Problem z maseczkami od Unii. "Nie spełniają żadnych norm"
- Maseczki, które zakupiła Unia Europejska, nie spełniają żadnych norm - ani FFP1, ani FFP2, ani FFP3 - poinformował minister Łukasz Szumowski. Jak dodał, Polska otrzymała 600 tys. sztuk maseczek z transzy UE. Po tych słowach ministra KE zapowiedziała, że przeanalizuje informacje dot. tych maseczek.
Szumowski podkreślił , że analizowane są wszystkie środki ochronne, które spływają do Polski.
Bez certyfikatu CE
- Dostaliśmy 600 tys. maseczek z transzy Unii Europejskiej. Niestety nie mają one certyfikatu CE, co nas zaniepokoiło i wysłaliśmy je również do badania i tutaj muszę niestety przekazać państwu, że te maseczki, które zakupiła Unia Europejska, nie spełniają żadnych norm - ani FFP1, ani FFP2, ani FFP3 - w związku z tym nie mogą być rozdysponowane wśród medyków w tej kategorii FFP - powiedział.
ZOBACZ: Kontrole na granicach przedłużone. Wiemy, o ile
Minister zapowiedział też, że o sytuacji z maseczkami, które nie spełniają norm, poinformuje w środę w liście Komisję Europejską. - Do nas nie trafiły żadne wątpliwości innych krajów, więc mam nadzieję, że ten nasz alert pozwoli na to, żeby te maseczki nie były rozdysponowane osobom, które chcą się chronić, bo to wtedy jest groźny - powiedział.
Poinformował także, że sprawdzony został kolejny kontrahent. - To jest milion zakupionych maseczek. Na szczęście te spełniają wszystkie normy - i FFP2, i FFP3, więc nie jest tak, że mamy wszystkie maseczki trefne i oszukane w Polsce - powiedział.
WIDEO: Minister Szumowski o sprawdzaniu sprzętu medycznego, który trafia do Polski
KE czeka obecnie na "testy zgodności"
Służby prasowe KE, pytane o tę sprawę, przekazały, że Komisja nie jest w stanie skomentować kwestii oświadczenia polskiego ministra, ale przeanalizuje sprawę.
"Jakość i bezpieczeństwo osobistego wyposażenia ochronnego, używanego przez pracowników służby zdrowia i obywateli ma kluczowe znaczenie" - poinformowały.
Zaznaczyły, że również kluczowe znaczenie dla Komisji ma zagwarantowanie, że sprzęt dostarczany do krajów członkowskich za pośrednictwem Instrumentu Wsparcia Kryzysowego (ESI) spełnia niezbędne normy. Napisały, że właśnie dlatego KE udostępniła wszystkim krajom dokumentację, dotyczącą specyfiki maseczek oraz zbadała wszystkie dokumenty kontroli jakości, dostarczone przez firmę.
KE czeka obecnie na "testy zgodności, które zostaną przeprowadzone w celu sprawdzenia jakości produktów zakupionych za pośrednictwem ESI i zgodności standardów z KN95 GB2626-2006 (które są podobną kategorią maski FFP2)".
KE poprosiła też o dodatkowe informacje z Polski na temat przeprowadzonych testów. "Po otrzymaniu i sprawdzeniu wyników tych testów będziemy w stanie przedstawić dalsze uwagi" - zaznaczyły służby prasowe.
Zawiadomienie do prokuratury
"Gazeta Wyborcza" napisała we wtorek, że ministerstwo – przepłacając i bez sprawdzenia jakości – kupiło maseczki ochronne za ponad 5 mln złotych. Według "GW", zarobił na tym "przyjaciel rodziny Łukasza Szumowskiego. Transakcję ułatwił mu brat ministra zdrowia, a finalizował ją wiceminister Janusz Cieszyński". Minister zdrowia we wtorek potwierdził, że maseczki, o których napisała gazeta, nie spełniają norm i że w związku z tym zażądano "wymiany towaru na adekwatny".
ZOBACZ: "Zakupione maseczki nie spełniają norm. Zażądaliśmy wymiany"
- W związku z tym, że nie uzyskaliśmy deklaracji o zwrocie towaru spełniającego normy, bądź gotówki, dzisiaj wysłaliśmy zawiadomienie do prokuratury ws. maseczek, które nie spełniają norm - poinformował szef resortu zdrowia na środowej konferencji prasowej.
Zgodnie z zapowiedziami zawiadomienie @MZ_GOV_PL o podejrzeniu popełnienia przestępstwa trafi dziś do prokuratury. pic.twitter.com/JYo2FeeAcp
— Janusz Cieszyński 🇵🇱💯 (@jciesz) May 13, 2020
Reklamacja testów u producenta
Szumowski podkreślał, że każdy zamówiony sprzęt ochrony osobistej czy testy są sprawdzane i przechodzą "transparentną ścieżkę", a gdy nie spełnia opisanych norm, wówczas podlega wymianie lub zwrotowi.
Poinformował, że spłynęły już raporty dotyczące testów antygenowych. - Będziemy je reklamowali u producenta tak samo, dlatego że niestety nie spełniały norm - mówił szef MZ.
Szumowski dodał, że chodzi o testy antygenowe, które według producenta miały spełniać normę między 65 a 85 proc. pewności wskazania.