Koronawirus w prokuraturze. Donosy na szpitale i pacjentów
W Krotoszynie szpital zawiadamia prokuraturę ws. rodziny chorego, która miała zataić informacje o ryzyku zakażenia, przez co zainfekowanych zostało wiele osób. W Toruniu m.in. lekarz oraz rodzina jednej z zakażonych koronawirusem kobiet złożyła doniesienie, zarzucając placówce nieprzestrzeganie procedur.
Szpital w Krotoszynie doniesie do prokuratury na rodzinę pacjenta, który zmarł z powodu koronawirusa. Według placówki rodzina 81-latka nie ujawniła ważnej informacji o tym, że mężczyzna kontaktował się z synem, który wrócił z Belgii.
- Nie chodzi o to, żeby kogoś karać, czy stawiać pod ścianą. Jeżeli prokuratura uzna, że mamy tutaj do czynienia z możliwością popełnienia przestępstwa, powinna ta sprawa trafić również do sądu – mówi Sławomir Pałasz, rzecznik Szpitala Powiatowego w Krotoszynie.
ZOBACZ: "Zawiódł szpital". Ministerstwo zdrowia o sprawie pacjentki z Krotoszyna
Gdy okazało się, że pacjent jest chory, zamknięto kilka oddziałów, ale było już za późno. Władze szpitala naraziły się na zarzut, że wywołały lawinę zachorowań. W powiecie jest już ponad 200 zakażonych i 20 zgonów.
Transport zakażonych pacjentów
Z kolei Wielkopolski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia w Poznaniu zawiadomił prokuraturę w Krotoszynie o nieprawidłowościach w tym szpitalu. Chodzi o działania wobec pacjentów szpitala zakażonych koronawirusem - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler.
Zarzuty dotyczą "sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia wielu osób i spowodowania zagrożenia epidemiologicznego przez szerzenie się choroby zakaźnej".
ZOBACZ: Lekki katar okazał się koronawirusem. 8-latka z Krotoszyna zakażona
Chodzi o nieprawidłowości w organizacji pracy w szpitalu i opieki nad potencjalnie zarażonymi pacjentami oraz transportu dwóch pacjentów do szpitala w Pleszewie. NFZ twierdzi, że byli zakażeni koronawirusem i zarazili innych pacjentów.
- Dopiero po ich wyjeździe został rozpoczęty proces diagnostyczny, który pokazał, że mamy do czynienia z przypadkami koronawirusa na naszym oddziale - tłumaczy jednak rzecznik szpitala.
Sprawą zajmie się Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp. z uwagi na zachowanie obiektywizmu, "ponieważ Krotoszyn jest małą miejscowością" - poinformował prokurator.
Cztery doniesienia na szpital w Toruniu
Skarg na placówki medyczne jest więcej. Prokuratura sprawdza cztery doniesienia na szpital w Toruniu.
- Dotyczą one - zdaniem autorów - nieprawidłowości w przestrzeganiu procedur medycznych - informuje Andrzej Kukawski z Prokuratury w Bydgoszczy.
W anonimowym liście jeden z lekarzy zarzucił władzom szpitala, że po wykryciu zakażenia na hematologii nie zabezpieczono pracowników i pacjentów innych oddziałów.
ZOBACZ: 50 osób zakażonych koronawirusem w toruńskim szpitalu. Większość to personel
Jak tłumaczy dyrekcja, na izbę przyjęć trafia pacjentka, którą trzy dni wcześniej wypisano z hematologii. U kobiety podejrzewano koronawirusa.
- Z izby przyjęć pojechała do szpitala do Grudziądza. Podkreślam to z całą stanowczością, bo ona nie miała w dniu 30 marca kontaktu z oddziałem - mówi Andrzej Przybysz, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim w Toruniu.
WIDEO: materiał "Wydarzeń"
Zastrzeżenia do pracy szpitala ma również syn jednej z pacjentek, która przyjechała do szpitala na konsultację i jak twierdzi - zaraziła się koronawirusem.
- Skandaliczne jest to, że 31 marca wypuszczano pacjentów. Przez to narażono życie innych ludzi. W konsekwencji zaraził się mój tata - mówi syn zakażonej pacjentki.
Sytuacji w szpitalu wciąż nie skontrolował sanepid. Zapowiada, że zajmie się tym, gdy zapanuje nad wirusem w regionie.