Radysy: martwe psy w schronisku dla zwierząt. "Wiele z nich ma udar słoneczny"
Prokuratorzy, kilkudziesięciu policjantów i obrońcy praw zwierząt weszli w środę do schroniska dla psów w Radysach na Mazurach. - Znaleziono w boksach pewną ilość zwłok psów, jak i też na tę chwilę kilkanaście psów w stanie zagrażającym życiu - mówił Krzysztof Stodolny, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Trwa śledztwo w sprawie nierzetelnego nadzoru służb weterynaryjnych nad tym miejscem.
W kwietniu Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Północ wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez warmińsko-mazurskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii poprzez nierzetelne sprawowanie kontroli nadzoru weterynaryjnego nad schroniskiem dla zwierząt w Radysach.
Walka o uratowanie podopiecznych schroniska
Zawiadomienia o przestępstwie złożyło szereg stowarzyszeń ochrony praw zwierząt.
"Chcemy przerwać koszmar cierpienia zwierząt w schronisku w Radysach. Kiedy to Państwo czytają prawie 100 osób dokonuje przeszukania największego schroniska dla psów w Polsce: są to policjanci, prokurator, lekarze zoopsycholodzy i członkowie organizacji. W schronisku może być nawet 3 tys. psów. Jesteśmy gotowi na odbiór zwierząt najgorszym stanie" - napisała na facebookowym profilu organizacja Pogotowie dla Zwierząt.
Dodała, że "potrzebujemy pomocy w walce ze złem wobec zwierząt", a ich akcja jest największą tego typu w Polsce.
Jak poinformował Krzysztof Stodolny, prokuratura - po przeanalizowaniu zawiadomień i uzupełnieniu materiału dowodowego - zaplanowała na środę przeprowadzenie przeszukań zarówno miejsc zamieszkania osób prowadzących schronisko, jak i dokonania oględzin samego schroniska.
ZOBACZ: Zwierzęta giną w męczarniach. Przerażające nagranie z fermy pod Stargardem
- Nie wiadomo, ile psów aktualnie tam się znajduje i czy ich ilość jest zgodna z dokumentacją prowadzoną przez właściciela schroniska. Przede wszystkim chodzi o to, czy nie były wyłudzane dopłaty z urzędów gmin, które do każdego zwierzęcia dopłacały na wniosek prowadzącego schronisko - wyjaśnił Stodolny.
Martwe i zaniedbane zwierzęta
Rzecznik dodał, że nadal jeszcze trwają czynności w schronisku, prowadzone pod nadzorem prokuratora. Biorą w nich udział takżefunkcjonariusze policji, biegły lekarz weterynarii oraz wolontariusze z organizacji zajmujących się ochroną zwierząt.
"Interwencja w Radysach trwa cały czas! Odebrano kilkanaście psów, dokładne statystyki podamy później. Ze względu na zalecenia prokuratury nie możemy udostępniać materiałów dowodowych, czyli zdjęć z wewnątrz placówki. Akcja będzie trwała do późnych godzin nocnych. Trzymajcie kciuki! Na filmie zabrany i uratowany psiak, wiele z nich ma udar słoneczny, siedzą zamknięte w małych boksach" - poinformowali wolontariusze z fundacji OTOZ Animals.
Stodolny wyjaśnił, że "każdy pies zostanie zbadany, sprawdzony czy potrzebuje pomocy i czy nie doszło przypadkiem do znęcania się nad zwierzętami".
- Psom, które będą wymagały pomocy, zostanie ona udzielona. Zostaną skatalogowane, aby porównać dane zawarte w dokumentacji ze stanem faktycznym - mówił.
Kilkanaście psów "w stanie zagrażającym życiu"
Jak stwierdził prokurator Stodolny, "trudno przesądzić, jak długo jeszcze potrwają prokuratorskie czynności prowadzone w schronisku". - Znaleziono w boksach pewną ilość zwłok psów, jak i też na tę chwilę kilkanaście psów w stanie zagrażającym życiu - dodał.
ZOBACZ: Próba przemytu... mrówek. Owady trafiły na kwarantannę
Zdaniem rzecznika, w przeszłości prokuratury rejonowe w okręgu olsztyńskim prowadziły w związku z tym schroniskiem postępowania sprawdzające w kierunku znęcania się nad zwierzętami. - Wszystkie te postępowania zakończyły się bądź odmową wszczęcia bądź umorzeniem - stwierdził.
Zdaniem animalsów, zwierzęta w schronisku od lat przechodziły gehennę. We wspólnych boksach miały razem przebywać niesterylizowane psy i suki, zwierzęta agresywne z łagodnymi.
Czytaj więcej