Konfederacja staje "w obronie kandydatów". Wymieniono dwa nazwiska
Byliśmy zwolennikami czerwcowego terminu wyborów prezydenckich, ale nie będziemy się obrażać; jesteśmy opozycją konstruktywną i merytoryczną - powiedział w środę kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak, komentując zarządzenie wyborów prezydenckich na 28 czerwca.
W środę marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarządził wybory prezydenckie na niedzielę 28 czerwca. Oznacza to, że ewentualna druga tura wyborów odbędzie się 12 lipca.
- Byliśmy zwolennikami sierpniowego terminu wyborów prezydenckich, ale nie będziemy się obrażać na termin czerwcowy" - powiedział Bosak na środowej konferencji prasowej. - Nie jesteśmy opozycją totalną, ale konstruktywną i merytoryczną - dodał.
ZOBACZ: PiS wzywa Trzaskowskiego do ujawnienia nagród. "Warszawa nie jest symbolem skromności"
Kandydat Konfederacji na prezydenta zapowiedział, że od środy jego sztab będzie prowadzić kampanię wyborczą. - Będę podróżować po Polsce, spotykać się z wyborcami na świeżym powietrzu - podkreślił.
"28 czerwca oczywiście nie jest terminem konstytucyjnym"
Natomiast Witold Tumanowicz, pełnomocnik sztabu wyborczego Bosaka, wyraził nadzieję, że kandydaci na prezydenta, którym wcześniej nie udało się zebrać wymaganej liczby podpisów, będą mogli ukończyć zbiórkę, aby zarejestrować komitet. - Stajemy w obronie kandydatów, którym zabrakło nieco podpisów do zarejestrowania w poprzednich wyborach. To m.in. Romuald Starosielec (Jedność Narodu) i Waldemar Witkowski (Unia Pracy)" - zaznaczył.
ZOBACZ: Schetyna reaguje na wystąpienie Witek. "W tej twardej kampanii będzie dość nerwów i emocji"
Do terminu wyborów odniósł się także szef koła Konfederacji Jakub Kulesza. - 28 czerwca oczywiście nie jest terminem konstytucyjnym. Plusem ogłoszenia wyborów jest to, że obywatele przynajmniej wiedzą, że wybory odbędą się 28 czerwca. Ale mam obawy, że jeżeli kandydat opozycji totalnej przegra, to opozycja totalna wykorzysta tę niekonstytucyjność do podważania mandatu przyszłego prezydenta - powiedział Kulesza.
"PiS potyka się o własne nogi"
Kulesza ocenił, że doszło do chaosu, za który odpowiada PiS. - Ugrupowanie rządzące potyka się o własne nogi przez upieranie się przy terminie 10 maja na przeprowadzenie wyborów i nieskorzystanie z konstytucyjnej drogi przesunięcia tych wyborów z uwagi na stan nadzwyczajny, który de facto obowiązuje w Polsce. Doszło więc do sytuacji, w której wybory się odbyły, ale nie zostały przeprowadzone, w wyniku czego wpadliśmy w pułapkę prawną - ocenił Kulesza.
Według niego, konsekwencją takich działań była możliwość wymiany kandydata przez głównego oponenta Andrzeja Dudy - Koalicję Obywatelską. - I być może wspomniany przeze mnie upór ze strony Prawa i Sprawiedliwości przyczyni się do przegranej urzędującego prezydenta, i to będzie wina wyłącznie strategów PiS, ich uporu, który doprowadził do ogromnego chaosu - stwierdził Kulesza.
Bosak wzywa TVP do organizacji "prawdziwej debaty"
Bosak podczas konferencji prasowej przed Sejmem podkreślił, że po ogłoszeniu terminu wyborów prezydenckich "powraca temat organizacji debaty prezydenckiej przez Telewizję Polską i emisji spotów wyborczych".
Zwrócił się też do członka zarządu TVP Jacka Kurskiego, aby "telewizja publiczna zorganizowała prawdziwą debatę prezydencką". - Wzywamy do pilnej organizacji prawdziwej debaty prezydenckiej, która nie będzie konkursem "jeden z dziesięciu", składającym się z 10 monologów, każdy trwający minutę - mówił. Jego zdaniem "debata powinna być na polemikę i nie powinna tworzyć "warunków cieplarnianych" dla żadnego z kandydatów".
Kandydat Konfederacji wezwał też zarząd TVP, "aby rozpoczął emisje przedwyborczych spotów". Zaznaczył, że oczekuje od TVP "debaty zorganizowanej w prawdziwie telewizyjny sposób, w której będzie pokazane, jak kandydaci reagują na swoje wypowiedzi, gdzie będzie czas na polemiki, na interakcję i zadawanie sobie trudnych pytań".
Bosak zapewnił także, że "kandydaci opozycyjni nie boją się takiej debaty, i są gotowi do zmierzenia się w takim pojedynku"