"Zostało kilkadziesiąt godzin, aby wygrał rozsądek". Politolodzy zabrali głos ws. wyborów

Polska
"Zostało kilkadziesiąt godzin, aby wygrał rozsądek". Politolodzy zabrali głos ws. wyborów
PAP/Tytus Żmijewski
"Nie jesteśmy przeciwnikami wyborów korespondencyjnych, ale muszą być one rzetelnie i transparentnie przygotowane".

"Konstytucja, zgodnie ze standardami państwa demokratycznego stanowi, że prezydent jest wybierany przez naród w wyborach: powszechnych, równych, bezpośrednich oraz w tajnym głosowaniu. Projekt ustawy, który jest obecnie procedowany nie zapewnia żadnego z tych czterech przymiotów" - piszą w liście otwartym politolodzy. Ich zdaniem wybory w proponowanej formule nie powinny się odbyć.

"Obecny tydzień może być decydujący dla przyszłości Polski. Wybory prezydenta to jedno z najważniejszych wydarzeń politycznych każdego narodu. To jest święto demokracji! Dlatego też, jako politolodzy uczący setki studentów, reprezentujący różne ośrodki akademickie, czujemy się w obowiązku zabrać głos w tej kluczowej sprawie" - piszą sygnatariusze.

 

ZOBACZ: Wybory prezydenckie. Ważna informacja dla wyborców

 

 

Nierówne szanse, brak kampanii

 

Ich zdaniem wybory nie będą powszechne, ponieważ "wielu obywateli nie będzie miało szansy oddać głosu. Dotyczy to np.  osób przebywających poza swoim miejscem zamieszkania czy Polaków za granicą. Wybory nie będą równe, bo kandydaci na prezydenta nie mieli takich samych szans zaprezentowania programów. Zakaz organizowania publicznych zgromadzeń w praktyce uniemożliwił prowadzenie kampanii wyborczej polegającej na spotkaniach z wyborcami".

 

ZOBACZ: "Mamy do czynienia z czystą złośliwością". Rzecznik prezydenta o działaniach Senatu

 

W liście otwartym stwierdzają również, że wybory nie będą bezpośrednie, ponieważ żaden z wyborców nie będzie miał pewności, że jego głos został zaliczony kandydatowi, którego wspiera. "Karta wyborcza będzie musiała przejść bardzo długą drogę od jej wypełnienia do policzenia głosu. Wybory nie będą przeprowadzone w sposób tajny, ponieważ istnieje niemal pewność, że przy minimum złej woli będzie można sprawdzić kto i jak głosował! Karta wyborcza znajdzie się w jednym pakiecie z informacjami  takimi jak PESEL" - zwracają uwagę. 

 

"Kandydat wybrany w wyniku takich wyborów nie będzie miał pełnej legitymizacji do sprawowania urzędu prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej, któremu należy się zaufanie i respekt. Sytuacji tej nie zmieni przesunięcie wyborów o kilka czy kilkanaście dni czy też zastosowanie korespondencyjno-stacjonarnej formuły" - czytamy w liście. 

 

Stan klęski żywiołowej

 

Dlatego politolodzy apelują o "szacunek dla wartości, które wspólnie wyznajemy i odłożenie wyborów do czasu kiedy będą mogły być przeprowadzone zgodnie z obowiązującym prawem oraz normami państwa demokratycznego". "Konstytucja w art. 228 daje nam możliwość wyjścia z tej sytuacji. Wprowadzenie stanu klęski żywiołowej pozwoli zorganizować wybory za kilka miesięcy w formule, której nikt nie będzie mógł podważyć" - piszą autory listu. 

 

ZOBACZ: "Spadają szanse na wybory 10 maja". Karczewski podał najbardziej prawdopodobny termin

 

"Nie jesteśmy przeciwnikami wyborów korespondencyjnych, ale muszą być one rzetelnie i transparentnie przygotowane. To wymaga czasu" - podkreślili podpisani pod listem politolodzy.

 

"Teraz powinniśmy uczynić wszystko, aby w niedalekiej przyszłości przeprowadzić wybory tradycyjne w lokalach wyborczych, chociażby po krótkiej, ale uczciwej kampanii wyborczej. Niezależnie od tego, jakie mamy poglądy, przed wyborami zawsze kierowaliśmy do naszych studentów jedno, wspólne wezwanie: korzystajcie z waszego prawa do głosowania. To podstawa demokracji" - podkreślają. 

 

"Póki nie jest za późno"

 

Zwracają uwagę, że dzisiaj nawet w tej podstawowej kwestii Polska została podzielona. "Kandydaci na prezydenta i wyborcy nie spierają się o wizje przyszłości naszej ojczyzny, ale o to czy iść czy nie iść na wybory! Zostało kilkadziesiąt godzin, aby wygrał rozsądek. Nie chcemy uczyć przyszłych studentów o maju 2020 roku jako o jednym z najczarniejszych miesięcy w historii politycznej Polski" - napisali politolodzy. 

 

Z tego powodu zaapelowali do posłów, senatorów oraz do prezydenta RP o "namysł nad konsekwencjami podejmowanych decyzji". "Teraz nie jest jeszcze za późno, ale za chwilę już będzie" - podkreślili. 

 

Pod listem podpisali się: dr hab. prof. UMK Dominik Antonowicz, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu; dr hab. Maciej Duszczyk, Uniwersytet Warszawski; dr Adam Gendźwiłł, Uniwersytet Warszawski; dr hab. Anna Kurowska, Uniwersytet Warszawski; dr hab. prof. UJ Paweł Laidler, Uniwersytet Jagielloński; dr hab. Ewa Marciniak, Uniwersytet Warszawski; dr Anna Materska-Sosnowska, Uniwersytet Warszawski; dr hab. prof. UWr Patrycja Matusz, Uniwersytet Wrocławski; dr hab. Renata Mieńkowska-Norkiene, Uniwersytet Warszawski; dr hab. prof. UO Kamil Minkner, Uniwersytet Opolski; dr hab. prof. UZ Łukasz Młyńczyk, Uniwersytet Zielonogórski; dr Konrad Pędziwiatr, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie; dr hab. Daniel Przastek, Uniwersytet Warszawski; dr hab. Bartosz Pieliński, Uniwersytet Warszawski; Dominika Pszczółkowska, Uniwersytet Warszawski; dr hab. Tomasz Słomka, Uniwersytet Warszawski; dr hab. Maria Theiss, Uniwersytet Warszawski; prof. dr hab. Dariusz Stola, Instytut Studiów Politycznych PAN oraz dr hab. Anna Wojciuk, Uniwersytet Warszawski.

msl/hlk/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie