Fala pozwów dla Volkswagena? Jest wyrok TSUE ws. zmanipulowanego oprogramowania
Volkswagen może być pozywany przed sądami w krajach, w których były sprzedawane samochody ze zmanipulowanym oprogramowaniem - orzekł w czwartek Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE). Sprawa może mieć znaczenie również dla tysięcy nabywców aut tej marki w Polsce.
"Producent pojazdów, które zostały niezgodnie z prawem wyposażone w oprogramowanie manipulujące danymi, a następnie były sprzedawane w innych państwach członkowskich, może zostać pozwany przed sądami tychże państw" - wskazał TSUE.
Sędziowie w Luksemburgu zwrócili uwagę, że szkoda ponoszona przez nabywcę urzeczywistnia się w państwie członkowskim, w którym nabywa on pojazd za cenę przewyższającą jego rzeczywistą wartość.
Pozew z Austrii
Konkretna sprawa, jaką zajął się TSUE, dotyczyła pozwu, jaki przeciwko niemieckiemu koncernowi złożyło austriackie stowarzyszenie ochrony konsumentów. Rozstrzygnięcie Trybunału rozciąga się na sądy w całej UE. Volkswagen, którego siedziba mieści się w Wolfsburgu, kwestionował w tej sprawie jurysdykcję międzynarodową sądów austriackich.
TSUE przyznał, że zgodnie z unijnym rozporządzeniem jurysdykcję, co do zasady, mają sądy państwa członkowskiego miejsca zamieszkania pozwanego. W tym przypadku byłoby to Niemcy. "Jednakże w sprawach dotyczących czynu niedozwolonego (...) rozporządzenie to przyznaje jurysdykcję sądom miejsca, w którym szkoda się urzeczywistniła, oraz sądom miejsca wystąpienia zdarzenia powodującego powstanie tej szkody. W konsekwencji pozwany może zostać pozwany, stosownie do wyboru powoda, przed jednym z tych dwóch sądów" - czytamy w komunikacie po wyroku.
ZOBACZ: Autonomiczne samochody Volkswagena już wkrótce podbiją katarskie ulice
Trybunał Sprawiedliwości uznał, że w przypadku, gdy pojazdy zostały niezgodnie z prawem wyposażone w Niemczech przez ich producenta w oprogramowanie manipulujące danymi dotyczącymi emisji spalin, a następnie zostały nabyte od osoby trzeciej w innym państwie członkowskim (w tej konkretnej sprawie była to Austria), miejsce urzeczywistnienia się szkody znajduje się w tym ostatnim kraju.
Szkoda podnoszona przez austriackie stowarzyszenie ochrony konsumentów polega na spadku wartości pojazdów, wynikającym z różnicy między ceną zapłaconą przez nabywcę a jego rzeczywistą wartością. Nie ma przy tym znaczenia, czy auto było nowe, czy z drugiej ręki.
"W przypadku sprzedaży pojazdów wyposażonych przez ich producenta w oprogramowanie manipulujące danymi dotyczącymi emisji spalin szkoda, którą ponosi ostateczny nabywca, nie ma charakteru pośredniego ani też czysto majątkowego i urzeczywistnia się w momencie zakupu owego pojazdu od osoby trzeciej" - wskazał TSUE.
11 mln aut ze zmanipulowanym oprogramowaniem
We wrześniu 2015 roku w efekcie dochodzenia przeprowadzonego przez podległą władzom USA Agencję Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się, że w około 11 mln swych samochodów z silnikami wysokoprężnymi zainstalował oprogramowanie, które w celach oszczędnościowych manipulowało układem neutralizowania tlenków azotu. Wyłączony podczas normalnej eksploatacji samochodu układ zaczynał funkcjonować dopiero po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.
Volkswagen znalazł się w ten sposób w centrum największego skandalu, jaki dotknął w ostatnich latach globalną branżę motoryzacyjną. Niemiecki koncern stanął w obliczu wieloletnich procesów sądowych oraz miliardowych kar za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.
Czytaj więcej