Płonie Biebrzański Park Narodowy. Minister środowiska ujawnił skalę zniszczeń
- Sztab na miejscu przekazuje, że sytuacja w Biebrzańskim Parku Narodowym jest pod kontrolą. Zmierzamy do tego, żeby ogień się nie rozprzestrzeniał. Na miejscu pracuje ponad 300 strażaków, razem z terrytorialsami i innymi służbami to ponad 500 osób - powiedział w Polsat News minister środowiska Michał Woś. Jak dodał, dobrą informacją jest to, że nie zapaliło się torfowisko.
Z danych, które przekazał minister środowiska wynika, że dotychczas spłonęło około 5 tys. 220 ha terenów Parku Narodowego. - Cały czas poruszamy się na obszarze, który jest kontrolowany. Są tam skierowane wystarczające siły - przekonywał. Jak dodał "dobrą wiadomością jest to, że nie zapaliło się tofowisko", bo wtedy walka z pożarem "trwałaby do jesieni".
ZOBACZ: Dym z płonącego Biebrzańskiego Parku Narodowego dotarł nad Warszawę
- To jest bardzo specyficzny teren. Są tam różnego rodzaju bagna i torfowiska. Do wielu miejsc nie ma dojazdu ciężkim sprzętem. Kluczowa jest więc akcja z powietrza. W powietrzu cały czas pracuje kilkanaście maszyn z czego siedem z nich, sześć samolotów i jeden śmigłowiec, to jest flota gaśnicza Lasów Państwowych - mówił Michał Woś na antenie Polsat News.
"To nie czas na konkretne szacunku"
Minister był pytany przez Piotra Witwickiego, czy straty środowiskowe w wyniku pożaru Biebrzańskiego Parku Narodowego są rzeczywiście "nieodwracalne".
- W tej chwili jeszcze nie czas na konkretne szacunki, na razie są to pewne przymiarki. Każde zwierzę, które jest tam chronione, a przecież są to najcenniejsze gatunki przyrodnicze, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych, są nie do odżałowania - mówił minister środowiska.
WIDEO: Michał Woś był gościem "Wydarzeń i Opinii"
- Wielu mówi, że przyroda sobie poradzi, jesteśmy wszyscy tej dobrej myśli. Najważniejsze jest to, że nikt z ludzi nie jest poszkodowany i udało się obronić miejscowości - dodał Woś.
"Państwo finansuje akcję gaśniczą"
Minister zapewnił, że na akcję gaśniczą dla Parku Narodowego "nigdy nie brakowało, nigdy nie brakuje i nie zabraknie środków". - To co się wydarzyło w przestrzeni medialnej, w internecie to był odzew dyrektora parku, który rozpoczął zbiórkę z myślą o strażakach ochotnikach. Dyrektor zapowiedział, że te środki przekroczyły już dwa miliony złotych. To pokazuje, że Polacy mają wielkie i piękne serce - mówił.
ZOBACZ: Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. "Sytuacja jest poważna, ale opanujemy ten żywioł"
- Absolutnie jednak nie są to środki na finansowanie akcję gaśniczą. Państwo finansuje akcję bez żadnego zakłócenia, już skierowało dodatkowo ponad 6 mln złotych dla Biebrzańskiego Parku Narodowego na szacowanie strat i inne sprzęty - powiedział minister.
Wcześniejsze odcinki programu "Wydarzenia i Opinie" można obejrzeć tutaj.
Dyrektor PN: tak dużego pożaru nie było od kilkunastu lat
Andrzej Grygoruk, dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego w rozmowie z RMF przekazał, że ogień rozprzestrzenia się w północnej części parku. - Ogień rozprzestrzenia się wzdłuż Kanału Augustowskiego i Kanału Woźnawiejskiego; gdzie teren nie jest zalesiony. Są to naturalne szuwary turzycowe, trzcinowe, dlatego tak trudno to ugasić - wyjaśnił. Dodatkowo wiatr roznieca płomienie już ugaszone przez strażaków.
- Nie było od kilkunastu lat takiego dużego pożaru. Były pożary o podobnej skali, ale nie aż takiej i nie tak trudne do ugaszenia - mówił Grygoruk, dodając, że powodem jest to, że jest bardzo sucho i nie pada od dłuższego czasu.
Dopytywany o przyczyny, stwierdził, że mogło dojść do podpalenia. - Uważamy, że w tym miejscu to było podpalenie. Pożarów w okolicy gminy Sztabin w kierunku doliny Biebrzy było już kilkanaście - mówił. - Wymknął nam się spod kontroli, powstał na terenach, gdzie nie ma dróg dojazdowych, gdzie trudno się przeprawić przez rzekę Biebrzę - dodał.
Czytaj więcej