Grożą kierowcy, który potrącił 1,5-roczne bliźnięta. Policja miała ochraniać jego dom
Policja w Szczytnie wszczęła postępowanie w sprawie gróźb karalnych kierowanych do mężczyzny, który 25 kwietnia rozpędzonym autem wjechał w wózek z bliźniętami. Jedno z dzieci zmarło, drugie walczy o życie w szpitalu. - Lokalna społeczność jest wzburzona ale apelujemy o stonowanie nastrojów - powiedział adwokat sprawcy.
Tak tragicznego wypadku w woj. warmińsko-mazurskim nie było od lat; 25 kwietnia w Szczytnie rozpędzony ford mustang potrącił wózek z bliźniętami, staranował płot i zatrzymał się na ścianie budynku.
Ciężko ranni zostali bracia bliźniacy w wieku 1,5 roku. Obaj trafili na oddział intensywnej terapii do olsztyńskiego szpitala dziecięcego, gdzie po dziewięciu dniach jeden z braci zmarł. Drugi chłopiec nadal jest w ciężkim stanie.
Mieszkańcy grozili sprawcy. Ten zawiadomił policję
Sprawę wypadku bada prokuratura w Szczytnie, która kilka dni po zdarzeniu złożyła wniosek o areszt sprawcy. Sąd się na to nie zgodził, argumentując, że sprawca był trzeźwy, przyznał się do winy, złożył wyjaśnienia i wyraził skruchę.
Prokuratura odwołała się od tej decyzji, ale akta sprawy jeszcze nie dotarły do Sądu Okręgowego w Olsztynie, zatem nie jest jeszcze wyznaczony termin rozpoznania zażalenia.
Zarówno wypadek, jak i decyzja sądu, wzburzyły lokalną społeczność, która komentowała sprawę zarówno w przestrzeni internetowej, jak i na ulicach. Sprawca wypadku zaczął otrzymywać groźby karalne, o których zawiadomił policję.
Nieoficjalnie: grożący sprawcy wypadku jest krewnym ofiar
- Do policjantów z Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie wpłynęło zawiadomienie w sprawie gróźb karalnych, jakie miały być formułowane wobec mężczyzny podejrzanego o spowodowanie wypadku w Szczytnie 25 kwietnia. W tej sprawie wszczęte zostało postępowanie w kierunku art. 190 kk w stosunku do jednej osoby, wskazanej z imienia i nazwiska w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Policjanci w związku z tą sprawą podejmują adekwatne działania, by zapobiec ewentualnej próbie realizacji gróźb - poinformowała Izabela Cyganiuk, oficer prasowa policji w Szczytnie.
Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że osoba, wobec której wszczęto postępowanie, jest rodzinnie związana z rannymi w wypadku bliźniętami.
PAP ustaliła także, że w związku z tymi groźbami policja co najmniej przez jedną noc ochraniała dom sprawcy. Pytana o to Cyganiuk odmówiła odpowiedzi.
- Charakter sprawy i okoliczności wypadku drogowego z 25 kwietnia wywołują burzliwe dyskusje w przestrzeni medialnej, szczególnie wśród internautów, dlatego m.in. ze względu na dobro rodzin dotkniętych tą tragedią oraz dobro prowadzonego postępowania, nie udzielamy bardziej szczegółowych informacji - poinformowała Cyganiuk.
Sprawca "wyraża głęboki żal"
Adwokat sprawcy wypadku, mecenas Andrzej Jemielita wystosował do lokalnej społeczności informację, w której przekazał, że sprawca "przeprasza całą rodzinę poszkodowanych w wypadku chłopców, ich Babcię, za cierpienia, których doznają z tego powodu i wyraża głęboki żal z powodu tak tragicznych jego skutków, w szczególności śmierci jednego z braci".
ZOBACZ: Zmarło jedno z bliźniąt potrąconych w Szczytnie. Drugie nadal walczy o życie
Adwokat zapewnił też, że sprawcy "zależy na obiektywnym ustaleniu wszystkich okoliczności związanych z zaistnieniem w dniu 25.04.2020 r. wypadku drogowego i wierzy, że powołane do tego organy to uczynią, co pozwoli Sądowi na wnikliwą analizę zgromadzonego materiału i wydanie sprawiedliwego wyroku"
"Nie powinno się w zaistniałej sytuacji przedstawiać kategorycznych ocen nie znając wszystkich okoliczności zdarzenia" - dodał mecenas.
Mieszkańcy: sprawca kupił sobie wolność
Jemielita powiedział, że każda z rodzin tragicznego zdarzenia na swój sposób przeżywa wypadek i jego skutki. - Jest to dramat obu rodzin i chcielibyśmy, by tragedia i sprawcy, i poszkodowanych zostały uszanowane. Apelujemy o rozważne dobieranie słów, o to, by nie oceniać pochopnie - powiedział Jemielita.
Lokalna społeczność podnosi, że sprawca wypadku jest członkiem zamożnej, znanej w Szczytnie rodziny. Pojawiają się liczne głosy, że "kupił sobie wolność".
- To prawda, sprawca wypadku jest synem przedsiębiorcy, jest z zamożnej rodziny, ale niczego sobie nie kupił. To są zmyślenia - powiedział adwokat.
Mec. Jemielita: sprawca odkręcał tablice rejestracyjne, ale najpierw pomógł rannym
W internecie pojawiły się też głosy oburzenia, że sprawca tuż po wypadku odkręcał tablice rejestracyjne zamiast pomagać rannym.
- To nie było tak. Sprawca udzielił najpierw pierwszej pomocy rannym dzieciom, reanimował jednego z chłopców, a gdy kto inny przejął tę funkcję rzeczywiście zaczął odkręcać tablice, bo nie chciał, by świadkowie je fotografowali. To było może irracjonalne zachowanie, ale sprawca był w szoku - powiedział adwokat.
ZOBACZ: Potrącił bliźnięta na chodniku. Kierowca mustanga nie trafi do aresztu
Adam Popek, p.o. prokuratora rejonowego ze Szczytna, powiedział, że w związku ze śmiercią jednego z braci zarzuty przedstawione sprawcy wypadku będą musiały być zmienione tak, by uwzględnić skutek zdarzenia.
- Czekamy na wyniki sekcji zwłok dziecka, dopiero wtedy będziemy zmieniać zarzuty, na razie nie wyznaczyliśmy w tej kwestii terminu. Na razie będziemy zabiegać w Sądzie Okręgowym o areszt sprawcy - powiedział prok. Popek.
Dodał, że kwestia gróźb kierowanych do sprawcy wypadku jest na razie wyłącznie w gestii policji.