Niemal całkowicie sparaliżowany po wypadku
56-letni Zdzisław Małysz to znany w Lublinie społecznik, wieloletni były komendant Straży Ochrony Zwierząt. Dziś mężczyzna jest sparaliżowany po upadku ze schodów. Wymaga intensywnej i kosztownej rehabilitacji. Pomoc od ludzi ustała po tym jak poprzedni wojewoda zadeklarował mu wsparcie. Tyle, że za słowami nie poszły czyny. Materiał "Interwencji".
Zdzisław Małysz rok temu wyjechał do Belgii na zarobek. Tam miał wypadek, spadł ze schodów, doznał urazu kręgosłupa. Jest sparaliżowany i w pełni uzależniony od pomocy innych.
- Bardzo intensywnie pracowałem społecznie i zawodowo. Społecznie prowadziłam Fundację Straż Ochrony Zwierząt, która funkcjonuje cały czas – wspomina pan Zdzisław.
"Jeden z trudniejszych przypadków"
Mężczyzna część roku pracował na zagranicznych budowach, żeby za zarobione pieniądze móc pracować społecznie w Polsce. Wszystko skończyło się z chwilą wypadku.
- Przypadek pana Zdzisława jest jednym z trudniejszych, z jakim spotykamy się w rehabilitacji ze względu na to, że ma on uszkodzony rdzeń kręgowy w odcinku szyjnym. Uszkodzenie jest na tyle poważne, że występuje praktycznie całkowity paraliż – tłumaczy Wojciech Rusek, fizjoterapeuta, prezes Rehamed-Center w Rzeszowie.
ZOBACZ: Sami z niepełnosprawnym wnukiem. Zebrana po reportażu kwota robi wrażenie
- Byłem w stanie posiedzieć przy pomocy dwóch ludzi i to tylko kilka minut, 2-3 minuty. Później traciłem świadomość – mówi pan Zdzisław.
Mężczyzna walczy o powrót do zdrowia. Ostatnie pięć miesięcy był w prywatnym ośrodku rehabilitacyjnym w Rzeszowie. Intensywna rehabilitacja daje efekty, ale jest bardzo droga. Miesiąc pobytu kosztuje 20 tys. zł. Pobyt finansowany jest przede wszystkim z wypłaty ubezpieczenia, jednak to wciąż kropla w morzu potrzeb.
Wideo: Niemal całkowicie sparaliżowany po wypadku
- Rehabilitacja jest kosztowna, szczególnie że pokrywamy koszty z własnych oszczędności, tak że każda pomoc dobrych ludzi jest ważna. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli i ewentualnie będą chcieli mi pomóc w dalszej rehabilitacji. Po tych kilku miesiącach intensywnych ćwiczeń zaczynam ruszać ramionami, tak że łatwiej mi jest, przynajmniej psychicznie. Ciężko mi o tym rozmawiać – przyznaje pan Zdzisław.
- Mimika twarzy to było to, co pan Zdzisław potrafił. Dla osób, które mają uszkodzenie tak wysokie jak on, każda czynność, każdy ruch, każda pozycja dłuższa, to jest udręka. Osiągając nawet takie rzeczy jak prawidłowe przełykanie śliny, posiłków, nie dławienie się nimi, to jest przecież niesamowity postęp - tłumaczy fizjoterapeuta Wojciech Rusek.
Pomogła internetowa zbiórka
Rok temu przyjaciele pana Zdzisława ogłosili zbiórkę pieniędzy. Jego sprawą zainteresował się także były wojewoda lubelski. Publicznie obiecał pomoc.
- Miała to być niby pomoc w dalszym moim funkcjonowaniu, a wyszło na to, że nawet ta zbiórka publiczna, którą ludzie gdzieś tam wpłacali, zatrzymała się całkowicie i to zadziałało na minus tego wszystkiego – opowiada pan Zdzisław.
ZOBACZ: Straciła nogę, a mąż obie. Dramat pary z Warszawy
Po deklaracjach wojewody wszelka pomoc, którą pan Zdzisław otrzymywał od ludzi dobrej woli, ustała. Pytamy obecnego wojewodę, jak on widzi tę sprawę.
- Nie ukrywam, nie miałem wiedzy o tym, że jakieś deklaracje pedały ze strony mojego poprzednika. Nikt do mnie się wcześniej z żadną prośbą o pomoc nie zgłaszał w tej sprawie. Dzisiaj umówiliśmy się na spotkanie w urzędzie wojewódzkim. Ze swojej strony być może jestem w stanie pomóc z problemem odszkodowania, zapewnienia odpowiedniej rehabilitacji, być może z ożywieniem tej zbiórki publicznej. Gdzieś ona się podobno zahamowała – mówi Lech Sprawka, wojewoda lubelski.
Pan Zdzisław potrzebuje pieniędzy m.in. na specjalistyczne łóżko, podnośnik, wyposażenie łazienki, mieszkania oraz dalszą rehabilitację.
Już po realizacji reportażu okazało się, że ZUS odmówił renty panu Zdzisławowi. Żona będzie składała odwołanie w jego imieniu.
Jeżeli chcą Państwo pomóc panu Zdzisławowi, prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26, interwencja@polsat.com.pl.