Opel zawisł na torach, kierowca wyskoczył w ostatniej chwili
Kierowca Opla Astry otarł się o śmierć. Nadjeżdżał pociąg, a jego auto zawisło na remontowanym wciąż przejeździe w Szymanowicach koło Łowicza. Mężczyzna wyskoczył z niego tuż przed uderzeniem. Było prawie jak w filmie. Prawie, bo okazało się, że 51-latek miał 1,5 promila alkoholu. Gdyby nie przytomna reakcja maszynisty, mogło być wiele ofiar. Prowadził on wypełniony ludźmi skład PKP Intercity.
Maszynista w porę zauważył samochód na torach i zaczął awaryjnie hamować. Dzięki temu pociąg nie uderzył w auto z siłą, która doprowadziłaby do jego wykolejenia.
Do wypadku doszło w niedzielę wieczorem. Opel zawisł na torach, bo przejazd jest modernizowany. Kierowcy najwyraźniej się spieszyło, zignorował barierki i zaryzykował, choć to ruchliwa trasa kolejowa prowadzącej z północy kraju m.in. w kierunku Warszawy.
ZOBACZ: 1800 km linii kolejowych, 400 km dróg i lotnisko przyszłości. Wszystko o CPK
- Był na tyle przytomny, że w ostatniej chwili wyskoczył z auta. Zaraz potem pociąg Intercity staranował samochód - relacjonował brygadier Paweł Pławski z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi.
Nikt nie odniósł obrażeń.