Nie ma równych i równiejszych - Ziobro o skardze nadzwyczajnej dotyczącej sędziego Żurka

Polska
Nie ma równych i równiejszych - Ziobro o skardze nadzwyczajnej dotyczącej sędziego Żurka
PAP/Wojciech Olkuśnik
- Niech Sąd Najwyższy pochyli się i wypowie w tej sprawie - powiedział prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro o skardze nadzwyczajnej ws. sędziego Waldemara Żurka.

- Niech Sąd Najwyższy pochyli się i wypowie w tej sprawie - powiedział prokurator generalny i minister sprawiedliwości o skardze nadzwyczajnej ws. sędziego Waldemara Żurka. Zbigniew Ziobro zaskarżył wyrok, który zobowiązuje byłą żonę sędziego do zapłacenia mu ponad 60 tys. zł. Były rzecznik KRS uznał skargę za bezzasadną, jednostronną i instrumentalnie wykorzystaną przez prokuraturę.

Zbigniew Ziobro podczas konferencji prasowej w piątek podkreślił, że skarga w sprawie sędziego ŻUrka została wniesiona przez Prokuraturę Krajową w imieniu Prokuratora Generalnego na wniosek byłej żony sędziego.

 

Ziobro: kobieta ma prawo do sądu

 

- Nie wiem, czy pan Żurek chce zakneblować i związać ręce swojej byłej małżonce i powiedzieć "że jej nie wolno jako kobiecie dochodzić swoich racji przed sądem". Jeśli kobieta czuje się osobą pokrzywdzoną, to ma prawo dochodzić swoich praw przed sądem i korzystać ze swoich konstytucyjnych uprawnień - dodał Ziobro.

 

ZOBACZ: Ziobro: wybory prezydenckie jesienią to szaleństwo opozycji

 

Minister zaznaczył, że "Sąd Najwyższy jest po to, żeby tego rodzaju sprawy rozstrzygać".

 

- Jeżeli, ktoś jest prominentnym przedstawicielem władzy sądowniczej, to nie może być cienia podejrzeń, że wykorzystuje swoją wyjątkową pozycję do tego, żeby w sporze żoną (...) swoją pozycję uprzywilejowaną wykorzystywać - zaznaczył minister.

 

Separacja i konflikt o kredyt

 

W sprawie chodzi o spór dotyczący spłaty kredytu zaciągniętego na budowę domu po rozwodzie. Z informacji PAP wynika, że para będąca już w separacji, wzięła kredyt na budowę nowego domu dla sędziego. Zgodnie z ustaleniami po rozwodzie kredyt ten miał spłacać Żurek, co miało też wpłynąć na wysokość przyznanych alimentów.

 

ZOBACZ: Ziobro wniósł skargę nadzwyczajną ws. podpalenia biura poselskiego Kempy

 

Ostatecznie sędzia wniósł do sądu pozew, w którym domagał się od byłej żony zapłaty na jego rzecz połowy kwoty kredytu. Chodzić miało o ponad 64 tys. zł z odsetkami. Sąd I instancji przyznał rację sędziemu. Po złożeniu apelacji Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej utrzymał ten wyrok.

 

Pozwana w skardze nadzwyczajnej argumentowała, wnosząc o oddalenie powództwa, że całość środków z kredytu została przekazana sędziemu, a on sam nie udowodnił, że przekazał byłej żonie część tych pieniędzy lub przeznaczył je na cele związane z wykończeniem domu. W skardze podkreślono też, że w momencie uzyskania kredytu kobieta mieszkała już w wykończonym domu.

 

Żurek: instrumentalne wykorzystanie skargi

 

Prokurator Generalny zaznaczył, że istnieją jednoznaczne dowody wskazujące na to, kto wykorzystał kredyt.

 

Jednak z zarzutami zawartymi w skardze nadzwyczajnej nie zgadza się sędzia Waldemar Żurek. Ocenił on, że skarga Prokuratora Generalnego w tej sprawie jest bezzasadna i jednostronna.

 

ZOBACZ: Ziobro: Sąd Najwyższy procedował z rażącym naruszeniem prawa

 

Sędzia wskazał, że postępowanie dowodowe we wszystkich instancjach wykazało jednoznacznie, że połowa kredytu na budowę jego niewielkiego domku - dziesięciokrotnie mniej wartego niż dom, który otrzymała była żona - została przeznaczona na dokończenie obiektu, w którym została z dziećmi po rozwodzie.  - Dlatego Prokurator Generalny całkowicie mija się z prawdą - podkreślił.

