8 tygodni samotnego rejsu. Para z Polski przez koronawirusa nie mogła zawinąć do portu
Żeglarze Hanna Leniec-Koper i Mariusz Koper zakończyli długi samotny rejs z Kapsztadu, stolicy Republiki Południowej Afryki i wpłynęli we wtorek do gdańskiego portu. Para pokonała ponad 8 tys. mil morskich. Decyzję o rejsie podjęli tuż przed zamknięciem portów. Wrażeniami z podróży podzielili się z naszymi widzami w programie "Nowy dzień".
Bydgoszczanka Hanna Leniec-Koper oraz inowrocławianin Mariusz Koper wypłynęli ze stolicy RPA 26 marca.
Koronawirus zmienił plany
Wcześniej odbyli długi rejs na Antarktydę skąd wrócili pod koniec lutego. Po wyprawie zacumowali w Kapsztadzie gdyż na kolejny rejs mieli wypłynąć końcem marca. Wrócili do kraju zostawiając jacht pod opieką znajomego. Wkrótce jednak wybuchła pandemia koronawirusa i należało jak najszybciej odebrać łódź.
14 marca byli na lotnisku w RPA zaś tydzień później dowiedzieli się, że niebawem zostanie ogłoszona narodowa kwarantanna. Zamknięty miał być również port. Postanowili wypłynąć na Ocean Atlantycki jeszcze przed zamknięciem kraju gdyż uznali, że na morzu będą bezpieczniejsi.
Po prawie dwóch miesiącach żeglugi bez schodzenia na ląd i pokonaniu ponad 8000 mil morskich, para dopłynęła do portu w Gdańsku.
ZOBACZ: Wakacje za granicą. Gdzie będą mogli jechać Polacy?
- Muszę przyznać, że trochę się wzruszyłem dopłynęliśmy do wybrzeży naszego kraju i zobaczyliśmy plażę - powiedział pan Mariusz.
"Byliśmy dobrze przygotowani"
Osiem tygodni nieprzerwanej żeglugi to nie był najdłuższy rejs w ich życiu. Więcej czasu bez zatrzymywania się to trwająca 103 dni podróż dookoła Antarktydy. - Tyle że robiliśmy to z ośmioosobową załogą - zaznacza kapitan Koper.
- W tym przypadku nie było to możliwe. Byliśmy jednak przygotowani na taką samowystarczalność przez około pół roku i absolutnie nie mieliśmy potrzeby zatrzymywania się - kontynuuje podróżnik.
WIDEO: para z Polski opowiedziała o swojej podróży
Dwukrotnie mieli kontakt ze strażą graniczną - na Wyspach Zielonego Przylądka i u wybrzeży Irlandii. Przybyszom dano do zrozumienia, że nie są mile widziani.
Przyznał jednak, że ostatnie tygodnie były dla nich ciężkie. - Wiosną na Północnym Atlantyku pogoda nie bywa niekorzystna ze względu na częste sztormy - mówił Mariusz Koper. - Przez to, że byliśmy tylko we dwójkę musieliśmy bardzo uważać. Byliśmy zmęczeni, ale nie doszło ani razu do takiej sytuacji, żebyśmy się czuli zagrożeni. Ufamy jachtowi, ufamy sobie nawzajem i daliśmy radę - podkreślił.
Wakacje na Bałtyku
Na antenie Polsat News żaglarze opowiedzieli również o swoich planach na nadchodzące miesiące.
ZOBACZ: Powrót z Wielkiej Brytanii i Szwajcarii. MSZ i straż graniczna rozwiewają wątpliwości
- Mamy zamiar popływać po Bałtyku. Lato na tym morzu jest dość krótkie więc chcielibyśmy je w ten sposób wykorzystać - zdradziła kapitan Leniec-Koper. Jak dodała, wiele zależy jednak od tego jak będzie się rozwijała sytuacja na świecie, np. czy otworzą się porty.
- Przez ostatnie 10 lat pływamy po morzach i oceanach, w najdalsze zakątki świata, w rejony polarne, w miejsca w tropikach do których mało kto dociera. Wracamy po tych 10 latach od wypłynięcia z Gdańska do Gdańska - przyznał Mariusz Koper.
Czytaj więcej