Wielki odzew widzów Polsatu. Antoś zebrał pieniądze na operację w USA
- To szczęśliwy dzień, udało się uzbierać środki potrzebne na operację serduszka Antosia. Mamy szansę uratować jego życie. Nasza wdzięczność nie zna granic - dziękują rodzice Antosia Trębińskiego, podopiecznego Fundacji Polsat. Dzięki widzom Polsatu i czytelnikom polsatnews.pl udało się uzbierać pieniądze na zabieg chłopca w specjalistycznej klinice w USA. To operacja ratująca jego życie.
Wiadomo było, że czeka go kolejna walka, ale nikt się nie spodziewał, że droga do niej będzie tak trudna. Dobrze znany widzom Polsatu, prawie dwuletni Antoś Trębiński w maju w USA, w klinice w Stanford, miał przejść piątą operację ratującą życie.
Ze względu na koronawirusa nie mógł tam polecieć. Drugim problemem była cena operacji. Jeszcze kilkanaście dni temu brakowało 1,5 mln zł. Tę przeszkodę udało się pokonać.
- Widzom należą się ogromne, ogromne podziękowania. Miałam duszę na ramieniu, gdy prosiłam o pomoc w trakcie epidemii, gdy wszyscy zbierają pieniądze na środki pomocy dla lekarzy i pielęgniarek. Zastanawiałam się, czy jeszcze znajdzie się "miejsce" dla naszego Antosia. Nie możemy zapominać, że są nasi podopieczni. Antoś musi przeżyć. Kochani widzowie, jesteście wspaniali. Dziękuję wam bardzo, zebraliśmy odpowiednią kwotę, by wysłać Antosia do Stanford do kliniki prof. Franka Hanleya - powiedziała Krystyna Aldridge-Holc, prezes Fundacji Polsat.
Wideo: "Kochani widzowie, jesteście wspaniali". Prezes Fundacji Polsat o pomocy dla Antosia
Dzięki temu rodzice mogą zarezerwować miejsce w kolejce do zabiegu. Prezes Fundacji dodała, że może być ona długa, bo "granice w USA są zamknięte i operacje dzieci z zagranicy nie są wykonywane, więc one czekają w kolejce".
- Przeskoczyć kolejki się nie da, bo przecież każde z dzieci czekających w niej walczy o życie. Trzeba trzymać bardzo mocno zaciśnięte kciuki, że uda się, że Antoś dotrwa do operacji. Jak wiemy, z jego oddechem jest gorzej, więc czas nas goni - przyznała prezes Krystyna Aldridge-Holc.
ZOBACZ: Antoś słabnie. Potrzebna kolejna operacja i 1,5 mln zł
Pieniądze były potrzebne, gdyż wydolność płuc Antosia jest coraz słabsza.
- Widać, że z dnia na dzień jego stan się pogarsza, saturacje spadają, jest coraz bardziej siny. To jest tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć - podkreślała w połowie kwietnia w Polsat News Aleksandra Pawlak, mama chłopca.
Wideo: Zobacz materiał "Wydarzeń" o stanie zdrowia Antosia
"To wszystko dzięki waszej ofiarności"
Dzięki dobrym sercom widzów Polsatu i czytelników polsatnews.pl udało się zebrać potrzebne pieniądze.
- To wszystko dzięki waszej ofiarności, zaangażowaniu. Bardzo dziękujemy Fundacji Polsat, Telewizji Polsat, pani prezes Krystynie Aldridge-Holc, pani Monice Zalewskiej i całemu sztabowi ludzi, którzy przyczynili sukcesu zbiórki - mówili w nagraniu rodzice.
Pandemia koronawirusa i zamknięcie granic pokrzyżowały plany.
- Musimy zebrać te pieniądze jak najszybciej, żeby rodzice mogli pojechać tam w momencie, kiedy granice zostaną otwarte i operacje będą wznowione - podkreśla w połowie miesiąca Aldridge-Holc.
Październikowa operacja pomostem do kolejnej
W październiku ubiegłego roku Antoś, dzięki darczyńcom Fundacji Polsat mógł polecieć do Stanów Zjednoczonych. Widzowie pomogli w uzbieraniu brakującej sumy na operację ratującą życie. Kardiochirurg prof. Frank Hanley dokonał niemal niemożliwego. Zrekonstruował chłopcu tętnice płucne. Ta operacja była tylko pomostem do kolejnej.
ZOBACZ: Najmniejszy ruch sprawiał, że był siny. Teraz Antoś stawia pierwsze kroki
- Nie mamy pnia płucnego. Mamy dziurę w serduszku Antosia i to wszystko trzeba teraz naprawić - wyjaśniała mama chłopca. Jak dodał tata, korekta wady serca ma na celu uratowanie życia Antosia. - Bez niej po prostu nie przeżyje - podkreślił Adam Trębiński.
Czytaj więcej