 

Sprzedali 15 ton marihuany

 

Minister sprawiedliwości zaprezentował także w piątek akt oskarżenia skierowany 8 czerwca do sądu przez departament do walki z przestępczością zorganizowaną delegatury krakowskiej Prokuratury Krajowej, który dotyczy "dużej, międzynarodowej grupy przestępczej. Grupa handlowała znacznymi ilościami narkotyków na terenie całej Europy. - Wartość sprowadzonych przez nich narkotyków, na przykład marihuany i amfetaminy sięga blisko 0,5 mld zł - wyjaśnił minister.

 

ZOBACZ: Kokaina z Ekwadoru w beczkach z pulpą ananasową. Scenariusz działań śledczych jak z filmu akcji

 

- Sama wartość stwierdzonych ponad wszelką wątpliwość narkotyków w postaci marihuany to 15 ton - Ziobro dodał, że grupa wprowadziła do obrotu także 300 kilogramów amfetaminy.

 

"To jest dowodem na to, że Prokuratura bardzo intensywnie uderza w te najgroźniejsze, wielkie, zorganizowane struktury przestępcze" - powiedział i dodał, że sprawę rozwiązał międzynarodowy polsko-brytyjski zespół śledczy, a sprawcy zostali ujęci także w Zjednoczonym Królestwie.

 

"Czy KO chce też zdymisjonować sąd?"

 

Minister sprawiedliwości odniósł się także do zapowiedzi wniosku Koalicji Obywatelskiej o wotum nieufności dla ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego.

 

Poseł Marcin Kierwiński przekonywał, że rząd PiS "zamiata afery pod dywan" i wskazywał w tym kontekście sprawę śmierci Igora Stachowiaka.

 

ZOBACZ: KO zapowiada wnioski o wotum nieufności dla Ziobry i Kamińskiego

 

- Rozumiem, że KO chce też zdymisjonować sąd, bo tam w dwóch instancjach zapadały wyroki. Przecież te sądy zajmowały się całością sprawy i wydały w tej sprawie wyroki, które jak rozumiem do tej pory przez polityków PO nie było kwestionowane - stwierdził minister sprawiedliwości.

 

Sprawa Igora Stachowiaka

 

Igor Stachowiak zmarł w maju 2016 r. po tym, został zatrzymany w centrum Wrocławia i przewieziony do komisariatu policji. Po jego śmierci w mieście dochodziło przez kilka dni do zamieszek. W maju 2017 r. po ujawnieniu przez media nagrania z kamery paralizatora, którego funkcjonariusze użyli wobec Stachowiaka na komisariacie, ówczesny minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak odwołał komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Stanowiska stracili też komendant miejski i zastępca komendanta komisariatu Stare Miasto.

 

W lutym tego roku za winnych przekroczenia uprawnień i znęcania się nad Stachowiakiem zostali uznani prawomocnie przez wrocławski sąd czterej byli policjanci - Łukasz R., Paweł G., Paweł P. i Adam W. Najwyższą karę - 2,5 roku więzienia - sąd orzekł wobec Łukasza R., który trzykrotnie użył wobec Stachowiaka tzw. tasera (paralizatora elektrycznego). Pozostali oskarżeni zostali skazani na 2 lata więzienia. Mieli, jak mówił sąd, "asystować przy użyciu urządzenia taser".

 

ZOBACZ: Śmierć Igora Stachowiaka. Śledztwo umorzone po raz drugi

 

W orzeczeniu wyroku apelacyjnego sąd podkreślił, że Igor Stachowiak zmarł na skutek zażycia substancji psychoaktywnej, która wywołała u niego stan tzw. excited delirium, co doprowadziło do niewydolności oddechowo-krążeniowej. Według sądu użycie tasera nie było przyczyną śmierci mężczyzny.

 

Pod koniec maja poznańska Prokuratura Okręgowa po raz drugi umorzyła śledztwo ws. nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka. Decyzją sądu, po zażaleniu rodziny zmarłego, śledczy mieli sprawdzić, czy do śmierci mężczyzny przyczynili się wrocławscy policjanci.

hlk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie