Protesty w Serbii i starcia z policją. Chodzi o ograniczenia zw. z koronawirusem
Policja zastosowała gaz łzawiący wobec protestujących w środę przeciwników decyzji prezydenta Aleksandara Vuczicia o przywróceniu godziny policyjnej i planowi powrotu do sytemu ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa.
Środa była drugim dniem protestu w Belgradzie. We wtorek protestujący stoczyli bitwę z policją w stolicy i próbowali wedrzeć się do parlamentu po tym, jak Vuczić ogłosił, że godzina policyjna zostanie przywrócona dwa miesiące po jej pierwszym zniesieniu.
Powrót do ograniczeń
Decyzje prezydenta Vuczicia o powrocie do godziny policyjnej i systemu ograniczeń była reakcją na drugą falę epidemi, która pojawiła sie po wyborach paralmentarnych.
ZOBACZ: Protesty w USA. Trump chce aresztować niszczących pomniki
W Serbii zanotowano od początku epidemii około 17 tys. osób zakażonych koronawirusem, 330 osób zmarło. W szpitalach przebywa 4 tys. pacjentów chorych na Covid-19.
Protestujący obwiniają autokratycznego Vuczica o wzrost liczby zgonów na Covid-19 i pojawienie się nowych przypadków koronawirusa po zniesieniu ograniczeń przed wyborami parlamentarnymi. Twierdzą, że zrobił to za szybko, nie licząc się ze zdrowiem mieszkańców i zagrożeniem epidemią, aby wygrać wybory 21 czerwca i umocnić swoją władzę.
Prezydent się wycofał
Pod wyraźną presją protestujących prezydent wycofał się w środę ze swoich planów ograniczeń związanych z powrotem epidemii, które miały wejść w życie w nadchodzący weekend, twierdząc, że środków tych nie można wdrożyć bez ogłoszenia ogólnokrajowego stanu wyjątkowego. - Nie mamy więcej wolnych łóżek w szpitalach, musimy otwierać nowe szpitale - powiedział Vuczić w wystąpieniu telewizyjnym w środę.
To jednak nie powstrzymało protestujących, którzy rzucając kamieniami i paląc race znów próbowali wedrzeć się do parlamentu. Kilka osób zostało rannych podczas chaotycznych starć przed gmachem, w tym niektórzy przywódcy opozycji.
Policja na koniach i pojazdach opancerzonych interweniowała w centrum miasta, by odepchnąć demonstrantów, rozstawić kordony i próbować zablokować tłumowi powrót na plac przed budynkiem parlamentu.
Ładunki gazu łzawiącego zostały wystrzelone w kilku miejscach. Niektórzy protestujący przewrócili pojemniki na śmieci i podpalili je, próbując powstrzymać policję.
"Nigdy nie pozwolimy na destabilizację Serbii"
Sceny -jak pisze AP- przypominały epokę późnego Slobodana Miloszevicia w latach 90., kiedy to często dochodziło do starć podczas protestów antyrządowych.
Vuczić powiedział, że chociaż nadal wspiera blokadę, to "najprawdopodobniej nie będzie godziny policyjnej." Jego zdaniem rząd podejmie decyzje w sprawie nowych środków, które mogą obejmować skrócenie godzin pracy w klubach nocnych i kary dla osób, które nie noszą masek.
ZOBACZ: Lekarze protestują przeciw polityce rządu. Hiszpania zapowiada kontrole turystów
Powiedział również, że zagraniczne tajne służby stoją za wtorkowymi nocnymi protestami "prawicowych i pro-faszystowskich demonstrantów." Nie zidentyfikował jednak rzekomych agencji szpiegowskich i zdecydowanie bronił akcji policyjnej przed oskarżeniami o brutalność.
- Nigdy nie pozwolimy na destabilizację Serbii od wewnątrz i z za granicy- powiedział Vucic, dodając, że protest nie miał nic wspólnego z koronawirusem.
Czytaj więcej