Lekarka z koronawirusem pojechała do szpitala. Grozi jej ogromna kara

Polska
Lekarka z koronawirusem pojechała do szpitala. Grozi jej ogromna kara
Szpital Specjalistyczny w Pile
Do tego szpitala w Pile przyjechała zakażona lekarka. Miała wymusić pobranie próbek zarówno od niej, jak i swojego męża

Lekarka z Piły wiedziała, że jest zakażona koronawirusem, ale i tak pojechała autem do punktu pobrań wymazów. Tam zmusiła pielęgniarkę, aby wzięła od niej próbkę. Teraz grozi jej do 30 tys. zł kary. "Postanowiła złamać przepisy i »olała« obowiązek izolacji. Doprowadziła dziesiątki, a kto wie, czy nie setki pacjentek i personelu do kwarantanny" - stwierdził starosta pilski Eligiusz Komarowski.

"Jakim trzeba być nieodpowiedzialnym człowiekiem, że mając wykształcenie medyczne (lekarz) i do tego zarządzoną izolację z potwierdzonym koronawirusem, opuszczać swój dom jako miejsce wskazanej izolacji" - napisał na Facebooku Eligiusz Komarowski.

 

ZOBACZ: Niemal 70 zakażonych nauczycieli. Wałbrzych na razie nie otworzy szkół

 

Samorządowca oburzyło, że jedna z lekarek z wykrytym SARS-Cov-2 własnym autem przyjechała do punktu pobrań wymazów typu "drive-thru" zorganizowanym w Szpitalu Specjalistycznym w Pile. Chciała, aby pobrano jej tam próbkę, a potem stwierdzono, czy nadal jest zakażona koronawirusem. Miała ponadto wyjść z samochodu, bo wymagają tego procedury ustalone dla tego szpitala.

 

Starosta: lekarka mogła wykorzystać pozycję i "zorganizować" badanie mężowi


Komarowski stwierdził, że pani doktor "postanowiła złamać przepisy i »olała« obowiązek izolacji i zakaz kontaktowania się z innymi osobami". Jak przypomniał, lekarka pracuje jednocześnie w szpitalu i we własnym gabinecie, przez co "doprowadziła dziesiątki, a kto wie, czy nie setki pacjentek i personelu do kwarantanny".

 

ZOBACZ: Możemy zrzucić maseczki, ale nie wszędzie. Obowiązują nowe zasady

 

Starosta ustalił ponadto, że kobieta wymusiła pobranie wymazu na pielęgniarce epidemiologicznej. "Ustalamy, czy nie wykorzystała też swojej pozycji i nie »zorganizowała« pobrania także swojemu mężowi" - przekazał. Jak napisał, punkty pobrań "drive-thru" służą np. osobom na kwarantannie, a nie ze stwierdzonym koronawirusem. 

 

 

Sanepid: będzie postępowanie za złamanie izolacji

 

Informacje Komarnickiego polsatnews.pl potwierdził w pilskim sanepidzie. - Zwróciliśmy się do szpitala o wyjaśnienia oraz okoliczności zdarzenia. Za złamanie izolacji zostanie wszczęte (wobec lekarki - red.) postępowanie administracyjne za złamanie izolacji. Czekamy na stosowne pisma od szpitala prowadzącego punkt pobrań - mówiła Regina Rogalska, zastępca Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego.

 

ZOBACZ: Premier Armenii zakażony koronawirusem. Prawdopodobnie zaraził się od kelnera

 

Rogalska przypominała też, że za złamanie izolacji grozi kara do 30 tys. złotych. W rozmowie z polsatnews.pl zapewniła, że lekarka przebywa teraz w odosobnieniu. Osobom, które pobierały od niej wymaz, nie grozi kwarantanna. 

 

- Były odpowiednio zabezpieczone. Ponadto na kwarantannę nie kieruje się osób pracujących przy zakażonych koronawirusem, np. na oddziałach zakaźnych - powiedziała.

 

Starosta zapowiada "stosowne kroki"

 

W podsumowaniu swojego wpisu Eligiusz Komarowski napisał, że "nikt nie ma prawa bezpodstawnie narażać innych". 

 

"Tym bardziej jest to oburzające, że uczyniła to osoba, która składała przysięgę Hipokratesa. W zależności od rodzaju podjętej decyzji przez dyrektora szpitala i Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego - podejmę stosowne kroki" - zapowiedział starosta.

wka/grz/ml/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie