Trwa walka o prawo do opieki nad 4-latką. W tle zarzuty Belgów o rasizm wobec ojca

Świat
Trwa walka o prawo do opieki nad 4-latką. W tle zarzuty Belgów o rasizm wobec ojca
Polsat News
Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik rozmawiał o losie dziewczynki z wicepremierem Belgii Koenem Geensem

Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik rozmawiał o losie dziewczynki z wicepremierem Belgii Koenem Geensem. Tam mieszka ojciec 4-latki, który chce ją wywieźć z Polski po śmierci jej matki. - Wyroki są jednoznaczne, ojciec jest jedynym rodzicem, ma pełne prawo do zabrania dziecka do domu - mówi Geens. Polska strona podkreśla, że nie kwestionuje wyroków sądów, ale sposoby ich egzekwowania.

Rodzice 4-latki poznali się w Belgii. Matka pracowała tam jako lekarz okulista, podobnie jak jej partner. Z relacji bliskich wynika, że kobieta uciekła od niego do Polski, bo mężczyzna używał wobec niej przemocy. Dziewczynka miała wówczas roczek. W listopadzie ubiegłego roku kobieta zmarła, a dziewczynka trafiła pod opiekę babci.

 

O pozbawieniu matki władzy rodzicielskiej sąd w Brukseli zdecydował na dzień przed śmiercią mamy Ines, dając ojcu wyłączne prawo do opieki nad córeczką i nakaz wydania mu jej. Dziecko nadal jest w Polsce.

 

Dziecka ojcu nie wydano

 

W środę sprawa wydawała się przesądzona. Kurator w asyście policji, z wyrokami w dłoni szedł odebrać dziecko, by wydać je mieszkającemu na stałe w Belgii ojcu.

 

ZOBACZ: Gdy zabrał syna, uruchomiono Child Alert. Teraz tłumaczy: matka nie zostawiła mi innego wyjścia

 

Jednak kurator odstąpił w środę od czynności odebrania dziecka ze względu na brak ojca na miejscu działań. - Nie stawiła się osoba uprawniona, przynajmniej jej tu nie widzę. Jest godzina 10:00. Ustaliłem taką godzinę i zakończyłem czynności. Dziękuję - stwierdził Grzegorz Turek, kurator Sądu Okręgowego w Radomiu, gdzie mieszka babcia dziecka. 

  

Bliscy dziewczynki długo nie mogli uwierzyć w taki rozwój wypadków. Po poniedziałkowej, nieudanej próbie odebrania im dziecka, byli pewni, że to ich ostatnie godziny z dziewczynką. 

 

Wideo: Walka o prawo do opieki nad Ines. Materiał "Wydarzeń"

  

 

Abdel Hakim Youssefi, ojciec 4-letniej Ines, we wtorek w rozmowie z  Polsat News podkreślał: - Już trzy lata walczę o to, by ją odzyskać.

 

W środę spóźnił się na wyznaczoną przez kuratora godzinę. Odmówił już też komentarza.

 

- Przed godziną siódmą rano stał pod blokiem. I nagle znika? I nie stawia się na czynności? Ja nie wiem, co powiedzieć. Ja oczywiście bardzo się cieszę, że na chwilę obecną taka zapadłą decyzja - mówiła Ewa Noll, ciocia Ines. 

 

Wójcik: nie wsadza się dziecka do auta i wywozi tysiąc kilometrów stąd

 

Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik poinformował we wtorek, że zdecydował o wystąpieniu do Sądu Okręgowego w Katowicach o wszczęcie nadzoru administracyjnego nad sprawą przymusowego odebrania 4-latki i oddania jej ojcu w Belgii. W środę odbył rozmowę z wicepremierem i ministrem sprawiedliwości Belgii Koenem Geensem. 

 

Polska strona podkreśla, że nie kwestionuje praw ojca i wyroków sądów, ale sposoby ich egzekwowania. - Chodzi o to, że ojciec ma prawa do tego dziecka, ale nie na tej zasadzie. Nie bierze się dziecka, wsadza do samochodu i wywozi tysiąc kilometrów stąd - powiedział wiceszef resortu sprawiedliwości Michał Wójcik. 
 
