Wypłynęli w rejs w styczniu. Wrócili do kraju ogarniętego epidemią
Część z ponad 1,8 tys. pasażerów wycieczkowca Costa Deliziosa uważa, że pozostanie na morzu byłoby bezpieczniejsze niż powrót do domu. Na statku, który wypłynął w rejs w styczniu, a w poniedziałek dotarł do portu w Barcelonie, nie odnotowano ani jednego przypadku zakażenia koronawirusem.
Z powodu pandemii koronawirusa wycieczkowiec nie mógł zacumować w zaplanowanych przed podróżą miastach przez ponad miesiąc.
Rozmawiający z hiszpańskimi mediami turyści twierdzili, że pozostawanie na pokładzie przez ponad 30 dni ciągłego rejsu było dla niektórych kłopotliwe, ale nie skarżyli się na atmosferę panującą na pokładzie podczas podróży.
ZOBACZ: Ogromne wycieczkowce zderzyły się w porcie [WIDEO]
- Pierwszym miastem, które odmówiło nam możliwości zacumowania było australijskie Perth (...). Później już musieliśmy kontynuować naszą podróż bez możliwości zejścia na ląd. Byliśmy jednak bardzo dobrze traktowani podczas tego okresu na pokładzie - powiedziała po opuszczeniu wycieczkowca jedna z pasażerek.
W rozmowie z agencją EFE osoby opuszczające Costa Deliziosa podkreślały, że jednym z najważniejszych czynników "spokojnego" rejsu do domu była świadomość, że nikt z pasażerów nie jest chory na Covid-19.
"Pobyt na statku był niczym łut szczęścia"
- Regularnie podczas rejsu byliśmy poddawani badaniom przez personel medyczny. Nie było to dla nas kłopotliwe - dodał inny z pasażerów Costa Deliziosa.
Wycieczkowiec włoskiego armatora wypłynął w rejs w styczniu z portu w Wenecji z 1814 pasażerami i 898 członkami załogi. Statek zgodnie z rozkładem miał dopłynąć 26 kwietnia do Genui. Plan rejsu został jednak zmieniony wraz z nasilaniem się na świecie pandemii koronawirusa.
Niektórzy ze 168 hiszpańskich pasażerów, którzy jako ostatni opuścili pokład Costa Deliziosa, nie ukrywali obaw, że powrót do domu może być wbrew pozorom znacznie bardziej niebezpieczny niż pobyt na pełnym morzu.
Pochodzący z Walencji Carlos Paya stwierdził w rozmowie z Associated Press, że największy dyskomfort wywoływały u pasażerów wieści od bliskich z opanowanej chorobą Hiszpanii. - Dla nas samych pobyt w takich warunkach na statku był niczym łut szczęścia - dodał.
Czytaj więcej