"Panu ministrowi brakuje kompetencji". Solidarność chce cofnięcia decyzji o zamknięciu kopalń
Solidarność zażądała w poniedziałek wycofania decyzji o czasowym wstrzymaniu wydobycia węgla w wybranych kopalniach w celu zduszenia ognisk epidemii koronawirusa na Śląsku. Związkowcy chcą, by premier objął górnictwo swoim osobistym nadzorem. Do Mateusza Morawieckiego zwróciła się również Lewica.
Pod adresowanym do szefa rządu listem w tej sprawie podpisali się dwaj liderzy Solidarności: górniczej - Bogusław Hutek, oraz śląsko-dąbrowskiej - Dominik Kolorz.
Związkowcy podkreślili, że w minioną niedzielę, podczas spotkania reprezentantów rządu, zarządu PGG i przedstawicieli strony społecznej w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach "nie zostało zawarte żadne porozumienie ani jakiekolwiek inne wiążące uzgodnienia dotyczące decyzji o zamknięciu kopalń na trzy tygodnie".
"Informacja o consensusie nieprawdziwa"
"Informacja, jakoby decyzja szefa resortu aktywów państwowych była wynikiem consensusu ze stroną związkową, jest nieprawdziwa" - oświadczyli związkowcy. Wcześniej resort aktywów państwowych podał w komunikacie, że "rozwiązanie to zostało skonsultowane ze stroną społeczną i uzyskało aprobatę".
ZOBACZ: Epidemia na Śląsku. Stanie praca w dwunastu kopalniach
W związkowym liście podkreślono, iż Prezydium Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność i Zakładowa Organizacja Koordynacyjna NSZZ Solidarność w Polskiej Grupie Górniczej "kategorycznie domagają się natychmiastowego wycofania decyzji wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina o wstrzymaniu od 9 czerwca na trzy tygodnie wydobycia w 10 kopalniach PGG".
Realizacja tej decyzji - według "S" - "w praktyce doprowadzi do trwałego zamknięcia tych zakładów i upadłości likwidacyjnej Polskiej Grupy Górniczej". Związkowcy ocenili, iż - jak napisano - "każdy, kto ma elementarną wiedzę na temat funkcjonowania kopalń węgla kamiennego, wie, że tego typu zakładów nie można zatrzymać z dnia na dzień bez odpowiedniego zabezpieczenia technologicznego. Co więcej, żeby górnicy po tak długiej przerwie mieli do czego wracać, kopalnia musi działać co najmniej na 50 proc. swoich mocy" - wskazano w liście.
Zdziwienie zapowiedzią postojowego
Zdziwienie strony społecznej - głosi związkowe stanowisko - wzbudziła także podana w poniedziałek przez wicepremiera Jacka Sasina informacja, że podczas zapowiedzianego trzytygodniowego postoju górnicy mają otrzymywać 100 proc. wynagrodzenia.
"W chwili obecnej nie ma żadnych rozwiązań prawnych pozwalających na sfinansowanie takiej operacji ze środków innych niż zasoby pieniężne Polskiej Grupy Górniczej. Z kolei obciążenie tymi kosztami PGG przy jednoczesnym pozbawieniu spółki możliwości uzyskiwania przychodów, wygenerowałoby w ciągu miesiąca stratę PGG na poziomie około 500 mln zł" - uważają przedstawiciele Solidarności.
Zdaniem związkowców, niezrozumiały jest też fakt, że decyzja o wstrzymaniu wydobycia obejmuje również te zakłady, w których wśród załogi nie stwierdzono przypadków zakażeń, jak kopalnie Piast, Rydułtowy, Chwałowice, Pokój, Mysłowice-Wesoła i Wujek.
