do tego, że w ciągu trzech miesięcy zorganizowano wybory do Sejmu Ustawodawczego. Ten Sejm przedłużył mandat naczelnika. Dopiero w 1922 r., po wojnie polsko-bolszewickiej, po uchwaleniu konstytucji marcowej, został wprowadzony ustrój demokratyczny z prezydentem, jako głową państwa - wyjaśniał, dodając, że konstytucja marcowa była napisana "przeciwko Piłsudskiemu".
- Naczelnik nie chciał objąć władzy, bo uznał, że władza prezydenta będzie zbyt słaba. Nie był zainteresowany taką "malowaną władzą", którą tworzyła konstytucja marcowa - tłumaczył dyrektor Muzeum.
"Dość silna prezydentura"
Pytany, czy jako prezydenta Polski można wymieniać Bolesława Bieruta, odpowiedział, że "formalnie tak". - Został wybrany zgodnie z przepisami konstytucji marcowej, bo takie przepisy zostały przyjęte po II wojnie światowej przez komunistów. Oczywiście to nie miało nic wspólnego z takim demokratycznym wyborem, ponieważ Sejm z 1947 r., który wybrał go na funkcję prezydenta, został wybrany w wyborach sfałszowanych. Zresztą wiadomo, że Bierut był nominatem Stalina - dodawał Kostro.
ZOBACZ: Najnowsza frekwencja w wyborach prezydenckich. PKW podała dane
Na pytanie, który z prezydentów w historii "miał najwięcej władzy", gość Tomasza Machały wskazał Ignacego Mościckiego po śmierci Piłsudskiego w 1935 r. - On rzeczywiście realnie współrządził Polską. Bierut faktycznie miał dużą władzę. Ale ona nie była ani demokratyczna, ani suwerenna. Była ograniczona przez Stalina - mówił Kostro.
- Generalnie jeśli chodzi o uprawnienia konstytucyjne to prezydentura w III Rzeczypospolitej jest dość silną prezydenturą. Na pewno silniejszą niż ta, która wynikała z konstytucji marcowej - dodawał.
Poprzednie odcinki programu "Gość Wydarzeń" można znaleźć tutaj.
Czytaj więcej