103-latka polskiego pochodzenia wygrała z koronawirusem w USA. Powrót do zdrowia uczciła piwem
103-latka z Massachusetts (USA) wygrała walkę z koronawirusem. Dzięki personelowi placówki opiekuńczej pacjentka, która jest fanką bostońskiej drużyny baseballowej Red Socks, to zwycięstwo uczciła wypiciem butelki piwa. Jej wnuczka Shelley Gunn zdradziła, że babcia ma polskie geny i jest wyjątkowo silną kobietą.
Trzy tygodnie temu wynik testu na obecność koronawirusa u 103-letniej seniorki okazał się pozytywny. Kobieta przebywała wtedy w domu opieki. Jej temperatura ciała była nieco podwyższona. Podopieczna została odseparowana od pozostałych mieszkańców placówki - informuje portal "USA Today". Z relacji rodziny wynika, że kobieta nie była świadoma tego, że została zakażona koronawirusem. Wiedziała jedynie, że musi zmagać się trudną chorobą.
Była już gotowa na odejście
Podczas walki z COVID-19 był już nawet moment, kiedy Jennie Stejna była w ciężkim stanie i zaczęła żegnać się z bliskimi. Adam Gunn, mąż jej wnuczki rozmawiał z seniorką przez telefon. Kobieta zdradziła mu, że jest już "gotowa na odejście do nieba".
Wszystko zmieniło się 13 maja - to właśnie tego dnia 103-latka usłyszała, że wyzdrowiała. Jak stwierdził Gunn, babcia jego żony "pobiła koronawirusa". Z okazji powrotu do zdrowia, personel placówki podarował seniorce zimne piwo, które uwielbiała pić przed laty.
ZOBACZ: Wiceminister zdrowia: ponad 40 proc. zakażonych już wyzdrowiało
Jennie Stejna jest pierwszą osobą z domu opieki Life Care Center w Wilbraham, która wyzdrowiała z choroby COVID-19. Obecnie koronawirusem jest tam zakażonych ponad 30 podopiecznych.
Tragiczny bilans epidemii
Bilans śmiertelnych ofiar epidemii w Stanach Zjednoczonych przekroczył w środę 100 tys. USA są pod tym względem zdecydowanym światowym liderem - wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Więcej niż co czwarty zmarły na Covid-19 jest Amerykaninem. W USA odnotowano trzykrotnie więcej zgonów niż we Włoszech (ok. 33 tys.). Z kolei drugi po Stanach Zjednoczonych najwyższy bilans zgonów ma Wielka Brytania - ok. 37,5 tys.
Jak wylicza dziennik "New York Times", w liczbie zgonów na 100 tys. mieszkańców USA ze współczynnikiem 31 zajmują jedenaste miejsce na świecie, za m.in. Belgią (82), Hiszpanią (58), Francją (43) czy Szwecją (41), ale przed Szwajcarią (19), Kanadą (18), Niemcami (10) oraz Polską (3).
ZOBACZ: Koronawirus w bytomskim DPS-ie. Wyzdrowiało 25 podopiecznych
Za tak wysoki bilans w USA w znacznym stopniu odpowiada epicentrum epidemii w Nowym Jorku. Na ten stan przypada blisko jedna trzecia wszystkich zmarłych na Covid-19 w Stanach Zjednoczonych - 29 tys. 370. Wysokie liczby zgonów odnotowano też w sąsiadującym z Nowym Jorkiem stanie New Jersey (11 tys. 339) oraz w Connecticut (3769).
Prowincja broni się przed epidemią
Według telewizji CNN do rozwoju epidemii w Nowym Jorku przyczyniło się to, że miasto to jest popularnym węzłem transportowym o dużej gęstości zaludnienia. Dodatkowo w porównaniu z innymi amerykańskimi metropoliami działania ograniczające życie społeczne i gospodarcze podjęto tu relatywnie późno.
Na amerykańskiej prowincji koronawirus nie zebrał tak śmiertelnego żniwa jak w miastach. Niektóre stany z małą gęstością zaludnienia nie wprowadzały nawet nakazu pozostania w domach, a gospodarki zamykano tam w mniejszym stopniu niż na wybrzeżach.
ZOBACZ: Kiedy otwarcie granic? Wiceminister podał możliwą datę
Uaktualniane szacunki ekspertów z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w Seattle przewidują, że do 4 sierpnia może umrzeć do 143 tys. Amerykanów zakażonych SARS-CoV-2.
W ograniczeniu epidemii w USA ma pomóc rozwój powszechnego system testów. Z dotychczasową liczbą blisko 15 mln przeprowadzonych pod kątem koronawirusa badań Stany Zjednoczone nie mają na świecie konkurencji. Spośród nich ponad 1 mln 695 tys. dało wynik pozytywny. Z tygodnia na tydzień odsetek badań z takim rezultatem w USA zmniejsza się. To - według ekspertów - jeden z kluczowych czynników przy analizie ustępowania epidemii.
Czytaj więcej