Bułgarski boss hazardowy zarzuca premierowi korupcję
Uważany za najbogatszego Bułgara boss hazardowy Wasil Bożkow zarzucił korupcję premierowi Bułgarii Bojko Borisowowi i dwóm wysokim urzędnikom. W zgłoszeniu do prokuratury Bożkow utrzymuje, że szef rządu i jeden z urzędników otrzymali od niego 30 mln euro. Premier zaprzecza.
"Przez trzy lata przekazałem bezpośrednio ministrowi finansów Władisławowi Goranowowi i premierowi Bojko Borisowowi ponad 60 mln lewów (30 mln euro) zgodnie z ich bezpośrednim żądaniem i nakazem" - napisał Bożkow w piśmie do prokuratury, które, jak twierdzi, skierował także do instytucji międzynarodowych i ambasad w Bułgarii.
Trzecia osoba, zamieszana według Bożkowa w aferę korupcyjną, to Menda Stojanowa, szefowa parlamentarnej komisji budżetowej.
Sprawa będzie badana
Zgłoszenie zostało wysłane w czwartek. Tego samego dnia prokurator generalny Iwan Geszew potwierdził, że sprawa będzie badana. W piątek portal śledczy Biwoł i portal Dnewnik opublikowały tekst pisma po otrzymaniu pisemnego potwierdzenia od Bożkowa, że tekst jest autentyczny.
W piśmie biznesmen twierdzi, że w 2015 r. porozumiał się z Borisowem i Goranowem w sprawie zmiany w prawie, pozwalającej jego firmom hazardowym uniknąć płacenia wyższego podatku. W zamian miał im przekazywać 20 proc. zysków i, jak utrzymuje, tak robił. Bożkow twierdzi, że zmuszono go do nabycia większościowego pakietu akcji zadłużonego klubu piłkarskiego Lewski i finansowania go. Akcje te przekazał dwa tygodnie temu jednemu z działaczy klubu Nasko Sirakowowi.
ZOBACZ: Korupcja w piłce nożnej. Jest wyrok dla "Fryzjera"
Według biznesmena jego kłopoty zaczęły się, kiedy pojawili się chętni do nabycia większościowych udziałów jego firm - najpierw włoska SISAL, a później czeska SAZKA Group. Ta ostatnia potwierdziła, że jesienią 2019 r. złożyła "nieobowiązującą ofertę". W tamtym czasie minister finansów Goranow miał zaproponować Bożkowowi sprzedaż jego firm hazardowych osobie trzeciej, której biznesmen nie wymienia z nazwiska.
Twierdzi, że ma zdjęcia i nagrania
W piśmie Bożkow podkreśla, że ma zdjęcia i nagrania potwierdzające jego słowa, i deklaruje, że jest gotowy je przedstawić.
Twierdzi, że gdy dwukrotnie odmówił sprzedaży większościowych pakietów akcji, zaczęły się rewizje w jego firmach, a w styczniu br. w trybie pilnym parlament bułgarski przyjął ustawę o wyłącznym monopolu państwa na hazard, co oznacza pozbawienie jego firm licencji. Biznesmenowi zarzucono też niezapłacenie podatków w wys. 700 mln lewów (350 mln euro).
ZOBACZ: Straż Pożarna kupiła sprzęt za 3 mln zł. Prezes firmy oskarżony o korupcję
Pod koniec stycznia Bożkow uciekł za granicę i obecnie przebywa w Dubaju, a bułgarski wymiar sprawiedliwości domaga się jego ekstradycji.
Bożkow opublikował wyciągi bankowe, mające świadczyć, że z jego prywatnego konta kilkakrotnie pobierano bardzo wysokie sumy w gotówce, łącznie ok. 6 mln euro. Były to pieniądze na "haracz dla szajki" - twierdzi.
Według bułgarskiego ustawodawstwa każdy bank krajowy jest zobowiązany powiadomić Państwową Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (DANS) i służby podatkowe przy pobraniu przez prywatną osobę sumę w gotówce powyżej 30 tys. lewów (15 tys. euro). W piątek wieczorem DANS poinformował, że nie otrzymał żadnych powiadomień od banku, w którym Bożkow miał konta.
Premier zaprzecza
Jednocześnie w popularnym programie telewizji publicznej "Panorama" w piątek wieczorem premier Bojko Borisow kategorycznie zaprzeczył, jakoby Bożkow przekazał jakiekolwiek pieniądze jemu samemu i jego partii GERB. - Otrzymałem od niego jedynie jedno cygaro - podkreślił.
Prokuratura postawiła Bożkowowi łącznie 18 zarzutów - m.in. kierowania grupą przestępczą, prania brudnych pieniędzy, korupcji, unikania płacenia podatków na dużą skalę, oszustw, kilkakrotnych prób gwałtu oraz nielegalnego posiadania kolekcji antyków.
ZOBACZ: Korupcja przy przetargach dla Poczty Polskiej. Zatrzymano kolejne dwie osoby
Z jego niezwykle bogatą kolekcją powstał poważny problem, o który poinformował on m.in. UNESCO. Kolekcja Bożkowa jest własnością założonej przez niego fundacji Tracja i składa się z ponad 3000 przedmiotów, pochodzących z okresu od IV w. p.n.e. do VI w. n.e. Podczas jej konfiskaty i transportu do innych pomieszczeń zdaniem Bożkowa i pracowników fundacji doszło do uszkodzenia licznych przedmiotów.
W maju Bożkow poinformował, że jeden z wartościowych przedmiotów ukazał się na aukcji i zaproponowano mu odkupienie go za 600 tys. euro. Szefowa muzeum, w którym miał znajdować się ten przedmiot, zdementowała te doniesienia, lecz antycznego naczynia nie pokazano.
Bogata kolekcja
W piątek prokuratura poinformowała, że u Bożkowa skonfiskowano 3385 przedmiotów, z których tylko 212 miały legalną rejestrację. Pochodzenie większości przedmiotów zdaniem prokuratury nie jest znane.
Kolekcja Bożkowa, prezentowana m.in. na wystawach w Brukseli, Berlinie i Moskwie, jest bogato udokumentowana, wydano o niej luksusowy katalog; w fundacji na etacie i jako doradcy pracowali wybitni historycy i archeolodzy. Składa się m.in. z ceramiki, rzeźb marmurowych i metalowych, złotego wieńca trackiego oraz największego na świecie zbioru 20 rytonów - misternie rzeźbionych złotych i srebrnych naczyń do picia wina.