Najpierw olej, teraz ścieki. Kolejne odpady trafiły do rzek. Pompowano je rurami
Miesiąc po katastrofie ekologicznej, która dotknęła rzeki Ambarnaja i Dałdykan w Rosji, kolejne trujące odpady trafiły do wody i gruntów na tamtym terenie. Policję zawiadomili dziennikarze i ekolodzy, którzy wykryli zrzut ścieków przez zamontowane rury.
Dziennikarze Jelena Koszuczenko i Juri Kozyrjew z gazety "Novaya Gazeta" oraz zespół ekologów sfilmowali dwie duże rury wyrzucające trującą wodę ze składowiska odpadów Talnak do rzeki Karelia, jeziora Piasino i otaczających je terenów.
Mobilne rury
To oni zawiadomili policję i odpowiednie służby, a całą akcję transmitowali w mediach społecznościowych. Pracownicy Norylskiego Niklu zatrzymali zrzut ścieków i zabrali się za demontaż pomp. Przez przypadek rozbili policyjne auto, którym na miejsce przyjechali śledczy.
A Nornickel machine has just crushed a police car in which a prosecutor arrived to look at new evidence of the company's polluting activities. Photo by Yelena Kostyuchenko, Novaya Gazeta. pic.twitter.com/nz5QGF5yST
— X Soviet (@XSovietNews) June 28, 2020
ZOBACZ: "Największa katastrofa ekologiczna oczyszczalni ścieków na świecie"
Toksyczne odpady były pompowane tam przez długi czas - podała agencja informacyjna TASS, powołując się na źródła w organach ścigania. Na miejscu znaleziono mobilną pompę z dwiema gumowymi rurami o średnicy ok. 40 cm.
Agencja poinformowała, że nie można ustalić granic wycieku, ponieważ teren jest bagienny.
WIDEO: Wypompowywanie ścieków
Nie pierwszy wyciek
To nie pierwsze poważne zanieczyszczenie, do którego doszło w ostatnim czasie w okolicach Norylska. Miesiąc temu, pod koniec maja, ok. 21 tys. ton oleju napędowego - tyle, ile mieści się np. w 350 cysternach kolejowych - wyciekło w wyniku rozhermetyzowania się zbiornika, większość trafiła do odległej o 20 km rzeki.
ZOBACZ: Powódź na Podkarpaciu. Setki ewakuowanych, możliwe "katastrofy ekologiczne"
Rosyjska federalna agencja ds. monitoringu środowiska naturalnego (Rosprirodnadzor) oceniła wówczas, że do wód trafiło 15 tys. ton paliwa, a 6 tys. ton - do gruntów. Jednak zdaniem morskich służb ratowniczych z Murmańska ilość paliwa, które znalazło się w wodzie, jest większa i wynosi ok. 18 tys. ton.
Do katastrofy doszło 29 maja na terenie elektrowni w Norylsku, jednym z najbardziej na północ położonych miast świata. Paliwo trafiło do rzek Ambarnaja i Dałdykan, a także do niemal wszystkich ich dopływów. Przedsiębiorstwo Nornikiel, do którego należy elektrownia, a także organizacja ekologiczna WWF oceniają, że olej na razie nie skaził jeziora Piasino, z którego wypływa rzeka Piasina, biegnąca następnie do Morza Karskiego. Prokuratura Generalna twierdzi jednak, że paliwo przedostało się do tej rzeki.
ZOBACZ: O ekologii i ochronie środowiska. Podcast Bartosza Kurka
Nornikiel uważa, że przyczyną awarii zbiornika paliwa stało się uszkodzenie fundamentów na skutek rozmarzania wiecznej zmarzliny. Zdaniem dziennika "Kommiersant" nie jest jasne, czy prowadzono monitoring stanu fundamentów, co jest wymagane na obiektach w Arktyce.
Czytaj więcej