Stopy rekordowo niskie, ale kredyty nie muszą być tańsze

Biznes
Stopy rekordowo niskie, ale kredyty nie muszą być tańsze
Polsat News/ Zdj. ilustracyjne
Będzie trudniej o kredyt

Stopy procentowe w Polsce radykalnie obniżono po to, by kredyty były tańsze. Doświadczenia innych krajów pokazują, że gdy stopy zbliżają się do zera, dostępność kredytu… pogarsza się, a jego faktyczna cena wcale nie spada. W Polsce będzie podobnie.

Stopy procentowe na najniższych w historii poziomach mają pobudzić gospodarkę, która ucierpiała w wyniku pandemii. Przypomnijmy, Rada Polityki Pieniężnej w ciągu ostatnich dziesięciu tygodni trzykrotnie obniżyła stopy procentowe. W tym czasie najważniejsza stopa (referencyjna) spadła z 1,5 proc. do zaledwie 0,1 proc. Po ostatnim posunięciu RPP maksymalne oprocentowanie kredytów obniżyło się z 8 proc. do 7,2 proc. Mamy rekordowo tani pieniądz.

 

Nieliczni chcą się zadłużać

 

Jednak wielu ekonomistów wątpi, czy bardzo niskie stopy procentowe podyktowane przez RPP przyczynią się do wzrostu zainteresowania kredytami bankowymi. Gospodarstwa domowe przestawiły się na oszczędzanie, na co wskazuje bardzo poważny spadek zainteresowania kredytami konsumpcyjnymi i hipotecznymi. Także firmy - widząc brak popytu na ich towary i usługi - nie chcą się zadłużać.

 

ZOBACZ: Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe. Tańsze kredyty, słabszy złoty


Globalne doświadczenie uczy, że cięcia stóp procentowych od pewnego poziomu przestają mieć znaczenie dla ceny i podaży kredytu. Polskie banki są związane ustawą antylichwiarską i dlatego nie mogą przekroczyć pułapu oprocentowania kredytów, czyli wspomnianej granicy 7,2 proc. Mogą natomiast - i na pewno będą to robić - "omijać" problem zerowych stóp procentowych NBP. To, czego nie będą w stanie "wrzucić" w odsetki, uwzględnią w prowizjach i opłatach (choć tutaj też są limity).


Banki walczą o zysk

 

Dla klientów przychodzących do banku po kredyt od samych odsetek ważniejsza jest rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO). Składają się nią - zgodnie z oficjalną definicją - wysokość oprocentowania pożyczki, różnego rodzaju opłaty na rzecz kredytodawcy (np. prowizja), niezbędne ubezpieczenia oraz wszelkiego rodzaju inne opłaty (np. za rozpatrzenie wniosku). W dzisiejszych warunkach klient może spodziewać się długiej listy "różnego rodzaju opłat" i "wszelkiego rodzaju innych opłat".

 

To, że sektor bankowy nie jest bierny wobec polityki NBP zobaczyliśmy już w kwietniu, kiedy banki zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów hipotecznych. W trosce o swoje bezpieczeństwo finansowe podniosły próg wkładu własnego, jakim muszą legitymować się klienci przy zakupie mieszkań i domów.

 

ZOBACZ: Złoty słabnie. Tańsze kredyty w naszej walucie, frankowicze w strachu


W bankowości zaczyna więc obowiązywać żelazna reguła - być może dostaniesz od nas trochę tańszy kredyt o ile udowodnisz, że będziesz solidnym klientem. Każdy bank musi mieć bowiem pewność, że będzie miał z czego pokryć koszty działania i koszty rezerw na niespłacane kredyty. Musi też zarobić na dywidendę dla akcjonariuszy.

 

Wyboista droga do niższych rat


Niższe stopy ustanowione przez RPP to oczywiście dobra wiadomość dla wszystkich, którzy już spłacają kredyty w złotych. Ich raty będą mniejsze, ale nie od razu. Opóźnienie zależy przede wszystkim od tego, kiedy zawarliśmy umowę i jak wyliczane jest oprocentowanie naszego kredytu.

 

Oprocentowanie ustalane jest na podstawie stałej marży (na cały okres spłaty kredytu) oraz zmiennej w czasie stawki WIBOR. W zależności od tego czy w umowie kredytowej mamy wpisany WIBOR 3M, czy WIBOR 6M, oprocentowanie zmieniane jest co 3 lub 6 miesięcy i obowiązuje przez następne 3 lub 6 miesięcy.

 

ZOBACZ: Morawiecki: będziemy używać pieniędzy budżetowych do takiego stopnia, jak to będzie konieczne

 

Przykładowo, jeśli mamy w umowie WIBOR 3M, a zaczęliśmy spłacać raty kredytu w kwietniu, to dopiero od lipca będziemy rozliczać raty według stawki WIBOR 3M obowiązującej na koniec czerwca. Oczywiście, jeszcze mniej elastyczny harmonogram spłat mają kredytobiorcy, którzy podpisali umowy z uwzględnieniem WIBOR 6M.


Nieatrakcyjne lokaty


Najnowsza decyzja RPP o cięciu stóp zmartwi posiadaczy lokat, gdyż pociągnie za sobą niższe oprocentowanie depozytów. Już po przedostatniej obniżce stóp odsetki były minimalne. Trzymanie pieniędzy w banku realnie przynosi straty, bo ceny w sklepach rosną szybciej. Przy dzisiejszej 3-procentowej inflacji różnica między oprocentowaniem depozytów, a zyskiem niezbędnym do pokrycia strat wynikających z utraty realnej wartości pieniędzy, jest kolosalna.


W największych polskich bankach już od dawna stopy oprocentowania lokat są w okolicach zera. Za chwilę podobnie będzie w mniejszych bankach, dotąd wypłacających zauważalne odsetki. Prawdopodobnie z oferty banków zaczną znikać także bezpłatne konta oszczędnościowe.


NBP pomaga rządowi


Głównym powodem, dla którego RPP obniżała ostatnio stopy procentowe jest tak naprawdę pomaganie rządowi w spłacaniu długów. Polski Fundusz Rozwoju wyemitował obligacje o wartości kilkudziesięciu miliardów złotych. Są one wykorzystywane do prowadzenia działań w ramach Tarczy Finansowej oferowanej przedsiębiorstwom. Obligacje stale emituje też Ministerstwo Finansów.


Zadłużenie państwa zwiększy się w najbliższych miesiącach co najmniej o 150 miliardów złotych. Dzięki decyzjom NBP ten nowy dług będzie mógł być niżej oprocentowany. Jeśli przy obniżonych stopach procentowych nie kupią go inwestorzy zagraniczni, to zrobią to polskie banki, po to, by finalnym jego nabywcą został NBP.

 

ZOBACZ: Prezes NBP: obecnie pojawia się groźba deflacji


Cały ten mechanizm finansowy sprawi jednak, że banki komercyjne będą mniej zarabiały na obligacjach rządowych, a przy okazji także na kredytach udzielanych gospodarstwom domowym i firmom. Mniejsze zyski będą refundować sobie po części cięciem kosztów, ale głównie obniżaniem oprocentowania lokat i podnoszeniem prowizji dla klientów.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie