Raport wywiadów: Chiny ukrywały prawdę o epidemii

Świat
Raport wywiadów: Chiny ukrywały prawdę o epidemii
PAP/EPA/WU HONG
według raportu, Chiny celowo niszczyły dowody związane z epidemią koronawirusa

Chiny celowo niszczyły dowody związane z epidemią koronawirusa, uciszały alarmujących o niej naukowców, nie dzieliły się wiedzą z innymi państwami - wynika z raportu zachodnich wywiadów, do którego dotarł australijski dziennik "The Daily Telegraph".

Gazeta opisuje zawartość 15-stronnicowego raportu przygotowanego przez współpracujące w ramach sojuszu "pięciu oczu" służby specjalne USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii.

 

ZOBACZ: Gdy chińskie maseczki przestaną być już potrzebne

 

Dokument analizuje działania chińskich władz w pierwszej fazie pandemii koronawirusa, która wybuchła w mieście Wuhan w środkowych Chinach na początku grudnia 2019 r.

 

Cenzura w internecie

 

Już 31 grudnia Chiny zaczęły cenzurować informacje w internecie związane z takimi hasłami jak "Wuhan", "targ w Wuhanie" czy "odmiany SARS". 1 stycznia aresztowano ośmiu lekarzy z Wuhan, którzy ostrzegali o nowej groźnej chorobie. 3 stycznia chińskie władze medyczne nakazały przekazywanie wszystkich próbek nowego koronawirusa do specjalnych laboratoriów, albo niszczenie ich. Tego samego dnia wprowadzono zakaz publikowania informacji o nowej chorobie.

 

ZOBACZ: Dyskryminacja obcokrajowców w Chinach. Ludzie boją się "wirusa cudzoziemców"

 

Cytowany przez "The Daily Telegraph" raport zarzuca też Chinom, że nie chciały przekazać innym państwom próbek z pierwszych przypadków zakażeń koronawirusem, co byłoby kluczowe w pracach nad szczepionką. Laboratorium w Szanghaju, które podało naukowcom na świecie kod genetyczne koronawirusa zostało zamknięte. Targ w Wuhanie, gdzie najprawdopodobniej doszło do pierwszych infekcji, zdezynfekowano nie dbając o dokładne badania, które mogłyby przybliżyć pochodzenie patogenu.

 

"Pomimo istnienia od początku grudnia dowodów na transmisję wirusa między ludźmi władze Komunistycznej Partii Chin zaprzeczały temu do 20 stycznia" - czytamy w przytaczanym przez dziennik fragmencie dokumentu. Zauważa się tam także, że podobną opinię, aż do połowy stycznia przedstawiała Światowa Organizacja Zdrowia.

 

Niebezpieczne badania w Instytucie Wirusologii 

 

Australijska gazeta zwraca również uwagę na zaginięcie pracowniczki Wuhańskiego Instytutu Wirusologii Huang Yan Ling. Jest to jedna z osób, które zniknęły po tym, gdy otwarcie mówiły o koronawirusie, albo krytykowały podejście chińskich władz do epidemii. Według niektórych informacji publikowanych w mediach społecznościowych Huang Yan Ling miała być "pacjentką zero" - pierwszą zdiagnozowaną chorą na Covid-19.

 

ZOBACZ: Ponad 4 tys. chorych wyzdrowiało. 244 nowe zachorowania, 5 kolejnych osób nie żyje

 

Sporządzone przez zachodnie wywiady opracowanie opisuje ponadto budzące obawy badania prowadzone w Wuhańskim Instytucie Wirusologii, które zajmowało się m.in. koronawirusami pochodzącymi od zwierząt. Zespół prowadzony przez Shi Zengli, który blisko współpracował z ośrodkami naukowymi w Australii i był częściowo finansowany przez to państwo, już w 2013 r. odkrył w odchodach nietoperzy w jaskini w prowincji Junnan wirusa o genotypie w 96,2 proc. pokrywającym się z wirusem SARS-CoV-2.

 

Według analizy prowadzone dalej badania były bardzo niebezpieczne. Naukowcy z Wuhanu pisali w 2015 r., że tego typu wirusy mogą zostać przeniesione z nietoperza na człowieka, a na wywoływaną przez nie chorobę nie ma lekarstwa. USA już w 2014 r. wycofały się z współfinansowania tego typu programów badawczych, tłumacząc, że te prace czynią wirusy jeszcze groźniejszymi i mogą spowodować wybuch pandemii. W 2018 r. amerykańscy dyplomaci donosili o nieprzestrzeganiu zasad bezpieczeństwa w laboratorium w Wuhanie.

 

Wirus z laboratorium?

 

Jak pisze "The Daily Telegraph" w obliczu chińskich kłamstw, dezinformacji i odmowy współpracy w sprawie śledztwa mającego wykryć źródła pandemii, instytut w Wuhanie jest teraz uważnie obserwowany przez agencje wywiadowcze.

 

ZOBACZ: Ta wyspa może uratować wakacje. Ambasador Włoch o tym, dokąd jechać na urlop

 

Rząd australijskie przyjmuje pięcioprocentowe prawdopodobieństwo tego, że koronawirus wydostał się z laboratorium - przypomina dziennik podkreślając jednocześnie, że według powszechnej oceny naukowców SARS-CoV-2 przeniósł się na ludzi na targowisku w Wuhanie.

 

Biuro kierującego amerykańskim wywiadem Richarda Grenella w opublikowanym oświadczeniu napisało, że zgadza się ze stanowiskiem, że koronawirus nie został wytworzony przez człowieka, ani zmodyfikowany genetycznie. Przyznano jednak, że wywiad USA bada wszystkie informacje, aby ustalić, czy pandemia zaczęła się "od kontaktu z zainfekowanymi zwierzętami czy było to rezultatem wypadku w laboratorium w Wuhan".

 

Agencja Reutera poinformowała w poniedziałek rano, że brytyjski minister obrony Ben Wallace odmówił skomentowania artykułu australijskiej gazety.

dk/luq/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie