Zaginięcie Moniki z Legnicy. Krok od rozwiązania zagadki sprzed 26 lat

Polska
Zaginięcie Moniki z Legnicy. Krok od rozwiązania zagadki sprzed 26 lat
KMP w Legnicy
Monika Bielawska - jeśli żyje - ma dziś 27 lat

Policjanci są coraz bliżej rozwiązania sprawy zaginięcia Moniki z Legnicy 26 lat temu. Funkcjonariusze mają materiał genetyczny matki dziewczyny. Teraz czekają na próbkę 27-latki z USA, która w maju skontaktowała się z mundurowymi, twierdząc, że to ona może być zaginioną Moniką.

19 maja policja wznowiła śledztwo ws. zaginięcia dziecka 26 lat temu w Legnicy na Dolnym Śląsku. Półtoraroczna Monika Bielawska zniknęła wówczas z wózka przed apteką.


- Skontaktowała się z nami 27-letnia osoba z zagranicy, która twierdzi, że jest dziewczynką z Legnicy, która zniknęła w 1994 roku. Kobieta niedawno dowiedziała się, że jest osobą adoptowaną i zaczęła poszukiwać swej prawdziwej tożsamości. Na jednym z portali o osobach zaginionych natknęła się na sprawę z Legnicy. I twierdzi, że odpowiada rysopisowi - powiedziała w maju mł. asp. Jagoda Ekiert z legnickiej policji.


Oczekiwania na wynik testów


Trwają oczekiwania na porównanie materiału genetycznego kobiet. Ten od kobiety z USA nie został jeszcze pobrany. Policjanci są z nią w stałym kontakcie.

 

ZOBACZ: Kobieta z USA twierdzi, że jest poszukiwaną Moniką z Legnicy. Zaginęła 26 lat temu


Funkcjonariusze dysponują natomiast materiałem genetycznym matki zaginionej. Pierwszy raz pobrano go w latach 90. W 2015 roku, podczas uzupełniania próbek od rodzin osób zaginionych, pobrano go ponownie. - Policjanci z laboratorium kryminalistycznego stwierdzili, że próbka z 2015 roku najprawdopodobniej wystarczy - wyjaśniła "Gazecie Wyborczej" mł. asp. Jagoda Ekiert.


Gdyby okazało się, że będzie niewystarczająca, materiał genetyczny matki zostanie pobrany po raz trzeci.


- Pierwszy raz mamy do czynienia z taką sytuacją. Policjanci długo zastanawiali się, jak to powinno wyglądać. Wszystko wskazuje na to, że testy nie mogą być wykonane w innym laboratorium. Musi to zrobić jedna placówka, dlatego próbki od 27-latki będą musiały zostać wysłane do Polski i tu zostaną przebadane i porównane - podała Ekiert.


Dodała, że najważniejsze jest teraz pobranie próbek od kobiety z USA.


Zniknęła sprzed apteki


W 1994 roku dziecko zniknęło z wózka sprzed apteki w Legnicy, gdy dziadkowie kupowali tam leki. Jednym z tropów w śledztwie i poszukiwaniu małej Moniki było założenie, że mogła zostać porwana przez ojca, którego policja bezskutecznie poszukiwała przez wiele lat.

 

ZOBACZ: Amerykanka twierdzi, że jest zaginioną Moniką z Legnicy. Wiemy, jak wpadła na polski trop


- Byliśmy z mężem, wnuczką i Robertem u lekarza. Weszłam do apteki, żeby kupić dziecku leki. Robert został z dzieckiem. Gdy wyszłam z apteki już ich nie było - mówiła w 2011 r. reporterce "Interwencji" Julia Markowska, babcia zaginionej Moniki Bielawskiej.


Dopiero w 2008 roku ojciec po uzyskaniu listu żelaznego pojawił się w Polsce, a sąd uznał go winnym porwania i sprzedaży córki i skazał go na 15 lat więzienia. W śledztwie skazany ojciec zmieniał zeznania i choć twierdził, że jest niewinny, to wersja o porwaniu i sprzedaży dziecka za granicę również się pojawiła. Karę więzienia odbywa od 2013 roku.

ac/luq/ polsatnews.pl, wroclaw.wyborcza.pl, PAP, radiowroclaw.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie