Samopodpalenie przed Sejmem [WIDEO]
We wtorek przed pomnikiem Armii Krajowej, kilkadziesiąt metrów przed wejściem do Sejmu doszło do samopodpalenia. 48-letni mężczyzna oblał się łatwopalną substancją. Zareagowali policjanci, którzy byli na miejscu zdarzenia. Mężczyzna przeżył.
Do zdarzenia doszło przed godz. 14 przed pomnikiem AK, w pobliżu wejścia do Sejmu. To tam wielokrotnie odbywają się konferencje prasowe polityków.
Mężczyzna najprawdopodobniej oblał się łatwopalną substancją, którą miał przynieść w teczce.
- Mogę potwierdzić, ze faktycznie doszło do takiego zdarzenia - powiedział nadkom. Robert Szumiata ze stołecznej policji. Na razie jednak nie informuje o szczegółach zdarzenia.
Na miejscu pomagali także funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej oraz inni świadkowie zdarzenia. Jeden z nich użył gaśnicy samochodowej.
Teren wokół pomnika został ogrodzony.
ZOBACZ: Nie żyje mężczyzna, który próbował dokonać samospalenia w Al. Ujazdowskich
Przed Sejm przyjechała karetka pogotowia, która przetransportowała przytomnego mężczyznę do wojskowego szpitala przy ulicy Szaserów. Lekarze określają jego stan jako niezagrażający życiu.
Centrum Informacyjne Sejmu w rozmowie z Onetem przekazało, że nie zna sprawy.
WIDEO: samopodpalenie przed Sejmem
ZOBACZ: Nie żyje 14-latka, która podpaliła się po kłótni z matką
Nieznane są motywy, którymi się kierował. Mężczyzna - nim się podpalił - podszedł do stojących w pobliżu dziennikarzy i spytał, czy zajmują się dziennikarstwem śledczym. Według świadków zdarzenia nie miał przy sobie żadnego listu, czy transparentów. W czasie zajścia krzyczał: "W tym kraju nie ma sprawiedliwości".
Na miejscu zdarzenia pracowała policja, która zabezpieczała ślady, policyjny technik robił zdjęcia miejsca, w którym doszło do próby samospalenia.
Jak ustalono, 48-letni mężczyzna to Mieczysław P., który był zameldowany w jednej z miejscowości w Małopolsce. Teraz policjanci czekają na informację od lekarzy, czy i kiedy będzie można go przesłuchać.
Czytaj więcej