Zakopane nie do poznania. Koronawirus zmienił wszystko
W stolicy polskich Tatr cisza jak makiem zasiał. Turyści boją się przyjeżdżać do Zakopanego, a właściciele licznych kwater boją się je otwierać. Gdzieniegdzie jednak widać próby powrotu do "normalnej rzeczywistości".
Najstarsi górale nie pamiętają takiej majówki - Cisza, spokój, pierwszy taki sezon - przyznaje baca Janina Rzepka.
Tłumów nie będzie
Wciąż zamknięte miejsca noclegowe w Zakopanem to efekt strachu przed koronawirusem.
- Ja też mam obawy, że ludzie przyjadą tutaj w dużej liczbie - mówi w rozmowie z Polsat News Grzegorz, mieszkaniec miasta i kurortu.
Do w miarę normalnego funkcjonowania wracają małe biznesy, otwierane są chociażby bacówki.
ZOBACZ: Hotele otwierane, ale nie w Zakopanem
- Czekamy na pierwszych klientów, wczoraj już wpłynęło trochę rejestracji. Ze Śląska, z Warszawy, z Krakowa - podkreśla Janina Rzepka.
WIDEO: turyści boją się przyjeżdżać do Zakopanego - przynajmniej na razie. Zobacz materiał Polsat News
Jednak tłumów przy Morskim Oku nie będzie. Tatrzański Park Narodowy wprowadza nowe zasady dla turystów. Dziennie to miejsce będzie mogło odwiedzić dwa i pół tysiąca osób. W ubiegłym sezonie, ze szlaku korzystało każdego dnia dziesięć tysięcy osób.
Sprzedaż biletów tylko on-line
Istotną zmianą, która może nas zaskoczyć w Tatrach, jest brak sprzedaży biletów przy wejściach do parku. Teraz trzeba je kupić drogą elektroniczną. Pracownicy TPN-u będą je wyrywkowo sprawdzać. - Można to już robić za pomocą dwóch aplikacji, ale w najbliższych dniach otworzymy nowy kanał sprzedaży, aby do minimum ograniczyć punkty styku turystów z naszą obsługą - wskazał dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego Szymon Ziobrowski.
Idąc na szlak, warto się wyposażyć we własny prowiant, bowiem punkty gastronomiczne pozostaną zamknięte.
ZOBACZ: Nie ma gości, są zobowiązania finansowe. Koronawirus niszczy polską agroturystykę
Z kolei zakopiańska policja bierze się za nieprawidłowo parkujących kierowców przy tej jakże popularnej drodze na Morskie Oko. Została tam zmieniona organizacja ruchu. Za źle zaparkowane auto zapłacimy mandat w wysokości stu złotych, do tego opłata za holowanie - czterysta złotych i parking - trzydzieści złotych za dobę.
- Pamiętamy okresy wysokiego szczytu turystycznego w maju, czerwcu czy sierpniu, że tą drogą żadne służby nie mogły przejechać - zaznacza w rozmowie z Polsat News rzecznik zakopiańskiej policji asp. sztab. Roman Wieczorek.
Przypominamy, że na parkingach należy pamiętać o zasłoniętym nosie i ustach. Dopiero po wejściu na szlak, będzie można odetchnąć pełną piersią.
Czytaj więcej