"Zerwał tablicę rejestracyjną, był oszołomiony". Kierowca mustanga potrącił babcię i bliźnięta

Polska
"Zerwał tablicę rejestracyjną, był oszołomiony". Kierowca mustanga potrącił babcię i bliźnięta
Polsat News
"Zrywał tablicę rejestracyjną, był oszołomiony". świadkowie o wypadku w Szczytnie

- Widziałem jak zrywał tablicę rejestracyjną z tyłu pojazdu. Kazałem mu ją zostawić. Nic nie mówił, był oszołomiony - opowiada pan Mirosław, bliski sąsiad rodziny, która została potrącona przez kierowcę Forda Mustanga w Szczytnie. Ucierpiała babcia i półtoraroczne bliźnięta. Inny sąsiad dodał, że kierowca był znany z szybkiej jazdy ulicą, na której doszło do wypadku.

Do wypadku doszło w sobotę po godz. 14 na przejściu dla pieszych. Policja poinformowała, że jadący Fordem Mustangiem 29-letni mężczyzna potrącił czekającą przed przejściem dla pieszych opiekunkę, która w wózku miała 1,5-roczne bliźnięta. Ford po potrąceniu wózka uderzył w sąsiednią posesję i zatrzymał się dopiero na budynku.

 

ZOBACZ: Ośmiu policjantów i 14-latka w szpitalu. Wypadek w Sopocie

 

Bliscy sąsiedzi rodziny, którzy pojawili się na miejscu tuż po wypadku mówią, że ucierpiała w nim nie opiekunka, lecz babcia dzieci. 

 

Dzieci w ciężkim stanie - jedno karetką, drugie śmigłowcem - zostały przetransportowane do szpitala dziecięcego w Olsztynie. Ich stan w sobotę było określany jako ciężki. Do szpitala trafiła również babcia.

 

"Widzieliśmy babcię leżącą obok wózka"

 

Według wstępnej oceny policji przyczyną wypadku była nadmierna prędkość forda. Kierowca został zatrzymany przez policję, nie był pod wpływem alkoholu. 

 

ZOBACZ: Ford wjechał w wózek z bliźniakami. Wypadek w Szczytnie

 

- Usłyszeliśmy huk, trzask i wyszliśmy. Widzieliśmy babcię leżącą obok wózka na chodniku, tuż przy jezdni. Jedno z dzieci znajdowało się po prawej stronie, drugie zabrano już do karetki. Nie wyobrażam sobie, tej mamy, tej babci... - mówiła zrozpaczona pani Bożena, bliska sąsiadka rodziny.

 

Wideo: Świadkowie o wypadku w Szczytnie

 

 

Inny sąsiad, pan Mirosław mówi, że widział, jak kierowca zrywał tablicę rejestracyjną z tyłu pojazdu i wrzucił ją do auta. - Kazałem mu to zostawić. Nic nie mówił, oszołomiony był. Potem przyjechała do niego rodzina, wsadzili go do pojazdu. Stanąłem z tyłu, by nie odjechali. Podniosłem krzyk, że mało nie zabił dzieci, a teraz chciał uciec i zostałem do czasu przyjazdu policji - opowiada. 

 

"Jeździł cały czas szybko, szczególnie tą ulicą"

 

Wersję o zrywaniu tablic potwierdził jeszcze jeden świadek z którym rozmawiała reporterka Polsat News. Mówił, że sprawca wypadku to osoba znana w okolicy.

 

ZOBACZ: Ośmiu policjantów i 14-latka w szpitalu. Wypadek w Sopocie

 

- Patrzę, wózek leży, ona krzyczy w takim amoku - relacjonował i dodał: - Na pewno miał ponad 100 km/h. Jeździł cały czas szybko, szczególnie tą ulicą. Ale dlaczego zjechał na lewą stronę, tego już nikt nie wie.

 

ml/ Polsat News, polsatnews.pl.
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie