Auto zmiażdżone jak puszka, a kierowca cały i zdrowy. Szokujący wypadek w Dolnośląskiem
Do zdumiewającego wypadku doszło w czwartek we wsi Sichów (Dolnośląskie). 30-letni kierowca wypadł z drogi, dachował, a następnie rozbił się o drzewo. Służby ratunkowe zastały zmasakrowane auto z dachem zmiażdżonym na wysokości przednich foteli. Choć patrząc na zdjęcia trudno w to uwierzyć, 30-latek z całego zdarzenia wyszedł z powierzchownymi zadrapaniami.
- 30-letni mieszkaniec powiatu jaworskiego nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze, w wyniku czego na zakręcie wypadł z jezdni do rowu, następnie dachował, po czym rozbił się o drzewo - przekazała polsatnews.pl asp.szt. Ewa Kluczyńska, oficer prasowa KPP w Jaworze.
Zdjęcia udostępnione na fanpage'u "Jawor 998" nie pozostawiają złudzeń: kierowca seata miał w starciu z drzewem nikłe szanse. Samochód był kompletnie zmiażdżony, a najbardziej właśnie na wysokości przednich foteli.
Tymczasem 30-latek opuścił auto o własnych siłach, a po przybyciu na miejsce służb odmówił przyjęcia pomocy medycznej. Z informacji uzyskanych od oficer prasowej wynika, że nie odniósł on żadnych poważnych obrażeń - z całego zdarzenia wyszedł z powierzchownymi ranami.
ZOBACZ: Koziołkując autem, uderzyła w dom. Trafiła do szpitala [ZDJĘCIA]
Jak ustaliła policja, mężczyzna był trzeźwy, jednak nie miał uprawnień do kierowania pojazdem. - Do sądu zostanie skierowany wniosek o ukaranie za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym - uściśliła Kluczyńska.
Kierowca jechał sam, a w kolizji nie uczestniczyły inne pojazdy. Za podobne wykroczenie grozi kara grzywny oraz zakaz prowadzenia pojazdów.
Czytaj więcej