Giertych odpowiada na zarzuty PiS ws. redagowania dziennikarskiego artykułu
- Nigdy nie brałem udziału w redagowaniu jakiegokolwiek materiału w GW ("Gazecie Wyborczej - dop. red) - napisał na swoim profilu na Facebooku Roman Giertych. Mecenas i były polityk odciął się od sprawy, przekonując, że nie może odpowiadać za to, jakie informacje wymieniają jego klienci.
To reakcja na pytania, jakie podczas poniedziałkowej konferencji w Sejmie przedstawili politycy Prawa i Sprawiedliwości. Parlamentarzyści PiS pytali między innymi, czy mec. Roman Giertych brał udział w przygotowaniu publikacji "Gazety Wyborczej" nt. ministra zdrowia oraz czy przygotował "akcję hejtu" przeciwko Łukaszowi Szumowskiemu i wziął za to pieniądze.
ZOBACZ: Afera z maseczkami. Pięć pytań PiS-u do mec. Giertycha
Giertych wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie, w którym przekonuje, że jest ofiarą nagonki organizowanej przez polityków PiS i powiązanych z tą partią dziennikarzy. Jak dodał były minister edukacji, wszyscy powielający wspomniane informacje i sugestie mogą liczyć się z pozwem. Mecenas odciął się przy tym od całej kwestii, przekonując, że nie może odpowiadać za to, jakie informacje wymieniają jego klienci.
Rola Giertycha w historii z maseczkami
Wątek mecenasa Romana Giertycha w całej historii rozpoczęła poniedziałkowa publikacja "Super Expressu", który opisał kulisy zakupu przez Ministerstwo Zdrowia maseczek ochronnych za 5 mln zł. Jak informowała w maju "Gazeta Wyborcza", resort kupił je od znajomego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, instruktora narciarskiego Łukasza G. W transakcji pośredniczył też brat ministra Marcin Szumowski. Jak się później okazało, maseczki nie spełniały wymaganych norm, a resort zażądał od Łukasza G. zwrotu 5 mln zł. Według "SE", instruktor pieniędzy oddać nie chciał i zwrócił się w tej sprawie do kancelarii adwokackiej Romana Giertycha.
Według gazety 6 maja Łukasz G. zawarł z kancelarią Romana Giertycha umowę, za którą wystawiono fakturę na 20 tys. zł plus VAT. "Jednak już dzień później przedsiębiorca wypowiedział Giertychowi pełnomocnictwo. Dlaczego? W wypowiedzeniu pełnomocnictwa Łukasz G. napisał m.in.: »Proszę o zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu, w tym pana Wojciecha Cz. I nie przekazywania do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i rozmów«" - czytamy w "SE".
ZOBACZ: Afera z maseczkami. Giertych zabiera głos
Poseł PiS Waldemar Buda ocenił, że publikacja "SE" w "nowym świetle pokazuje" jak przygotowana została "afera" wokół ministra Szumowskiego, "kto w niej uczestniczył i kto ma jaką rolę w atakowaniu ministra, który w ostatnim czasie miał ogromną rolę w walce ze skutkami pandemii".
Buda skierował następnie do mec. Giertycha pięć pytań. - Pierwsze pytanie jest takie: czy Łukasz G. zgodził się na publikację przekazanych w ramach usługi adwokackiej nagrań i treści SMS-ów? Dwa, czy nie uważa pan, że złamał pan tajemnicę adwokacką? Pytanie nr 3: czy brał pan udział w przygotowaniu materiałów prasowych do "Gazety Wyborczej"? Pytanie nr 4 - czy artykuł "Zamaskowani" to pierwszy artykuł prasowy, który powstał w pana kancelarii? Jeżeli była taka praktyka, to proszę o informacje również o innych tego typu przypadkach - powiedział poseł PIS. W piątym pytaniu polityk zapytał Giertycha, czy przygotował "akcję hejtu przeciwko prof. Łukaszowi Szumowskiemu i czy brał za to pieniądze".
Czytaj więcej