Zakazane substancje u pięściarki. Powodem nie był doping, a... seks
Amerykańska Agencja Antydopingowa (USADA) wycofała zarzut złamania przepisów antydopingowych wobec pięściarki Virginii Fuchs. Ustalono, że dwie zakazane substancje znalazły się w organizmie szykującej się do igrzysk w Tokio zawodniczki za sprawą... seksu.
Fuchs w marcu dowiedziała się, że przeprowadzony u niej w lutym poza zawodami test dał wynik pozytywny. Wykryto u niej wówczas metabolity letrozolu i GW1516. Podczas dochodzenia USADA okazało się, że partner 32-letniej bokserki stosował produkty zawierające te dwie zakazane substancje.
ZOBACZ: Igrzyska w Tokio przesunięte na rok 2022? "Musimy przemyśleć różne opcje"
"Niewielka ich ilość w próbce zawodniczki odpowiada wystawieniu się na ich działanie za sprawą kontaktu seksualnego" - zaznaczono w komunikacie agencji.
"Skupiam się na przygotowaniach do igrzysk"
Dodano, że partner Fuchs stosował dawki terapeutyczne, a ona sama nie ponosi winy ani nie można stwierdzić u niej zaniedbania w związku z tym, że substancje te znalazły się w jej organizmie. Tym samym Amerykanka nie zostanie ukarana.
- Jesteśmy głęboko przekonani, że ten przypadek - podobnie jak inne tego typu, np. spożycie skażonego mięsa lub skażonych leków przepisanych na receptę nie powinny być uznawane za złamanie przepisów antydopingowych - podkreślił szef USADA Travis Tygart.
Pięściarka na Twitterze wyraziła wdzięczność wobec agencji i przyznała, że to doświadczenie będzie dla mniej cenną lekcją.
- Teraz to już zamknięta sprawa i w pełni skupiam się na przygotowaniach do igrzysk w Tokio - zaznaczyła.
O prawo startu w turnieju olimpijskim będzie musiała jeszcze walczyć w przyszłym roku w kwalifikacjach.
Czytaj więcej