Kierowcy autobusów z Warszawy odmawiają badań. "Uwłaczają ich godności"
- Dochodzi do tego, że kierowcy odmawiają poddania się sprawdzeniu na obecność alkoholu i środków odurzających; to nam kompletnie wiąże ręce - mówił Jan Kuźmiński, prezes warszawskich Miejskich Zakładów Autobusowych. Tymczasem wciąż trwają kontrole policyjne szoferów. Zarząd Transportu Miejskiego poinformował, że ani w czwartek, ani w piątek funkcjonariusze nie stwierdzili żadnych uchybień.
Prezes MZA, reprezentujący także Polski Związek Pracodawców Transportu Publicznego, mówił w piątek, że jeszcze kilka lat temu osoby podejrzane o spożycie alkoholu bądź środków odurzających, można było przebadać na terenie zakładu pracy.
- Od kiedy weszło RODO, a teraz UODO, to praktycznie mamy związane ręce – uznał.
Stwierdził przy tym, że to na pracodawcy spoczywa odpowiedzialność za dopuszczenie do ruchu pracownika prowadzącego pojazd w stanie trzeźwym i nieznajdującym się pod wpływem środków odurzających.
ZOBACZ: Kierowca autobusu z Rybnika pod wpływem amfetaminy
- Natomiast nie mamy żadnych narzędzi ku temu, żeby to sprawdzić, poza tym, że możemy tylko obserwować i ewentualnie wezwać policję – wskazał.
Kierowcy odmawiają badania, idą do sądu i wygrywają
Szef MZA przyznał także, że pracodawcy ratują się innymi sposobami, np. "sprawdzaniem zamiast badania". Wyjaśnił, że stosowane są w tym celu urządzenia używane także przez policję i zaznaczył, że kierowcy sprawdzani są nie tylko przed rozpoczęciem dnia pracy, ale także w ciągu dnia.
- Natomiast dochodzi niekiedy do tego, że kierowcy odmawiają poddania się sprawdzeniu – przyznał, podkreślając, że jest to zgodne z obowiązującymi w Polsce przepisami. Jak mówił, kierowcy odmawiają argumentując, że takie sprawdzanie uwłacza ich godności osobistej.
Kuźmiński wyjaśnił, że w przypadku odmowy, MZA rozwiązuje umowę z kierowcą, jednak – jak zaznaczył - zazwyczaj kierowca ten kieruje sprawę do sądu.
ZOBACZ: Przeszukano mieszkanie kierowcy autobusu z Warszawy. Jest komentarz Ziobry
- I kierowca, który notorycznie odmawia np. dmuchania i namawia (do tego - red.) innych kolegów, zostaje przez sąd przywrócony do pracy. To nam kompletnie wiąże ręce i nie mamy wtedy żadnych możliwości prawnych, żeby oddziaływać na takiego pracownika – dodał Kuźmiński.
MZA chce zmiany prawa
Jego zdaniem, gorsza sytuacja jest w przypadku środków odurzających, bo "MZA nie ma tutaj żadnych możliwości sprawdzenia". Przyznał, że miejska spółka kupuje narkotesty, jednak "nikogo na siłę" nie może zmuszać do ich wykonania.
Kuźmiński wskazał, że w przypadku, gdy kierowca odmawia poddania się testowi, a zachodzi podejrzenie spożycia przez niego środków psychoaktywnych, pracodawca może jedynie wezwać policję.
ZOBACZ: Premier pyta o kontrole kierowców. Ratusz przypomina swój apel do rządu w tej sprawie
- Chciałbym, żeby przynajmniej w przepisach prawa polskiego było to, że zatrudniając kierowcę możemy żądać przy badaniach wstępnych badania na zawartość środków odurzających we krwi i w moczu. Wymaga się od pracodawców, a pracodawca nie ma żadnych możliwości – powiedział.
WTP: od dwóch dni nie stwierdzono żadnych uchybień
W Warszawie nadal trwają kontrole kierowców prowadzone przez policję i Inspekcję Transportu Drogowego. Prowadzący pojazdy Warszawskiego Transportu Publicznego badani się przy zajezdniach, a także na pętlach. Kontrolowano też stan wozów.
Jak poinformowano na facebookowym profilu WTP, w środę funkcjonariusze i ITD przeprowadzili 49 takich kontroli, podczas których zauważono wyciek oleju z amortyzatora w jednym z autobusów oraz jedno podejrzenie obecności substancji psychoaktywnych.
Ten drugi przypadek dotyczył kierowcy, którego zatrzymano, a po wielu godzinach badań wypuszczono. MZA opublikowało nagranie, na którym ten szofer opowiada, jak przebiegały czynności.
- Potraktowali mnie jak przestępcę - stwierdził na filmie.
ZTM dodał, że zarówno w czwartek (28 kontroli policji i ITD) oraz w piątek (9 kontroli) nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości.
Mobilis zapowiada kontrole
Kontrole dla szoferów pod kątem obecności u nich substancji psychoaktywnych planuje wprowadzić również firma Mobilis, która - obok np. MZA, Arrivy czy PKS Grodzisk Mazowiecki - jest podwykonawcą stołecznego Zarządu Transportu Miejskiego.
Inny przewoźnik, Europa Express, nie wie jeszcze, czy wprowadzi takie badania. - Obecnie nie mamy możliwości prawnych, aby samodzielnie dokonywać takich kontroli - wyjaśnili przedstawiciele firmy.
Wypadki w Warszawie. Kierowcy Arrivy brali narkotyki
We wtorek na ul. Klaudyny na warszawskich Bielanach kierowca autobusu linii "181" uderzył w cztery zaparkowane pojazdy i latarnię. Jedna osoba, pasażerka autobusu, została przewieziona do szpitala z ogólnymi obrażeniami.
ZOBACZ: Wypadek na Bielanach. Kierowca autobusu nie trafi do aresztu
Z kolei pod koniec czerwca będący pod wpływem amfetaminy kierowca autobusu miejskiego linii "186" spowodował wypadek na moście Grota-Roweckiego. W wyniku zdarzenia autobus spadł z mostu, zginęła jedna osoba, zaś cztery zostały ciężko ranne.
Sprawcy obu wypadków byli pracownikami firmy Arriva, która - podobnie jak kilka innych firm - jest podwykonawcą Zarządu Transportu Miejskiego.
W związku z tymi zdarzeniami, policja przez dwa dni prowadziła kontrole kierowców komunikacji miejskiej. Kuźmiński, odnosząc się do tych działań, zaapelował do mediów, "żeby nie oceniać od razu, że jak ktoś jest badany, zatrzymany, to jest już winny i skazany".