Motocyklista wywalczył 200 tys. zł odszkodowania. Sprawa nabrała tempa po reportażu "Interwencji"
Arkadiusz Ziółkowski jechał zgodnie z przepisami i miał pierwszeństwo przejazdu, ale uznano go za sprawcę wypadku. Najpierw stoczył sądową batalię o uznanie, że to nie on jest winny, a później wystąpił o 500 tys. zł odszkodowania. Sprawa nabrała tempa po reportażu "Interwencji".
Na szczęście po "Interwencji" w końcu sprawa w sądzie zakończyła się. Pan Arkadiusz otrzymał odszkodowanie 200 tysięcy złotych. Dzięki odszkodowaniu w końcu zaczął nowe, spokojne życie. Wykupił mieszkanie i wyremontował je. Czekają go jeszcze kolejne operacje ręki, ale pan Arkadiusz nie musi już martwić się o swoją przyszłość.
ZOBACZ: Motocyklista zginął w wypadku, jego żona walczy o życie w szpitalu
- Bardzo dziękuję wam i przede wszystkim życzę zdrowia. Dziękuję Telewizji Polsat za mega dużą pomoc, wasz odcinek bardzo dużo pomógł i będę wam wdzięczny do końca życia za to - tak szczęśliwy jest 39-letni pan Arkadiusz ze Śremu niedaleko Poznania. Mężczyzna od kilku lat walczył o odszkodowanie po wypadku. W końcu tę walkę wygrał.
Myśli samobójcze
- Miałem myśli samobójcze po wypadku, źle mi było z tym, że tak długo to trwa. Teraz jestem mega szczęśliwy, że to się tak zakończyło – mówi Arkadiusz Ziółkowski.
Do pana Arkadiusza z kamerą "Interwencja" dotarła trzy lata temu. Mężczyzna był w bardzo ciężkiej sytuacji życiowej. W ciągu jednej chwili z powodu wypadku stracił zdrowie, pracę i rodzinę.
ZOBACZ: Tragiczne otrzęsiny w Bydgoszczy. Rodzina zmarłej studentki otrzyma odszkodowanie
- Gdyby nie mama, to bym wylądował na ulicy. Żona stwierdziła, że ma dosyć mojego chorowania i ona takiego faceta już nie chce – wspominał wówczas.
Wracał motocyklem do domu
Do tragicznego wypadku doszło w kwietniu 2013 roku. Pan Arkadiusz wracał motocyklem po pracy do domu. Na jednej z poznańskich dróg zderzył się z Oplem Vectrą, którą kierował Marek A.
- Byłem na głównej drodze i wyjechało mi auto z ulicy Hutniczej, kierowca wymusił pierwszeństwo. Wbiłem się w ten samochód, nie byłem w stanie go ominąć – opowiadał pan Arkadiusz.
ZOBACZ: Przykuty do łóżka po pobiciu. 18 lat czeka na odszkodowanie
Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala. Przeszedł kilkanaście operacji rąk i nóg. Tuż po tragicznym zdarzeniu sprawą wypadku zajęła się prokuratura w Poznaniu. Początkowo winnym wypadku uznano pana Arkadiusza, choć mężczyzna jechał drogą z pierwszeństwem przejazdu i zgodnie z przepisami.
Prokuratura "założyła z góry"
- On w ogóle nie brał udziału w postępowaniu. Prokuratura z góry założyła, że jest motocyklista, młody człowiek, który jak pewnie przyjęto, brawurowo przemieszczał się po naszych drogach. Ktoś inny popełnił błąd, a on do tej pory za to płaci – mówi Borys Nowaczyk, pełnomocnik pana Arkadiusza.
Mężczyzna zaczął walczyć. Sąd po analizie sprawy nie miał wątpliwości. Opinia biegłego wskazała, że kierowca samochodu - Marek A. był sprawcą wypadku. Pan Arkadiusz zaczął domagać się odszkodowania - 500 tys. złotych. Niestety sprawa w sądzie ciągnęła się.
- Pan Arkadiusz przeżywa dramat, jestem świadkiem tego dramatu, jestem świadkiem serii operacji, które musi przechodzić. W tej chwili mamy sytuację, w której czekamy na świadka, który prowadził samochód jadący przed panem Arkadiuszem – opowiadał Borys Nowaczyk, pełnomocnik pana Arkadiusza.
Bez pieniędzy na leczenie
- Nie mam pieniędzy na leczenie ani rehabilitację, na nic nie mam pieniędzy – mówi Arkadiusz Ziółkowski.
Na szczęście po naszej interwencji w końcu sprawa w sądzie zakończyła się. Pan Arkadiusz otrzymał odszkodowanie - 200 tysięcy złotych.
ZOBACZ: Po śmierci mamy 13-latka tonie w długach. Ojciec umywa ręce
- Po waszej interwencji dopiero to się zaczęło dziać w tym sądzie. Bez tego to do dzisiaj by się to nie skończyło, nie wiem, jakby się skończyło. Te pieniądze były potrzebne na leczenie, rehabilitację – mówi Arkadiusz Ziółkowski.
Dzięki odszkodowaniu pan Arkadiusz w końcu zaczął nowe, spokojne życie. Mieszka z mamą. Wykupił mieszkanie i wyremontował je. Pracuje jako ochroniarz. Choć czeka go jeszcze kolejna operacje ręki, nie musi już martwić się o swoją przyszłość. Na leczenie i rehabilitację pieniądze już ma.
- Teraz żyję jak człowiek, mam finanse na koncie. Jestem spokojniejszy o życie, bo ciężkie czasy nastały przez tego wirusa. Dzięki pieniądzom żyję bezstresowo - mówi pan Arkadiusz.