Chaos w epicentrum epidemii. Koronawirus w woj. śląskim
Ponad 9 tys. zakażeń Covid19 w woj. śląskim. To liczby, ale są jeszcze relacje ludzi, którzy skarżą się na bałagan i brak informacji od Sanepidu. Na zagubione próbki, sprzeczne wyniki testów i miesiąc w kwarantannie. Marek Sygacz w "Wydarzeniach" o chaosie w epicentrum epidemii.
Wykrytych zakażeń przybywa. Koronawirusa wykryto już u ponad 9 tysięcy mieszkańców województwa śląskiego. Głównymi ogniskami cały czas pozostają kopalnie, ale chorują nie tylko górnicy. Nawet tym, którzy przechodzą Covid19 bezobjawowo, zakażenie zmieniło całe życie.
- Jako pracownik służby zdrowia, sama się zgłosiłam mając objawy zakażenia - mówi "Wydarzeniom" zakażona kobieta. Chce pozostać anonimowa. W domowej izolacji przebywa już od miesiąca. Czeka na swój siódmy test.
- Pierwsze dwa były dodatnie, później wynik z 18 maja zaginął. W międzyczasie słyszałam, że dwa wyniki są ujemne. Później się okazało, że są dodatnie - dodaje.
ZOBACZ: Koronawirus a grypa. Czym się różnią?
Objawy ustąpiły, pozostały wątpliwości. - Już powątpiewam, czy to są moje badania, czy nie moje. Nie mam do nich wglądu mimo próśb. Całkowicie jesteśmy pozostawieni sami sobie
Najgorsza jest niepewność i brak jakichkolwiek informacji. - Dziennie wykonywałam z mężem na trzy telefony po kilkaset połączeń. Żeby ktoś w ogóle odebrał. Czasami się udawało, czasami nie - mówi zakażona.
"Jeździmy po wymazy powtórnie, bo próbka została zniszczona"
- "Proszę mi pomóc". Takich SMS-ów mam masę - kolejna rozmówczyni "Wydarzeń" to pielęgniarka w "wymazobusie" na terenie jednego z powiatów w woj. śląskim. To wiadomości od osób, które nie mogą się doczekać na testy.
- Nie wiem na jakiej zasadzie pracuje sanepid i kto pracuje nad wykonaniem list. O jednych się zapomina, a inni są na wymazie z dnia na dzień - mówi.
Takich przypadków jest bardzo dużo. Na listy sanepidu trafiają dzień po dniu, bez wyniku, te same osoby. Jak twierdzi pielęgniarka, zdarza się, że 5-osobowa rodzina ma następnego dnia 5 wymazów. To - według medyków - marnowanie pieniędzy i testów. To jednak nie koniec zastrzeżeń do służb sanitarnych
- Są przypadki, kiedy jeździmy do osób powtórnie, ponieważ ich próbka została zniszczona - mówi pielęgniarka.
Takie przypadki jeszcze w połowie maja potwierdzała ówczesna dyrektor śląskiego sanepidu. Wkrótce straciła pracę.
ZOBACZ: "Domowe rozgrywki": pizza, zazdrość i sąsiedzi - Czechoscy w nowym domu
"Ludzie są zdenerwowani, płaczą"
- Nic dziwnego, że załogi medyczne pozostają osobami pierwszego kontaktu, choć naprawdę niewiele od nich zależy - podkreśla pielęgniarka. - Są zdenerwowani, płaczą często przez telefon, straszne to jest. Żeby oni coś wiedzieli, bo czasem nie znają nawet swoich wyników, bo pani z sanepidu mówi, że oni wcale nie muszą ich znać - mówi o osobach z podejrzeniem zakażenia.
WIDEO: materiał "Wydarzeń"
Po odjęciu ozdrowieńców i osób w szpitalach oraz zmarłych na Covid19 wynika, że w województwie śląskim w izolatoriach i własnych domach przebywa ponad 6 tysięcy zakażonych.
- Ja mam wrażenie, że to takie więzienie. W więzieniu ten osadzony więcej wie niż ci na tych izolacjach i kwarantannach - mówi pielęgniarka.
Czytaj więcej