Posłowie KO na kontroli w siedzibie Poczty Polskiej. "Używali rasistowskich określeń"
W siedzibie spółki miała miejsce 4. w tym roku, kontrola poselska, realizowana przez posłów Koalicji Obywatelskiej, tym razem Marcina Kierwińskiego i Roberta Kropiwnickiego - podała w piątek Poczta Polska w komunikacie.
Poczta Polska podkreśliła, że posłowie prowadząc kontrolę poselską są zobowiązani do działania na podstawie i w granicach prawa.
"Zgodnie z art. 19. ust. 1 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora poseł ma prawo do uzyskiwania informacji i materiałów, jednak z zachowaniem przepisów o tajemnicy prawnie chronionej. Część z informacji, których ujawnienia domagali się posłowie stanowi właśnie tajemnicę prawnie chronioną" - napisano w oświadczeniu.
"Państwo nie wyszli z buszu"
"Posłowie, choć zostali o tym poinformowani, naciskali na przedstawicieli spółki nakłaniając ich do ujawnienia danych, które nasza spółka jest zobowiązana chronić, na podstawie przepisów prawa i wewnętrznych regulacji" - dodano.
Poczta Polska S.A. poinformowała, że w opinii spółki posłowie "przekroczyli zakres umocowania wynikający z art. 19 ust. 1 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora".
ZOBACZ: Dane przekazane Poczcie Polskiej. RPO skarży do sądu decyzję ministra
"Co więcej, posłowie używali podczas kontroli określeń, które mogły zostać odebrane jako rasistowskie i dyskryminujące w odniesieniu do uczestników spotkania reprezentujących Pocztę Polskę, poprzez użycie słów: "Państwo nie wyszli z buszu", "to jest Bantustan" (co wprost nawiązuje do rasistowskich zachowań i praktyk stosowanych w RPA w dobie apartheidu) oraz innych zwrotów mających charakter pejoratywny" - czytamy.
"Jednocześnie deprecjonowana i umniejszana była rola kobiet wyznaczonych do udziału w spotkaniu z Parlamentarzystami poprzez próbę uciszania i odebrania im głosu, co – gdyby zaistniało w przestrzeni publicznej - mogłoby zostać uznane za element dyskryminacyjny" - dodano.
Poczta Polska rozważa skargę na posłów
Poczta Polska podała, że "bliskie są jej wartości wynikające wprost z Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej takie jak równość i zakaz dyskryminowania ze względu na płeć lub przekonania".
ZOBACZ: Poczta Polska na szarym końcu w Europie. "To źle wróży wyborom"
"W związku z powyższym wyrażamy głęboki sprzeciw wobec traktowania Poczty Polskiej będącej różnorodną wspólnotą ludzi tworzoną przez 80 000 pocztowców jako obiektu ataku i doraźnej gry politycznej" - oświadczyła spółka.
W komunikacie podano, że w związku z zaistniałą sytuacją Poczta Polska rozważa skierowanie skargi do Pani Marszałek Elżbiety Witek na powyższe zachowania Posłów Koalicji Obywatelskiej Marcina Kierwińskiego i Roberta Kropiwnickiego.
"Jednocześnie Poczta Polska pragnie wyraźnie podkreślić, iż nie ma nic do ukrycia, a wszelkie niezbędne informacje przekazywała i przekazuje na bieżąco właścicielowi, którym jest Skarb Państwa" - poinformowano.
Kontrola w związku z wyborami korespondencyjnymi
Kontrola przeprowadzona przez polityków KO dotyczyła rozliczeń związanych z drukiem kart do głosowania w wyborach, które miały odbyć się 10 maja.
Miała wykazać "w jaki sposób to gigantyczne marnotrawstwo pieniędzy zostało zrealizowane". - Kto zapłacił za nielegalną usługę pocztową, czy koszty zostały przerzucone całkowicie na spółki, które realizowały w imieniu premiera Mateusza Morawieckiego i wicepremiera Jacaka Sasina tą usługę pocztową, czy za to marnotrawstwo zapłaci budżet państwa - mówił Marcin Kierwiński na porannej konferencji prasowej.
Kierwiński zapowiedział, że będą domagać od Poczty Polskiej wszelkich rozliczeń z rządem, dotyczących organizacji wyborów. - Wiemy, że wydana była decyzja premiera, która niejako polecała Poczcie Polskiej podejmowanie - naszym zdaniem niezgodnie z prawem - wydatkowania pieniędzy na usługę pocztową. Chcemy dowiedzieć się, czy ta decyzja został zrealizowana, czy rząd zapłacił za tą usługę - wyjaśniał.
Czytaj więcejSzok‼️Prawie 2 miesiące po nieodbytej usłudze pocztowej Sasina, do dziś nie ma umowy między Pocztą Polską a ministerstwem J.Sasina.Taka umowa miała być podpisana zgodnie z decyzją Morawieckiego.Nie ma chętnych do wzięcia odpowiedzialności za „wyrzucenie w błoto” ponad 70mln zł.
— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) June 19, 2020