"Nie będziemy torpedować zbierania podpisów przez Trzaskowskiego"
- Presja ma sens - wicemarszałek Marek Pęk odniósł się w tych słowach do decyzji Senatu dotyczącej ustawy o wyborach prezydenckich, która została przyjęta tuż przed północą w poniedziałek wieczorem.
- Presja ma sens. Jeszcze pod koniec poprzedniego tygodnia nic nie było jasne, wszystkie nasze ustalenia senackie, wewnątrzklubowe, okrągłego stołu, zostały wywrócone i złamane. Mieliśmy komunikat, że wybory mogą odbyć się pod koniec sierpnia. Jestem przekonany, że pod presją opinii publicznej i PiS większość senacka wycofała się z tego pomysłu i uznano, że obstrukcja szkodzi Platformie i jej kandydatom - ocenił wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS) na konferencji prasowej w Sejmie.
Polityk odniósł się w tych słowach do decyzji Senatu dotyczącej ustawy o wyborach prezydenckich, która została przyjęta tuż przed północą w poniedziałek wieczorem.
ZOBACZ: Senat przyjął poprawki do ustawy ws. wyborów prezydenckich
Zdaniem polityka Prawa i Sprawiedliwości decyzję Senatu trzeba ocenić pozytywnie, choć mogła ona zapaść wcześniej. - Jest pewien postęp: poprzednio Senat zajmował się nią 30 dni, dzisiaj tylko 18. Mogliśmy mieć tę ustawę dawno uchwaloną. Ona trafiła do Sejmu i dzisiaj zajmie się nią Sejm: mam nadzieję, że dużą część poprawek uchwalonych w Senacie przyjmie Sejm, a ustawa trafi na biurko prezydenta - powiedział.
Pęk zwracał przy tym uwagę, że postulowane przez Koalicję Obywatelską 10 dni na zbieranie podpisów dla ich kandydata w wyborach jest możliwe do przeprowadzenia. - Na pewno nasze środowisko polityczne nie ma zamiaru torpedować zbierania podpisów. Ile to będzie czasu? To już nie jest decyzja Senatu. Ale pan Rafał Trzaskowski musi zdawać sobie sprawę, że skoro stał się "dublerem", bo nastąpiła procedura zmiany kandydata, to musi liczyć się z konsekwencjami - stwierdził.
Wykluczył jednak poparcie PiS dla zmian, które pozwoliłyby zbierać podpisy kandydatom za pomocą platformy ePuap.
Czytaj więcej