Branża lotnicza przeciw ograniczaniu miejsc w samolotach. List otwarty do premiera

Biznes
Branża lotnicza przeciw ograniczaniu miejsc w samolotach. List otwarty do premiera
Pixabay.com/12019/Zdj. ilustracyjne
Zgodnie z przepisami w samolocie mogłaby być zajęta tylko połowa miejsc

Pasażerowie będą mogli zająć tylko 50 proc. miejsc w samolocie - to warunek ponownego uruchomienia lotów. "Przewidujemy, że efekt tego przepisu będzie tożsamy z wybuchem kolejnej pandemii. Tym razem będzie to morderczy wirus dla całego polskiego rynku lotniczego, który nie ominie również polskiego przewoźnika LOT" - alarmują przedstawiciele branży lotniczej w liście do premiera Morawieckiego.

"W Polsce od połowy marca 2020 roku, czyli ponad kwartał temu, zawieszone zostały krajowe i międzynarodowe pasażerskie połączenia lotnicze. Decyzja jaką niespodziewanie podjął rząd spowodowała, że w okresie od 15 marca br. do dnia dzisiejszego wszystkie porty lotnicze w Polsce odnotowały spadek ruchu o ponad 90 proc." - zauważają przedstawiciele branży lotniczej w liście otwartym do premiera Morawieckiego.

 

Pod apelem podpisali się m.in. prezesi linii lotniczych jak WizzAir, BUZZ czy EnterAir, prezesi lotnisk w Gdańsku, Modlinie, Wrocławiu, Lublinie, Bydgoszczy, Łodzi i Olsztynie, a także prezesi biur podróży m.in. Itaka, Rainbow Tours i Grecos.

 

ZOBACZ: 1800 km linii kolejowych, 400 km dróg i lotnisko przyszłości. Wszystko o CPK

 

"Także polskie i zagraniczne regularne i czarterowe linie lotnicze każdego dnia walczą o życie nie mogąc świadczyć podstawowej swej działalności. Nie pozostanie to bez wpływu na dynamikę rozwoju polskiej gospodarki, a im dłużej będzie się utrzymywał brak możliwość uruchomienia międzynarodowego ruchu lotniczego tym starty dla całej polskiej gospodarki będą coraz bardziej znaczące" - podkreślono w liście.

 

Jak dodano, "pandemia to najgorsza z możliwych sytuacji, która mogła się wydarzyć dla naszej branży".

 

"Służby nadinterpretowały zalecenia"

 

Od 13 czerwca Polska otwiera granice na kraje UE. Od 16 czerwca wznowione mają zostać z kolei loty międzynarodowe.

 

W apelu do premiera zauważono, że "lotniska nie będą miały możliwości przyczyniać się do ożywiania gospodarki kraju, jeśli przepisy krajowe będą ograniczały możliwość prowadzenia działalności biznesowej przewoźnikom lotniczym i stanowiły wprost podstawę do wycofywania się linii lotniczych z polskiego rynku".

 

ZOBACZ: Co z organizatorami zagranicznych wycieczek? Odpowiada wiceminister rozwoju

 

Według nich przykładem takiego przepisu jest ten dotyczący ograniczenia liczby miejsc w samolocie zajmowanych przez pasażerów.

 

"Domyślamy się, że intencję wprowadzenia przedmiotowego przepisu stanowiła troska o bezpieczeństwo podróżnych i wzgląd na toczącą się europejską dyskusję na ten temat. Niestety przewidujemy, że efekt jego implementacji będzie tożsamy z wybuchem kolejnej pandemii. Tym razem będzie to jednak morderczy wirus dla całego polskiego rynku lotniczego, który nie ominie również polskiego przewoźnika LOT" - napisano.

 

"Nowe zasady wzmocnią ponadto konkurencyjność zagranicznych lotnisk regionalnych zlokalizowanych poza granicami Polski, szczególnie te, które znajdują się w strefie dostępności do 2 godzin od polskiej granicy (np. Berlin czy Ostrawa)" - dodano.

