20-latka miała znieważyć prezydenta. Jest zażalenie na działanie policji.
Obrońca Wiktorii K. oskarżonej o publiczne znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy, złożył zażalenie na postępowanie policji. 20-latka została zatrzymana 6 lipca w Nowej Soli w czasie, gdy była w pracy.
Obrońca 20-letniej Wiktorii K. złożył w środę zażalenie na postępowanie policji. Funkcjonariusze zatrzymali Wiktorię K., gdy przebywała w pracy. Została przewieziona na komendę, a następnie do prokuratury.
Prokuratura w Nowej Soli przedstawiła jej zarzut publicznego znieważenia prezydenta Andrzeja Dudy podczas wiecu wyborczego 2 lipca.
Przesłuchanie w prokuraturze
- Wiktoria K. usłyszała zarzut z art. 135 § 2. Kodeksu karnego, który mówi o tym, że ten kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej podlega karze do trzech lat pozbawienia wolności. Podejrzana przyznała się do winy i wyraziła skruchę. Po przesłuchaniu została zwolniona bez stosowania środków zapobiegawczych – powiedział w poniedziałek prokurator Łukasz Wojtasik.
Głównym dowodem obciążającym 20-latkę jest film nagrany przez dziennikarza Polskiego Radia Zachód, na którym widać i słychać jak do jego kamery kobieta wypowiada niecenzuralne słowa o głowie państwa. Nagranie pojawiło się potem na stronie rozgłośni i w mediach społecznościowych.
Kobieta, według portalu poscigi.pl, miała być także oskarżana o zacieranie śladów.
"To były emocje"
Jak pisze portal poscigi.pl, Wiktoria K. miała w prokuraturze tłumaczyć się, że zrobiła to pod wpływem emocji tłumu.
Wedle jej relacji niecenzuralne słowa do prezydenta Dudy krzyczał cały tłum przeciwników. Krzyknąc wtedy miała też Wiktoria. Zapewniła, że w jej zamiarem nie miało być obrażenie prezydenta RP.
Za publiczne znieważenie grozi kara do 3 lat więzienia.
Film podstawą zatrzymania
- Zostało ono dokonane z oczywistą obrazą przepisów postępowania karnego. Brakowało jakichkolwiek podstaw do tego zatrzymania, a w szczególności brak było realnej obawy zatarcia śladów ewentualnego przestępstwa przypisywanego mojej klientce – tłumaczy mecenas Robert Kornalewicz, obrońca Wiktorii K.
ZOBACZ: Prezydent: praca zdalna powinna zostać wpisana do Kodeksu pracy
- Głównym dowodem jest film nagrany przez dziennikarza publicznego radia. Został on opublikowany na stronie rozgłośni oraz w wielu innych mediach. Stanowi wystarczającą podstawę do postawienia zarzutów oraz będzie stanowić główną, jeżeli nie jedyną podstawę jej odpowiedzialności karnej – dodaje Kornalewicz.
Czytaj więcej