ZOBACZ: Sasin: nie będzie grupowych zwolnień w kopalniach
"W naszej ocenie, po początkowych trudnościach, strategia przeciwdziałania rozprzestrzeniania się koronawirusa w kopalniach i zakładach PGG w ostatnich tygodniach była właściwa. Zaangażowanie zarządu spółki i pracowników oraz służb medycznych przyniosło efekty w postaci wykrycia i opanowania ognisk zakażeń przy jednoczesnych, skutecznych działaniach na rzecz ograniczenia finansowych skutków pandemii" - napisano w liście do szefa rządu.
W ocenie przedstawicieli strony społecznej, decyzja o czasowym zamknięciu kopalń zagraża funkcjonowaniu kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w tych zakładach, a także - jak czytamy w stanowisku - "prowadzi też do likwidacji kolejnych kilkunastu tysięcy w firmach sektora okołogórniczego. To katastrofa gospodarcza i społeczna" - ocenili związkowcy.
"Panu ministrowi brakuje podstawowych kompetencji"
Ich zdaniem, zapowiedziana przez wicepremiera Sasina decyzja o wstrzymaniu na trzy tygodnie wydobycia w kopalniach PGG "jednoznacznie wskazuje, że panu ministrowi brakuje podstawowych kompetencji i umiejętności do sprawowania prawidłowego nadzoru właścicielskiego nad sektorem wydobywczym".
"W związku z powyższym zwracamy się do Pana Premiera o objęcie osobistym nadzorem górnictwa węgla kamiennego w Polsce. Pozostawienie kompetencji w tym zakresie w gestii ministra Sasina będzie oznaczało Pańskie przyzwolenie na likwidację Polskiej Grupy Górniczej i utratę dziesiątek tysięcy miejsc pracy" - podsumowali związkowcy, deklarując, iż będą bronić miejsc pracy w kopalniach "z najwyższą determinacją i wszelkimi dostępnymi środkami".
Prośba Lewicy
Do premiera zwróciła się również Lewica.
- W dniu dzisiejszym ponowimy ten wniosek i zwrócimy się również z pismem do Mateusza Morawieckiego z prośbą o pisemną informację, jakie planowane są działania dotyczące wygaszania epidemii koronawirusa na Śląsku i w województwie łódzkim - powiedział szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski.
ZOBACZ: Chaos na Śląsku. Po materiale "Wydarzeń" inspektor sanitarny przeprasza za błędy
Podczas konferencji prasowej w Sejmie Gawkowski podkreślał, że "Polska jest w miejscu, które nie daje perspektywy, że szybko wyjdziemy z kryzysu rozsiewania tej choroby".
- Mateusz Morawiecki, Jacek Sasin i Łukasz Szumowski przez kilka ostatnich tygodni zajmowali się wszystkim, ale nie zamknięciem sprawy dotyczącej rozsiewania się wirusa - powiedział. - Nie jest zamknięty krajobraz bitwy z koronawirusem. Druga fala epidemii się zbliża - przestrzegał Gawkowski.
Projekt partii
Przypomniał, że Lewica 15 maja przygotowała projekt, w którym zwraca się do marszałek Sejmu Elżbiety Witek i premiera Mateusza Morawieckiego o przedstawienie w Sejmie informacji premiera przygotowania do drugiej fali koronawirusa.
- Dwa duże ogniska, które już dzisiaj są zapowiadane jako możliwość zachorowania. Pół tysiąca ludzi dziennie. To jest brak odpowiedzialności za państwo, bo jeżeli w tych dwóch województwach będziemy mieli po 500 zachorowań, to znaczy, że w Polsce za 2-3 tygodnie możemy mieć koło tysiąca. To jest najwięcej w historii od rozpoczęcia pierwszego przypadku, to jest więcej niż w dniach, kiedy wygaszaliśmy gospodarkę i kazaliśmy nosić maseczki, zamykaliśmy szkoły - oświadczył Gawkowski.
Według niego takie informację ze strony premiera powinny być co dwa tygodnie - raz na posiedzeniach Sejmu, a jeśli ich nie będzie to na konferencjach prasowych i poprzez informację dla klubów.
Czytaj więcej