 

ZOBACZ: Otwarcie granic a kwarantanna. Kancelaria Premiera wyjaśnia

 

"Jako branża lotnicza odnosimy wrażenie, że Pańskie służby zbytnio nadinterpretowały zalecenia Komisji Europejskiej i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo lotnicze oraz zdrowotne w tej sprawie i uznały je jako przepis bezwzględnie konieczny do zastosowania. Zalecenie europejskie dotyczące utrzymania dystansu społecznego w samolotach stanowi bowiem, że jeśli wypełnienie samolotów w początkowej fazie otwierania gospodarek na międzynarodowy ruch lotniczy będzie niewielkie należy rozsadzać pasażerów z uwzględnieniem zastosowania możliwie jak największego wzajemnego dystansu. Jeżeli jednak nie będzie takiej możliwości z racji obecności na pokładzie większej ilości pasażerów wówczas inne konieczne środki ochrony muszą byś stosowane (np. maseczki medyczne)" - tłumaczyli przedstawiciele branży lotniczej.

 

W samolocie bezpieczniej?

 

Autorzy listu wyjaśniają także, dlaczego ograniczanie liczby pasażerów w samolotach "nie stanowi optymalnego rozwiązania, a może nieszczęśliwie przyczynić się do katastrofy branży lotniczej w Polsce".

 

"Do tej pory nie dowiedziono aby jakikolwiek przypadek zakażenia koronawirusem był spowodowany zarażeniem się przez powietrze w samolocie. W rzeczywistości powietrze w samolotach jest relatywnie bezpieczne ponieważ w większości flota przewoźników operujących na polskich lotniskach, wyposażona jest w wysokowydajne filtry cząstek stałych lub filtry HEPA. Dzięki temu  system klimatyzacji samolotów uważany jest za wolny od wirusów" - zauważyli autorzy listu.

 

ZOBACZ: "W samolocie trudniej zarazić się koronawirusem niż w jakimkolwiek innym środku komunikacji"

 

Jak dodali, "filtr usuwa 99,97 proc. mikroskopijnych cząstek zanieczyszczeń, zapobiegając rozprzestrzenianiu się drobnoustrojów w kabinie samolotu. Ponadto powietrze w kabinie jest całkowicie wymieniane co 3 minuty. Filtry pracują przez cały czas, aby utrzymać powietrze czystsze niż w większości budynków biurowych. Są one podobne do tych stosowanych na salach operacyjnych".

 

Wśród argumentów pojawił się także kierunek przepływu powietrza na pokładzie (od góry do dołu), który minimalizuje wzdłużne mieszanie powietrza w kabinie.

 

 

"Od wybuchu pandemii w Chinach, przez pierwsze trzy miesiące bieżącego roku ponad 3 mln pasażerów przyleciało do Polski. Wiele osób przylatywało z Europy i całego świata, w tym z Chin. Nie spowodowało to jednak wystąpienia ognisk epidemii. Zbierane przecież były w całej Polsce karty lokalizacyjne pasażera i na szczęście można je było wyrzucić do kosza na śmieci. Oznacza to jednak, że latanie jest bezpieczne i nie przenosi koronawirusa (paradoksalnie, pierwsze zarażenia koronawirusem w Polsce zlokalizowane zostały w autobusach międzynarodowych)" - zwrócili uwagę autorzy listu.

 

Wzmożone środki bezpieczeństwa

 

Podkreślili też, że linie lotnicze wdrożyły szereg dodatkowych procedur, by zachować dystans podczas wchodzenia na pokład, a także by utrzymać czystość w samolocie.

 

Jak dodano, "zasady i wymogi stosowane na polskich lotniskach są zdecydowanie bardziej restrykcyjne niż w każdym innym miejscu zamkniętej przestrzeni publicznej. Należy również mieć na względzie proporcjonalność i adekwatność podejmowanych działań i wprowadzanych ograniczeń w odniesieniu do całej podróży pasażera".

 

ZOBACZ: Piloci nie ćwiczą, a samoloty stoją. Co z bezpieczeństwem lotów po pandemii?

 

"Postulujemy zatem Panie Premierze o mądre i rozważne podejście do stosowania przepisów i nie działanie nadto restrykcyjnie niż stanowią wymogi europejskie w tym względzie. Wnioskujemy, jako podpisani poniżej, o wykreślenie przepisu w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, który ogranicza liczbę udostępnionych miejsc w samolocie do 50 proc." - podsumowali autorzy listu.

 

Jak dodali, "przy takim podejściu aby rachunek ekonomiczny się zgadzał ceny biletów lotniczych powinny wzrosnąć dwukrotnie. To zaś spowoduje, że zwykłych ludzi i pracowników firm dotkniętych recesją nie będzie stać na latanie samolotami".

prz/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie