Zybertowicz: nie można poważnie traktować protestu przedsiębiorców. Łamią zasady sanitarne
- Miejsca pracy nie są tracone w wyniku błędnej polityki rządu, tylko w wyniku pandemii. Przedsiębiorcy, którzy niezgodnie z zasadami zachowania się w warunkach pandemii protestują, tworzą kolejne ogniska choroby, czyli przedłużają tę pandemię - mówił w "Śniadaniu w Polsat News" - prof. Andrzej Zybertowicz (Kancelaria Prezydenta).
Protest przedsiębiorców na ulicach Warszawy rozpoczął się w czwartek. Uczestnicy przeszli przed Sejm i Kancelarię Premiera. Domagali się "odmrożenia gospodarki" i szybkiego wsparcia ze strony rządu. W nocy z czwartku na piątek policja zatrzymała 37 osób, w tym kandydata na prezydenta Pawła Tanajno.
ZOBACZ: Duda mediatorem pomiędzy przedsiębiorcami a rządem? Tego chce Bosak
Kolejnego dnia, w piątek wczesnym popołudniem, grupa protestujących przedsiębiorców zebrała się około stacji metra Centrum, następnie – po przemarszu – zostali zatrzymani na ul. Emilii Plater między Dworcem Centralnym a Pałacem Kultury. Wśród protestujących byli m.in. poseł Konfederacji Grzegorz Braun i wspomniany Tanajno. W piątek wieczorem rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji nadkom. Sylwester Marczak poinformował, że wśród zatrzymanych jest także Tanajno.
WIDEO: zatrzymania po protestach przedsiębiorców
"To jest protest, który ma polityczne tło"
Do dwudniowych protestów przedsiębiorców odniósł się w "Śniadaniu w Polsat News" przedstawiciel Kancelarii Prezydenta. - Nie można poważnie takiego protestu traktować. To nie jest protest biznesowo-ekonomiczny. To jest protest, który ma jakieś inne, polityczne tło i on będzie służył poprzez efekt epidemiczny, przedłużeniu ograniczenia możliwości prowadzenia działalności gospodarczej - powiedział prof. Zybertowicz.
WIDEO: fragment programu "Śniadanie w Polsat News"
ZOBACZ: "Strajk przedsiębiorców". O co walczą? Chcieli nocować przed kancelarią premiera
Dodał, że "nawet w warunkach pandemii można sobie wyobrazić sytuację, w której przebiega protest". - Pamiętam zdjęcia, sprzed kilku dni czy tygodni, bodajże z Tel Awiwu, gdy protestujący ustawili się na placu w szpalerach osób rozdzielonych o 2 metry. To była pokazana kultura demokratycznego protestu w warunkach pandemii. Czy to było nie do zrobienia, czy chodziło raczej o to, aby wywołać zadymę - mówił gość Piotra Witwickiego.
Czytaj więcej