Wojna gangów w Dijon. Brutalne starcia, na ulicach płonęły samochody [WIDEO]
Oddziały policji do walki z przestępczością zorganizowaną odzyskały w nocy z poniedziałku na wtorek kontrolę nad dzielnicą Les Gresilles w Dijon na wschodzie Francji, gdzie od czterech dni trwały walki między czeczeńskimi i lokalnymi gangami.
W poniedziałek późnym popołudniem grupa około 150 zamaskowanych mężczyzn zgromadziła się w Les Gresilles. Mężczyźni uzbrojeni w broń maszynową i żelazne pręty zniszczyli miejski monitoring, podpalali samochody i pojemniki na śmieci.
Zespół dziennikarzy z telewizji Francji 3 został zaatakowany, a należący do stacji samochód został podpalony i rzucony na płonącą na ulicy barykadę.
ZOBACZ: Plaga młodzieżowych gangów w Brukseli. "Policja bezsilna"
Mer Dijon Francois Rebsamen w poniedziałek wieczorem zaapelował do ministra spraw wewnętrznych Francji Christophe’a Castanera o pomoc w odzyskaniu kontroli nad miastem. Policyjne posiłki przybyły do miasta tego samego dnia.
Około godziny 20.30 do akcji przystąpiło 60 żandarmów, 40 funkcjonariuszy policyjnych oddziałów prewencji CRS oraz brygady ds. walki z przestępczością zorganizowaną (BAC). Około 100 zamaskowanych mężczyzn stanęło naprzeciw około 150 funkcjonariuszy służb – poinformował media prefekt departamentu Cote d'Or Bernard Schmeltz.
Interwencja zakończyła się około godziny 22, aresztowano cztery osoby.
Mer prosi o pomoc
W mediach społecznościowych opublikowano nagranie, na którym widać samochód należący do członków gangu, który wjechał w tłum osób, a następnie dachował.
Armés de couteaux et de barres de fer, une centaine d'individus, originaires de Tchétchénie, se seraient rendus dans le quartier des Grésilles, à #Dijon, dans le but de riposter à l'agression d'un adolescent de leur communauté ➡https://t.co/FvATotKenb #tchetchenes @azizzemouri1 pic.twitter.com/aeY2z5u4bD
— Le Point (@LePoint) June 15, 2020
Według Schmeltza zatrzymani nie należą do społeczności czeczeńskiej, mimo że w ostatnich trzech dniach setki Czeczenów gromadziły się w centrum Dijon, a następnie w Les Gresilles, aby przeprowadzić ataki w ramach porachunków za napad 10 czerwca na czeczeńskiego nastolatka.
- Nie zidentyfikowaliśmy nikogo z zewnątrz, to ludzie z Dijon - przekazał prefekt.
Źródła policyjne twierdzą, że poniedziałkowa akcja była zainicjowana przez ludzi, którzy chcieli bronić swojego „terytorium” przed powtarzającymi się napadami Czeczenów.
Chcą pomścić 16-latka
Do gwałtownych napięć doszło już w nocy z piątku na sobotę. Tego wieczoru grupa zamaskowanych osób, uzbrojonych w żelazne pręty, młoty i kije bejsbolowe, na Placu Republiki w centrum miasta sprowokowała bójki. - Byliśmy setkami z całej Francji, ale także z Belgii i Niemiec – mówi Czeczen, który brał udział w bójkach, cytowany przez lokalny dziennik "Le Bien Public". Według niego akcja miała na celu pomszczenie 16-latka, który miał zostać zaatakowany przez handlarzy narkotyków.
🚨 Situación crítica en el barrio de Grésilles de #Dijon, Francia: magrebíes retan a los chechenos quemando mobiliario, coches y disparando con armas automáticas.pic.twitter.com/TrwqG2pviE
— eSPAINews (@eSPAINews) June 15, 2020
- Nigdy nie zamierzaliśmy splądrować miasta ani zaatakować ludności - zapewnił Czeczen.
Zamieszki z udziałem członków społeczności czeczeńskiej wybuchły również w Nicei. W nocy MSW wydało komunikat, w którym potępiło „gwałtowne zakłócenia porządku publicznego i zastraszanie”. Do Dijon ma się udać we wtorek sekretarz stanu w MSW Laurent Nunez.
Obszar Les Gresilles pozostaje obecnie pod ścisłym nadzorem sił bezpieczeństwa. Służby wszczęły śledztwo w sprawie usiłowania morderstwa w ramach działalności w organizacji przestępczej oraz podżegania do przemocy.
Czytaj więcej