Resort sprawiedliwości zaproponował, by proces oswajania się mówiącej tylko po polsku Ines z jej francuskojęzycznym ojcem odbył się na przyjaznych dla dziewczynki zasadach.  

 

Belgowie: wyroki są jednoznaczne, ojciec jest jedynym rodzice

 

Wójcik jednak wicepremiera Geensa nie przekonał. "Wyroki są jednoznaczne, ojciec jest jedynym rodzicem, ma pełne prawo do zabrania dziecka do swojego domu" - stwierdził w komunikacie belgijski resort sprawiedliwości.   

 

ZOBACZ: Walczy o siostrzenicę. "Mówiła, że żyje bez światła, wody. Chowała jedzenie"

 

Według belgijskich władz Polska nie może być wyjątkowo traktowana. "Nieuszanowanie wyroku nie byłoby również dobre w międzynarodowym kontekście tej sprawy - przestrzegania konwencji haskiej i zasad współpracy w kwestii prawa rodzinnego i praw dziecka - obowiązujących we współpracy z innymi państwami" - podała strona belgijska.  

 

W komunikacie nawiązano również do sporu Polski z Komisją Europejską o praworządność. "Tylko przestrzeganie zasad praworządności może pozwolić na uniknięcie takich dramatycznych sytuacji jak ta. Jesteśmy członkami UE i musimy respektować procedury sądowe tu obwiązujące" - podkreślono. 

 

Nieoficjalnie: Belgów oburzyło rasistowskie potraktowanie ojca Ines

 

Jak nieoficjalnie dowiedział się polsatnews.pl belgijskim władzom nie podoba się rasistowskie potraktowanie ojca Ines. Oburzyła je informacja, że Rzecznik Praw Dziecka w Polsce miał powiedzieć, iż nie odda dziecka ojcu, bo ten jest Marokańczykiem. Jak poinformowały nasze źródła władze Belgii uznały, że "w UE tak się nie traktuje ludzi, a ojciec dziecka ma belgijskie obywatelstwo". 

 

Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak rzeczywiście podkreślał w swoich wypowiedziach pochodzenie ojca. W środę, po tym jak kurator odstąpił od wydania dziecka ojcu, napisał na Twitterze: "Powstrzymałem wydanie 4-latki Belgowi pochodzącemu z Maroka".   

Rzecznik Praw Dziecka wystąpił do sądu o wstrzymanie wykonania orzeczenia nakazującego wydanie Ines jej ojcu. Ale to niczego jeszcze nie przesądza.

 

Rzecznik Praw Dziecka: tutaj ma znaczenie dobro dziecka

 

- Tutaj nie ma znaczenia ewentualny twardy przepis. Tutaj ma znaczenie dobro dziecka, które w takiej trudnej sytuacji jak ta. W różny sposób się kształtuje. A tutaj doszłoby do naruszenia konwencji o prawach dziecka i jego podstawowych praw - przekonuje Mikołaj Pawlak.

 

- Cały czas proponuję, żeby w normalny, cywilizowany sposób zapoznał się z dzieckiem. Żeby dziecko się go nie bało, żeby dziecko poznało ojca - mówi prof. Wanda Romaniuk, babcia dziewczynki. Wciąż ma nadzieję, że tak się w końcu stanie.

ZOBACZ: Belgijski sąd: to ojciec będzie opiekował się 10-letnim Ibrahimem

 

Jednak pracująca w Brukseli adwokat, zajmująca się podobnymi przypadkami, wątpi by zgodnie z prawem udało się dziewczynkę zatrzymać w Polsce przy babci. - Z jednej strony trzeba wziąć dobro dziecka pod uwagę, a z drugiej strony ma prawnego opiekuna, ma swego ojca, który nie został pozbawiony praw - powiedziała Monika Karolak, specjalistka prawa rodzinnego w Belgii. 

grz/ml/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie