Zabytek stał się ruiną. Może zabić żyjącą w nim rodzinę
Starsze małżeństwo z Batynia koło Koszalina mieszka w rozpadającym się gminnym budynku. Nawet urzędnicy obawiają się, że mury w końcu runą na rodzinę. Gołym okiem widać dziury w dachu, zapadający się strop, odchylające się od pionu ściany, spróchniałe elementy drewniane i rozsypujące się mury. Niestety gminy nie stać na pomoc rodzinie. Materiał "Interwencji".
Zagrożony jest los państwa Łuszczaków: pochodzącego z kresów 85-letniego pana Adama, jego 79-letniej żony Krystyny oraz ich niepełnosprawnego syna.
- Jesteśmy tu 47 lat. Jak byliśmy młodsi, początkowo dom remontowaliśmy, bo to jest budynek gminny, ja za to płacę. Przez tyle lat sami robiliśmy, ale teraz nie jesteśmy już w stanie - przyznają Adam i Krystyna Łuszczakowie.
ZOBACZ: Rozpadający się autobus woził pasażerów pod Warszawą. "Ruina na kołach"
- Znajdujemy się w budynkach folwarcznych byłego pałacu. Budynek nadaje się do zamknięcia i natychmiastowej eksmisji mieszkańców. Przebywanie w nim stwarza zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi - przyznaje Piotr Czapnik z Urzędu Gminy Rąbino.
"Proszę Boga, żebym wstała rano"
Mieszkanie jest regularnie zalewane podczas każdego deszczu. Łuszczakowie przez lata sami dbali o gminny budynek, wybudowany w technologii pruskiego muru. Sami wyremontowali w środku mieszkanie, zbudowali łazienkę. Niestety remont całej konstrukcji przekraczał ich możliwości.
- Budynek wali się z tyłu, już kawałek ściany się zawalił i dachu. Boję się, żeby to się nie rozwinęło na nas. Jak się kładę, to proszę Boga, żebym wstała rano - mówi reporterowi "Interwencji" Krystyna Łuszczak.
ZOBACZ: Praga-Północ wypowiada wojnę szczurom. 36 kamienic do deratyzacji
- Obawiamy się pogody. Jak teraz na południu przechodzą burze, boimy się, że one przyjdą do nas. Będziemy w strachu, że to się zawali. Dom jest w fatalnym stanie. Mieszkańcy wymagają natychmiastowego przekwaterowania, ale gmina nie posiada żadnych lokali, gdzie można ich przenieść - przyznaje Aneta Krawiec, wójt gminy Rąbino.
Zbierane są fundusze
Urzędnicy gminni chcą częściowo rozebrać rozpadający się poniemiecki budynek, a następnie go odbudować. Do tego czasu potrzebują mieszkania dla Łuszczaków. Zbierane są fundusze na zakup mieszkalnych kontenerów.
ZOBACZ: Dwaj lokatorzy terroryzują cały blok. "Strach wyjść na zewnątrz"
- Na tę chwilę chcemy prosić widzów o pozyskanie kontenerów mieszkalnych, aby na tej działce je postawić - apeluje Aneta Krawiec, wójt gminy Rąbino.
WIDEO: Zobacz materiał "Interwencji"
Seria tragedii
Rozpadający dom to nie jedyny problem. Rodzina została bardzo doświadczona przez los. Tragedie i choroby prześladują ją od dawna.
- Jestem po zawale, przeszłam dwie operacje, był nowotwór. Pierś mam usuniętą. Do tego wypadek mieliśmy 15 listopada. Mąż dostał udaru w samochodzie, wjechał w drzewo i samochód do kasacji - opowiada reporterowi "Interwencji" Krystyna Łuszczak.
Wypadek miał też syn państwa Łuczaków. - 700 kg na mnie spadło. 8 złamań, kręgosłup skręcony na 4 śruby, mam wstawiony kręg - opowiada mężczyzna.
ZOBACZ: Niemal całkowicie sparaliżowany po wypadku
- Przeżyłam dużo. Zięć zginął w wypadku, wnuczka miała 18 lat, gdy zamordował ją chłopak, syn zmarł - dodaje pani Krystyna.
Budynek, w którym mieszkają państwo Łuczakowie, to ponadstuletni zabytek. Na pytanie, dlaczego dopuszczono go do takiego stanu, władze odpowiadają, że rządzą w gminie od roku. Były wójt Rąbina, który pełnił tę funkcję przez 28 pat, pracuje obecnie w Starostwie Powiatowym w Świdwinie. Gdy reporter pyta go o zaniedbany budynek, odpowiada, że to nie do niego pytanie i odchodzi.
Czytaj więcej