Protest w Świnoujściu: "otwórzcie granicę, chcemy żyć, chcemy pracować"
Ponad 100 osób z branży turystycznej manifestowało w piątek w Świnoujściu (Zachodniopomorskie) przy granicy polsko-niemieckiej, domagając się m.in. otwarcia granic. Jak wskazywali, nadmorska miejscowość jest w bardzo złej sytuacji bez turystów z Niemiec i Skandynawii. - Zamknięcie ruchu powoduje, że 90 proc. miasta jest uśpione - mówił Polsat News jeden z protestujących.
Około 100 demonstrujących zebrało się o godz. 11:00 przy zamkniętym przejściu granicznym Świnoujście-Ahlbeck. Zapewnili jednak, że miało być ich więcej.
Skandowali "chcemy pracy", "oddajcie nam pracę" oraz "otwórzcie granice", trzymali też transparenty i plakaty z hasłami m.in. "Ratujmy turystykę", "Zamknięte granice to wirus, który nas zabije", "Szlabany w górę, chcemy pracować!", "Chcemy żyć, chcemy pracować".
ZOBACZ: Ta wyspa może uratować wakacje. Ambasador Włoch o tym, dokąd jechać na urlop
- Sytuacja jest dramatyczna. Oboje z mężem pracujemy w hotelu. Jesteśmy na minimum; gdyby nie oszczędności, które były do tej pory, nie byłoby nas stać teraz na życie - powiedziała w piątek pani Aldona, kelnerka.
Z kolei pan Daniel, wskazywał, że otwarcie granic jest konieczne, aby turystyka znów mogła się rozwijać. - W Świnoujściu umarły wszystkie branże - i hotelarska, i sklepy, wszyscy to odczuwają, w każdej dziedzinie - mówił.
WIDEO: Relacja reporterki Polsat News ze Świnoujścia
- Branża hotelarska ma ciężką sytuację. Nie powinny dziwić takie apele. Wszyscy powinni współdziałać, aby rozwiązać ten problem, natomiast rozwiązania systemowe zaproponowane przez rząd są na wyspie Uznam wprowadzone - tłumaczył Paweł Sujka, wiceprezydent Świnoujścia.
"Jesteśmy już nad przepaścią"
Jeden z protestujących był właścicielem hotelu. - Większość miejscowości takich, jak Świnoujście czy Darłowo żyje z turystów, m.in. z Niemiec i Skandynawii. Zamknięcie ruchu powoduje, że 90 proc. miasta jest uśpione. Uruchomiliśmy hotel od 4 maja, ale nie mamy gości - powiedział Polsat News.
- Oprócz tego, że możemy otworzyć drzwi do hotelu i podać gościom posiłek do pokoju, tak naprawdę niczego innego nie możemy zrobić. Nie jesteśmy izolatorium i goście nie przyjeżdżają do nas na kwarantannę - podkreślił pan Roman, pracownik innego hotelu.
ZOBACZ: Drastyczny spadek liczby turystów w polskich hotelach. GUS podał dane
Wskazał też, że hotelarze przygotowani są na przyjęcie gości także pod względem sanitarnym. Podkreślił, że pomimo otwarcia, w hotelach jest niewielu gości, anulowane są także rezerwacje, również te na późniejsze terminy - lipiec czy sierpień.
- My jesteśmy już w tej chwili nad przepaścią. Mamy sygnały od właścicieli, że jeżeli do końca miesiąca się nic nie zmieni, zaczniemy dostawać wypowiedzenia z pracy - stwierdził pracownik hotelu.
Czytaj więcej